Postautor: Markot Roman » piątek 02 paź 2015, 12:57
Majątek po zmarłych, Jakubie i Mariannie Zastawniakach spod nr 17, w 1903 r podzielono na trzy części. Pomiędzy ich dwóch synów: Michała i Leopolda oraz dzieci nieżyjącej już wtedy córki Marianny, która wyszła za Michała Kurzydło, kierownika gdowskiej szkoły ludowej. Był nauczycielem i wielkim społecznikiem, działał w Stronnictwie Ludowym, dzieci wychowywał w duchu patriotycznym, szczególnie w kulcie powstania styczniowego. Michał Kurzydło w 1897 r zmienił nazwisko na Grażyński. Przypuszcza się, że zaproponowała mu takie córka Marianna, inspirując się poematem Adama Mickiewicza, „Grażyna”. Na początku 1898 r Michał wraz z drugą żoną Antoniną Broniewską, przeniósł się do Krakowa.
Stanisława, najstarsza córka Michała Grażyńskiego, została nauczycielką w Dębnikach. Dostała spłat od ojca kiedy wychodziła w 1903 r za wdowca, kierownika szkoły we Wiśniowej, Konstantego Jasielskiego urodzonego w Dobczycach, s Jana i Joanny Wątorek. W 1904 r Jasielscy przenieśli się do Gdowa gdzie Konstanty został kolejnym kierownikiem szkoły powszechnej.
Otrzymana w spadku po Zastawnikach parcela była kawałkiem podmokłego pastwiska, ale miała jedną zaletę, przylegała do krakowskiego gościńca. Znajdowała się poniżej korony szosy, ponieważ na krótkim odcinku od rynku drogę urządzono w nasypie i teren po obu stronach opadał dość stromo w dół. Parcelę tą w 1903 r zapisano na pozostałe dzieci z pierwszego małżeństwa Michała Grażyńskiego. Dla Marianny i Stefani oraz małoletnich jeszcze wtedy: Zofii, Adama i Michała juniora. W 1908 r Stefania przekazała swoją część dla pozostałego rodzeństwa. Adam studiował na UJ w Krakowie, ale zmarł w 1911 na gruźlicę i jego udział w 1913 r przypadł siostrze Mariannie. Senior Michał Grażyński około 1908 r wybudował na tej, wydawało by się nie atrakcyjnej parceli dom, oznaczony wolnym numerem 37, po rozburzonym rok wcześniej budynku szkoły parafialnej naprzeciwko kościoła. Założył jedyny wówczas katolicki sklep we Gdowie, pod szyldem „Handel Art. Mieszanych i Bławatnych. Przekazał go córce Mariannie, i stąd ten skład popularnie nazywano „U Manci”. Z wykształcenia była nauczycielką, do czasu zamążpójścia (około 1909 r), uczyła w gdowskiej szkole. Komitet filialny Towarzystwa Pomocy Przemysłowej w Wieliczce, w 1908 r powierzył jej sprawę krzewienia guzikarstwa w naszym rejonie i uprosił aby zajęła się nauką wyrobu guzików wśród szkolnych dzieci. Była też urodzoną kupcową, miłą i grzeczną dla klientów, w rozmowie z nimi zawsze pytała o zdrowie i powodzenie. W sklepie można było dostać wszystko, a kiedy czegoś zabrakło zaraz sprowadzała towar by tylko zadowolić gości. Z uzyskanych dochodów wspierała uczących się w Krakowie młodszych braci, Adama oraz Michała, późniejszego i dla niektórych kontrowersyjnego wojewodę śląskiego. Wśród gdowian zachowała się niepotwierdzona niczym informacja, jakoby szykanowani w międzywojennym dwudziestoleciu przez wojewodę Grażyńskiego Ślązacy, w czasie okupacji mieli nasłać na jego rodzinny Gdów bombardujące samoloty. Tylko że piloci pomylili wtedy Gdów z Dobczycami i tam zrzucili bomby. Jest faktem, iż 1 września od strony Bochni przeleciały nisko nad Gdowem trzy samoloty i skierowały się ku Dobczycom.
Piotr Sadowski pisze: „ Już pierwszego dnia wojny po południu bomby spadły na ul. Małą i Rynek. Od wybuchów i w ogniu pożarów zginęło wtedy 13 osób cywilnych. W mieście nie było jeszcze żadnego wojska. Według niemieckich źródeł, również nie było ono wyznaczone na cel ataku. Wiadomo jednak, że w tym czasie w osi Andrychów – Kalwaria operowało kilkanaście maszyn Dornier Do-17E z II grupy 77 pułku bombowego. Być może któryś klucz zapuścił się dalej na wschód i nie odnalazłszy godniejszego celu wyrzucił bomby na spokojne miasteczko”.
-
Załączniki
-
![Gdow nr 37.jpg](./download/file.php?id=41849&sid=0f33dc0154cf3c9a9537dddb237bbed8)
- Gdow nr 37.jpg (95.42 KiB) Przejrzano 13610 razy
Ostatnio zmieniony niedziela 04 paź 2015, 08:40 przez
Markot Roman, łącznie zmieniany 2 razy.