Osoby zdolne do pracy załadowano do wagonów towarowych i wywieziono do obozu w Bełżcu.
Mieszkańcy Proszówek, z którymi rozmawiałam, przywoływali wspomnienia swoich rodziców.
Przed masakrą Żydzi pod nadzorem Niemców kopali doły. Miało ich być kilkanaście. Zapełniono zwłokami pomordowanych tylko kilka z nich. Podobno do dziś w lesie można odszukać pozostałe groby, niewykorzystane.
W dniu egzekucji mieszkańcom Proszówek i Baczkowa nakazano bezwzględnie pozostać w domach, pod groźbą śmierci. Ludzie mieli szczelnie pozamykać drzwi i okiennice. Budynków pilnowali uzbrojeni żołnierze.
Zastosowane środki nie pomogły w zatajeniu zbrodni - w przylegających do Puszczy wsiach doskonale było słychać głuche serie z karabinów maszynowych. Dantejskich scen, jakie się rozrywały w przepięknej, leśnej scenerii, nawet nie próbuję sobie wyobrażać.
Podczas wizyty w tym miejscu w głowie nuciła mi się cichutko piosenka Osieckiej:
Powracają z czarnej ziemi zakochani rozbawieni
Powracają z czarnej ziemi zakochani rozbawieni
Oj daj daj daj
Daj daj daj da
Bóg nam zabrał
I Bóg nam da
Nie potrafię nazwać uczucia, którego doświadczałam, kładąc zwykły, szary kamień na pomniku.
Pół tysiąca osób patrzyło na mnie z nicości, a ja nie wiedziałam, co im odpowiedzieć.
Lokalizacja