Postautor: Markot Roman » niedziela 20 sty 2019, 13:54
2 lipca 1949 r. rejon Gdowa i Bilczyc nawiedził istny, chwilowy potop, w wyniku oberwania chmury, w ciągu niespełna godziny spadły olbrzymie ilości wody. Popołudniem od strony Sławkowic i Łazan niespodziewanie nadciągnęła burza, niebawem nastąpił lokalny koniec świata, starsi mieszkańcy pamiętają go dobrze. Po gwałtownych opadach deszczu miejscowe potoki nie mogły pomieścić setek tysięcy hektolitrów spływających ze zboczy wzgórz. Także Ruda zbierająca wszelkie gruntowe i łąkowe wody z Grzybowej, Brzezowej oraz bilczyckich Rud przypomniała o sobie kolejny raz. P. Gumułka pisze o niej z przekąsem, czasem śmiało zagląda do rynku i składa wizytę Ojcom Miasta. Prawdopodobnie gdyby obecnie nastąpiło podobne oberwanie chmury, sytuacja powtórzyłaby się, na gdowskiej Rajszuli znowu pływałyby łódki. Nagłą powódź w 1949 roku odnotował w kronice bilczyckiej szkoły jej kierownik Rudolf Wróbel.
-
Załączniki
-
- Fragment kroniki.jpg (127.87 KiB) Przejrzano 14877 razy