O Gdowie słów kilka, czyli Gdów dawniej i dziś

Dział ten poświęcony jest opisom całych miejscowości, także tym opuszczonym i już nieistniejącym
Posty: 1123
Rejestracja: poniedziałek 02 mar 2015, 14:48

Re: O Gdowie słów kilka, czyli Gdów dawniej i dziś

Postautor: Markot Roman » piątek 24 kwie 2015, 12:06

Około 1682 r podupadłe posiadłości gdowskie, należące po części do wdowy Zuzanny Bekiesz-Wesselinowej i krakowskiego cześnika, Mikołaja Lięckiego z Wronowa zakupił Hieronim, Augustyn Lubomirski.

Lubomirscy herbu Szreniawa, wywodzą się z Lubomierza k/Łapanowa, ich przodkowie, nie zawsze w jasnych okolicznościach, dorobili się wielkiego majątku, głównie na handlu wielicką solą. Twórcą potęgi ekonomicznej był kasztelan małogoski Sebastian, który w 1581 roku został dzierżawcą krakowskich żup. Zasłynął z prowadzenia w kopalniach rabunkowej gospodarki. Szacuje się, że tylko w latach 1581-1592 Lubomirski uzyskał z dzierżawy żup solnych ogromną sumę około 300000 złp. Dzięki temu mógł przystąpić do kupowania dóbr dziedzicznych, królewszczyzn i urzędów ziemskich. Często udzielał szlachcie pożyczek na procent lub brał w zastaw szlacheckie wsie jako gwarancje zwrotu. Gdy szlachta długu nie spłacała, Sebastian przejmował jej dobra. Tak było m. in. z zamkiem i kluczem wiśnickim, które nabył po korzystnej cenie w 1593 r od zadłużonego u niego Stanisława Barzego, wnuka Piotra V Kmity. Tylko w szczyrzyckim powiecie w 1595 r do Sebastiana należały: Bogucice, część wsi Borowna, Brzegi, Brzozowa, Chyszówka, Czam ochowice, Dąbrowica, Dobra, Dołuszyce, Dzielec, Gierczyce, Grabie z Wolą Grabską i Niwami Grabskimi, Grabiny, Grajów, Gruszowiec, Janiszówka (Janikówka), Jurków, część wsi Kawec, Kobyle, Kobelec, Kokotów, Kurów, Lednica Dolna, Leksendrowa, Lubomierz, Łąkta Nowa (Łąkta Dolna), Łęzany (Łazany), Łomna, Mietniów, Nieszkowice Więtsze, Niezdów, Olchawa, Połomia, Pułrzeczki, Siercza, Sławkowice, część wsi Stare Rybie, Sułów, Szyk, Śledziejowice, część wsi Trąbki, część wsi Trzemeszna, część wsi Węgrce, Wilczyska, Wiśnicz Wielki (Stary Wiśnicz), Wiśnicz Mały, Wola Leksandrowska, Wola Lubomirska (Łazany), Wolica, część wsi Zabłocie, Zborów.

Liczna rodzina Lubomirskich podzieliła się na kilka gałęzi rodowych. Kolejny dziedzic Gdowa, Hieronim Augustyn Lubomirski, trzeci syn Jerzego i Konstancji Ligęza, urodzony w 1647 lub 1648 r w Rzeszowie, pochodził z linii łańcucko-rzeszowskiej. Początkowo szykowany był do stanu duchownego. Już w wieku trzynastu lat został opatem w Tyńcu , która to godność w owych czasach przynosiła znaczne zyski. W 1668 r w Rzymie złożył śluby wstępując do joannitów i został kawalerem maltańskim. Ale skłonność do wojaczki, odziedziczona po ojcu spowodowała, że młody książę nie chciał przywdziać duchownej sukni. Wypełniając obietnicę poświęcenia się w walce z niewiernymi, w latach 1672-76 brał udział w wojnie z Turcją, gdzie dosłużył się stopnia generała. Od tego czasu na stałe związał się z królem Janem Sobieskim.

Na początku 1683 r, po podpisaniu polsko-austriackiego układu sojuszniczego przeciwko osmańskiemu imperium, za zgodą króla, chorąży koronny Lubomirski przyjął cesarską propozycję i jako feldmarschall-leutnant, rozpoczął zaciągi wojska. Wyniesiony wkrótce do godności marszałka nadwornego koronnego otrzymał zaliczkę i mimo protestów opozycji na sejmie, przystąpił do werbunku żołnierzy, głównie w pobliżu granicy śląskiej, na Spiszu, Orawie i licznych dobrach Lubomirskich. Korpus posiłkowy składał się wyłącznie z jazdy, bo na niej głównie Austriakom zależało. Łączna liczebność korpusu wynieść miała ponad 2800 żołnierzy w dwóch regimentach rajtarów, regimencie dragonów i w 4 chorągwiach pancernych. Chętnych do zaciągu nie brakowało, gdyż warunki jakie oferowali werbownicy Lubomirskiego, były bardzo korzystne. Wyższy niż w wojsku polskim był nie tylko żołd, ale także zaliczki. Poważny atut jazdy Lubomirskiego stanowiły znakomite konie, nie ustępujące tureckim, a także doświadczenie żołnierzy wyniesione z poprzednich wojen. Formowanie jednostek trwało do czerwca i odbywało się przy lamencie okolicznej szlachty. Nie zabrakło przy werbowaniu dezercji i ucieczek z otrzymanym żołdem, była to typowa plaga dla ówczesnych werbujących. Przypuszczalnie korpus nie osiągnął przewidzianej liczebności i według szacunków liczył około 2300 ludzi. Jako pierwszy przekroczył granicę śląską pod Bielskiem, regiment rajtarski pod dowództwem Tedtwina i dalej przez Cieszyn ruszył nad Wag, za nim poszły kolejne jednostki.

28 czerwca 1683 r wyruszył z Gdowa ku Bratysławie, wielki marszałek koronny Lubomirski jako dowódca całego korpusu posiłkowego a zarazem feldmarszałek na żołdzie cesarza. W rodzinie obecnych właścicieli gdowskiego dworu zachowała się pamięć o pobycie króla Jana Sobieskiego w Gdowie, przed wyprawą do Wiednia. Jest to chyba mało prawdopodobne, zabudowania dworskie w tym czasie były w złym stanie, a sam król przebywał w stołecznej Warszawie.

W wiedeńskiej odsieczy, 12 września 1683 r, liczebność dwóch regimentów rajtarskich Lubomirskiego oceniania jest już na 1500 żołnierzy i około 800 koni. W czasie dalszej kampanii wzdłuż Dunaju, korpus Lubomirskiego, 9 października 1683 r wziął udział w drugiej bitwie pod Parkanami, a marszałek nadworny dowodził w niej prawym skrzydłem wojsk sprzymierzonych z oddziałami króla polskiego. W listopadzie regimenty Lubomirskiego odeszły na kwatery zimowe na Spiszu. Uczestniczyły jeszcze w kampaniach z lat 1684-1685 na Węgrzech. Jesienią 1685 r oba regimenty rajtarskie i chorągwie pancerne zostały zwinięte, a sam Lubomirski w grudniu zrezygnował z dalszej służby cesarskiej.

W wielkiej tajemnicy powrócił do kraju z obozu wojskowego pod Budą i chociaż był zakonnikiem, w 1685 r poślubił Konstancję du Alten Bokum, herbu Paprzyca. Konstancja Bohumówna, c Jana i Konstancji Branickiej była jego wielką i jedyną miłością. Gdy małżeństwo wyszło na jaw, książę popadł w kilkuletni spór z nuncjuszem papieskim. Nuncjusz żądał unieważnienia małżeństwa, a biskup poznański Wierzbowski, który sakramentu udzielił i nawet był na weselu, popadł w niełaskę u papieża. W 1687 r, król Sobieski odwiedził Lubomirskiego w Rzeszowie, gdzie trzymał do chrztu jego syna, Jerzego i pomógł uzyskać zwolnienie od ślubów zakonnych. W 1690 r kościół zwolnił księcia z przysięgi zakonnej i oficjalnie uznał jego małżeństwo.

Hieronim Augustyn Lubomirski z Konstancją Bohum miał trzech synów, Jerzego, Jana ur w 1691, Aleksandra i trzy córki, jedną wydaną za Franciszka Wielopolskiego, wojewodę krakowskiego, drugą za Rybińskiego, wojewodę chełmińskiego, trzecią za Towiańskiego, podkomorzego koronnego.

Książę piął się w górę zbierając kolejne zaszczyty i dostojeństwa. W 1692 r otrzymał urząd podskarbiego wielkiego koronnego, a trzy lata później starostwo ryczywolskie. Wkrótce skupił w swym ręku jeszcze starostwo bohusławskie i kozienickie. Ze swoją pozycją stał się przywódcą całego rodu Lubomirskich i mając rozległe wpływy wśród szlachty zajął się kreowaniem polskiej polityki na szerszą skalę. Na stałe przebywał w Rzeszowie i pobliskim Głogowie, posiadłościach odziedziczonych po matce. Szukał różnych źródeł poszerzenia swoich dochodów, wspierał rzemieślników i zwiększał liczbę jatek, ponieważ od każdej z nich pobierał należny czynsz, ciągle starał się u króla o przywilej na dodatkowe dni jarmarczne. Postępowy magnat jawnie popierał Żydów, doceniał ich kupiecko-rzemieślnicze zdolności. Lubomirscy w licznych majątkach, np. w Klaśnie koło Wieliczki, zezwalali na ich osiedlenie. Widzieli w tym koło napędowe gospodarczego rozwoju oraz dodatkowe źródło dochodu. Liczyli też, że miejscowa społeczność, podpatrując działalność Żydów, pójdzie śladami ich przedsiębiorczości.
Można zatem przypuszczać, że pod koniec XVII wieku, kiedy gdowskie dobra stały się własnością Hieronima, z Klasna gdzie już mieszkali Żydzi, przybyli do Gdowa pierwsi z nich, dzierżawiąc dworskie karczmy. Przemawiałaby za tym, od początku stała przynależność gdowskiego kahału do Klasna. W tamtejszym kahale prowadzone były gminne sprawy gdowskiej i dobczyckiej filii samorządowej.

Lubomirscy byli bardzo bogatymi a zarazem pobożnymi szlachcicami, nie żałowali pieniędzy na kościoły i dobroczynne fundacje. O ich obecności i działalności w Gdowie zachowały się skąpe wiadomości. Po pożarach gdowskiego kościoła w 1701 i 1705 r, Hieronim Lubomirski wyłożył znaczną kwotę na jego odbudowę. Prawdopodobnie to on zamówił kopię spalonego wówczas obrazu Matki Bożej Gdowskiej, który zdobi do dzisiaj nasze Sanktuarium. Nie wyjaśnione jest do końca, kiedy i kto z Lubomirskich zafundował kościelne organy, na których widnieje ich herb. Powiększył też gdowski klucz, kupując wieś Fałkowice.

Po śmierci Jana III Sobieskiego, Hieronim Lubomirski był głównym kandydatem na tron Polski. Jednak kiedy poniósł klęskę w swoich zamierzeniach, wycofał się do dóbr rzeszowskich. Zamknął się w zamku i zajął się ratowaniem podupadającego zdrowia, poświęcił się również sprawom gospodarczym. Dopiero wojna ze Szwecją, w którą wplątał Rzeczpospolitą August II w przymierzu z carem Rosji Piotrem I, stała się pośrednią przyczyną powrotu Lubomirskiego do spraw publicznych. Król, chcąc pozyskać go do swoich planów, 1 maja 1702 r ofiarował mu stanowisko hetmana polnego koronnego i kasztelanię krakowską. Ale poczynania w polityce traciły już tempo, czego przyczyną były kłopoty ze zdrowiem. Kilka miesięcy później pisał: „Mnie znów zaczyna gnębić reumatyzm i Bóg wie, co się ze mną dziać będzie”. Schorowany powrócił do Rzeszowa 20 marca 1706 r, na skutek panującej wtedy zarazy książę zmarł miesiąc później 20 kwietnia. Pochowany został w grobach rodzinnych na zamku w Wiśniczu. Jego serce w ozdobnej urnie, uroczyście wmurowano w ścianę kościoła św. Krzyża w Rzeszowie. W trzy lata później także serce zakochanej w nim Konstancji zostało umieszczone w tej samej niszy.

Posty: 1123
Rejestracja: poniedziałek 02 mar 2015, 14:48

Re: O Gdowie słów kilka, czyli Gdów dawniej i dziś

Postautor: Markot Roman » piątek 24 kwie 2015, 12:23

Po śmierci Hieronima i Konstancji Lubomirskich, ich posiadłości odziedziczyły dzieci.
Najstarszy syn, Jerzy Lubomirski był już pełnoletni, podążał śladami ojca i zajął się wojaczką, związał się z konfederatami sandomierskimi. Jeszcze za życia ojca został pułkownikiem kawalerii i na zamku w Rzeszowie trzymał pułk rajtarów. Służbie państwu poświęcił się otrzymując starostwo bohusławskie, przejął także po ojcu tytularne starostwa ryczywolskie i smotryckie, które potwierdził mu August II w 1709 r. Wówczas to książę Jerzy stanął u boku władcy i w kampanii 1710 r wziął udział w walkach ze Szwedami pod Elblągiem. Musiał wykazać się tam znacznymi osiągnięciami, gdyż za zasługi otrzymał szlify generalskie. Swoich młodszych braci, Jana, Kazimierza i Aleksandra, Jakuba wyprawił książę Jerzy do Niemiec na naukę. Ostatecznie obaj zatrzymali się w Dreźnie na dworze elektorskim i korzystając z łask Augusta II dołączyli do kompanii jego syna, królewicza Fryderyka Augusta. Potem ruszyli w podróż po Niemczech i Francji, w ślad za królewiczem odbywającym w tym czasie kawalerską turę. Na krótko zatrzymali się we Frankfurcie, następnie studiowali w Heidelbergu, skąd udali się do Paryża.

Książę Jerzy walcząc po stronie króla przeciwko konfederatom, nie pozostawał bierny. W 1716 r najechał nawet Częstochowę i wziął okup z klasztoru jasnogórskiego. Pozostali dwaj Lubomirscy dołączyli do swojego brata brylującego na dworze monarszym. Jan tytułował się w tym czasie kawalerem maltańskim. Pierwszy w stan małżeński wstąpił książę Jerzy, żonę naraił mu sam August II, a została nią Maria z Bielińskich Denhoffowa, rozwódka i była kochanka króla. Lubomirski czuł się zaszczycony mogąc po monarsze wejść do jej łoża. Ślub odbył się 6 stycznia 1718 r w drezdeńskiej kaplicy zamkowej. Rok później w jego ślady poszedł książę Aleksander pojmując za żonę, saską poddankę elektora, Karolinę Fryderykę von Vitzthum. Wyprosił również od króla godność kuchmistrza wielkiego koronnego.
Ostatnim w kolejce do małżeństwa był kawaler maltański, książę Jan Lubomirski, który na ślub zdecydował się dopiero w 1723 r, zapewne wcześniej otrzymując na to zgodę kościelną. Jego wybór padł na mieszkającą po sąsiedzku w Tyczynie, Urszulę Branicką, siostrę Jana Klemensa.

Założenie rodzin przez wszystkich trzech braci Lubomirskich wymagało uregulowania spraw majątkowych. Do tej pory występowali wspólnie jako dziedziczni panowie i aby móc legalnie podzielić majątek pomiędzy siebie, bracia musieli uzyskać zwolnienie od wszelkiej odpowiedzialności, otrzymali je na sejmie w 1726r. Wcześniej uczynili już ustalenia pomiędzy sobą decydując, co komu ma przypaść. Rzeszów w 1722 r podzielono na trzy części, dla każdego z książąt po jednej, pozostały zaś majątek podzielono proporcjonalnie. Głogów z przyległościami trafił w ręce średniego z braci, Jana Kazimierza. W 1723 r dysponował on już swobodnie swoim majątkiem sprzedając za 14 tys. zł wieś Krzemienicę. Jednak ostatecznie sprawę podziału majątku uzgodniono w 1725 r. Zdecydowano wówczas, że młodsi bracia zrezygnują z praw do Rzeszowa, który w całości odziedziczył Jerzy, Aleksander pozostał przy Błażowej z okolicznymi wsiami a Jan otrzymał Głogów, Gdów z przyległościami, Rybotycze niedaleko Przemyśla oraz Wiązownę pod Warszawą.

Jan, Kazimierz i Urszula Lubomirscy w pierwszych latach trwania swojego małżeństwa, nie prowadzili osiadłego i ustabilizowanego trybu życia. Najczęściej młodzi małżonkowie przebywali w otoczeniu dworu królewskiego w Warszawie lub Dreźnie, co nie oznaczało, że zaniedbywali swoje posiadłości. Zarząd nad dobrami powierzali gubernatorom, ale nie wiadomo kto był zarządcą w Gdowie. Klucz gdowski był jedną z posiadłości i prawdopodobnie nie wznieśli tu nowych budynków, tylko przeprowadzili generalny remont starych. Przemawia za tym podobny rozkład zabudowań inwentarza z 1680 r i na szczegółowych mapach katastralnych z 1847 r. Przebywanie u boku króla w sposób naturalny predestynowało ich w kierunku stronnictwa dworskiego i szykującego się na tron królewicza Fryderyka Augusta. Kiedy królem został Stanisław Leszczyński, książę Lubomirski usunął się w cień, w zacisze głogowskiego pałacu wybudowanego w latach 1725-30 i poświęcił się sprawom rodzinno-majątkowym.

Bezdzietne początkowo małżeństwo Jana i Urszuli Lubomirskich, około 1730 r doczekało się wreszcie potomka. Dziewczynce nadano imiona Maria (Marianna), Karolina. Jak się okazało było to ich jedyne dziecko, dlatego oboje rodzice zadbali o jej staranne wychowanie. W podzięce za narodziny, w kwietniu 1730 r Urszula Lubomirska ofiarowała 700 zł na światło przed obraz Najświętszej Panny Na Piasku w Głogowie a 10 kwietnia 1733 r darowała kolejne 100 zł na lampy do tego kościoła. Księżną przez całe życie cechowała żarliwa wiara, tą postawę ugruntowała jeszcze bardziej, przedwczesna śmierć męża. Jan Kazimierz Lubomirski zmarł w 1737 r, w wieku 45 lat i odtąd Urszula samotnie musiała stawiać czoła przeciwnościom losu. Zmarłemu mężowi ufundowała marmurowe epitafium w kościele oo. reformatów w Rzeszowie, gdzie książę został pochowany.

Księżna wdowa, nie chcąc zamykać się w murach głogowskiego pałacu, wyjechała wraz córką do Wrocławia. Tam pozostawiła małą Marię w jednym z klasztorów, a sama dołączyła do swojego brata Jana, Klemensa Branickiego, rezydującego w Białymstoku. Hetman polny cenił towarzystwo swojej siostry, często w jej obecności poruszał sprawy wielkiej polityki, a starościna bolimowska, jako osoba o żywym umyśle, doradzała bratu w podejmowanych decyzjach. Oboje byli prawnukami innego hetmana, słynnego pogromcy Szwedów, Stefana Czarnieckiego. Dziedziczka Gdowa była dumna ze swojego przodka, dziadka, co z zresztą często podkreślała.

Przy boku brata, Urszula Lubomirska czuła się o wiele lepiej niż w pozostającym na uboczu wielkich wydarzeń Głogowie. Zaglądała tu rzadko, lecz wizyty w rodowych włościach zawsze stawiały wszystkich na nogi. Pałac wypełniał się wówczas licznym gronem osób, a mieszkańcy miasteczka musieli dostarczyć do książęcej kuchni daninę w postaci określonej ilości kur. Zobowiązani byli również do stróży, co oznaczało, że wyznaczone osoby przebierały się w dworskie liberie, pełniąc funkcje strażników, lokajów, pomocników kuchennych oraz świadcząc wszelkie inne posługi.

Księżna Urszula brylowała w Białymstoku i w Warszawie, prowadząc jednocześnie dobroczynną działalność, której nie ograniczała tylko do rodowej siedziby. Oprócz tego regularnie składała datki na utrzymanie kolegium, a gdy już na stałe przeniosła się do Głogowa, wydzierżawiła zakonowi Pijarów swój warszawski pałac. Pobożność księżnej udzielała się również jej poddanym. Głogów i jego okolice odznaczały się dużą ilością powołań do stanu kapłańskiego. Nie zapominała o swoich odległych dobrach, rozumiała, że jej obowiązkiem jest dbanie o podstawy bytu swoich poddanych. Zdawała sobie sprawę, z korzyści jakie daje handel gdyż w Głogowie działali już kupcy narodowości żydowskiej i ambicją księżnej stało się zaktywizowanie w tym zawodzie ich chrześcijańskich braci.
W roku 1744 r, osobiście uzyskała od króla Augusta III Sasa przywilej odbywania w Gdowie czterech targów w roku, na Trzech Króli, 23 kwietnia na św. Wojciecha, 25 lipca na św. Jakuba i 8 grudnia. W przywileju król napisał: „Zezwalamy na przybycie do Gdowa kupców, sprzedaż i kupno koni, bydła i innych oraz rozmaitego rodzaju produktów żywnościowych”.

W połowie lat pięćdziesiątych księżna Urszula poniosła osobistą porażkę, którą bardzo przeżyła. Wielki hetman litewski Michał Kazimierz Radziwiłł, po śmierci starszego syna bliźniaka, całe swoje nadzieje ulokował w młodszym, Karolu, Stanisławie. Rozpoczął poszukiwania dla niego żony. Mierzył wysoko a problem polegał na tym, że już dwukrotnie spotkała go odmowa, m.in. ze strony Czartoryskich. Wszyscy znali awanturniczy charakter Karola, dlatego żywili obawy o szczęście przyszłego małżeństwa. Kiedy hetman litewski wybrał Marię, Karolinę Lubomirską na swoją synową, jej matka, Urszula, nie zważając na żywiołową osobowość Karola, którego nazywano „Panie Kochanku” z racji częstego nadużywania tego zwrotu, gorąco poparła mariaż. W wejściu córki do najbogatszego rodu na Litwie, widziała możliwość zapewnienia jej wygodnego i dostatniego życia. Dodatkowo małżeństwo miało przypieczętować polityczny sojusz między potężnymi rodzinami. Młoda księżniczka miała wnieść posag wyznaczony przez jej wuja, a po śmierci matki, dobra głogowskie przypadłyby Radziwiłłom. Małżeństwo nie miało jednak żadnych szans na powodzenie.

Niepowodzenie córki zgnębiło Urszulę Lubomirską, rozwiały się jej marzenia o świetnej przyszłości jedynaczki. Wróciła do Głogowa pragnąc w ciszy i spokoju przeczekać czas wstydu i porażki. Odtąd coraz rzadziej opuszczała mury swojego pałacu i zaczęła poświęcać więcej uwagi miastu oraz całemu majątkowi. W ciepłe dni udawała się do folwarku Rejterada i tam przechadzała się po alejkach założonego przez siebie ogrodu. Ale nigdy nie przestała żyć polityką, z wielkim entuzjazmem przyjęła zawiązanie się konfederacji barskiej. Rezydując w oddaleniu od stolicy, nawet na chwilę nie dała się przejednać Stanisławowi Augustowi, wysyłała do krewnych i przyjaciół listy, które jawnie wskazywały na jej nieprzychylny stosunek do króla. Według niej, Poniatowski był uzurpatorem, który zajął tron przeznaczony dla człowieka znacznie godniejszego, dla jej brata, Jana, Klemensa Branickiego. Urszula otwarcie poleciła odprawiać w kościołach msze święte w intencji powodzenia konfederatów. W swoim dobrach dawała schronienie przeciwnikom króla oraz nie szczędziła na ich wspieranie własnych zasobów.

Pogodzona z losem i uspokojona co do przyszłości swojej córki, księżna Urszula Lubomirska wiodła spokojniejszy żywot. Zmarła w 1776 r, w sędziwym wieku 79 lat, ale umierała z poczuciem klęski, przez większość swojego życia walczyła o własną wizję Polski i przegrawszy walkę odeszła z tego świata już nie jako obywatelka Polski lecz Austrii. Zwłoki księżnej Urszuli spoczęły w ufundowanym przez nią głogowskim kościele.

W rękach Lubomirskich był m. in. Głogów Małopolski, Jarosław, Nowy Wiśnicz gdzie posiadali okazałe pałace i zamki. Wiele ich majątków znajdowało się też w innych polskich miastach. Mieli także kilkadziesiąt wsi na ziemi sandomierskiej i krakowskiej. Gdowski klucz, do którego należały: Gdów, Fałkowice, Cieniawa, Grzybowa, Stadniki i Kędzierzynka był tylko jednym z licznych dóbr. W latach sześćdziesiątych XVIII wieku arendował go Stanisław Goczałkowski, starosta białostocki. Dobrami administrował Jan Bronicki z pomocą Ignacego Smołkowskiego, prowentowego pisarza.

Posty: 1123
Rejestracja: poniedziałek 02 mar 2015, 14:48

Re: O Gdowie słów kilka, czyli Gdów dawniej i dziś

Postautor: Markot Roman » piątek 24 kwie 2015, 12:54

W klasztornym archiwum Bożego Ciała w Krakowie, znalazłem m. in. dokumenty z lat 1771-73, kiedy Gdów należał do Lubomirskich. Dotyczą one sporu o granicę na Dąbrowach, między Liplasem i Gdowem, biegnącej od dzisiejszej ul. Cegielnianej w stronę łąk do Marszowic. Jak wynika z protokołów przesłuchania świadków, od wielu lat liplejski kmieć, a zarazem młynarz, pracowity Jan Grabowski worywał się w gdowskie pastwisko i na zagonach obsiewał zboże. Nie zważał na przestrogi gdowskich kmieci, i z tego powodu dochodziło często do zatargów.

3 sierpnia 1770 r, za przyzwoleniem księżnej Lubomirskiej, ekonom gdowski, Józef Tarchalski i pisarz prowentowy Sebastian Bełzyński, na czele kilkudziesięciu zagrodników najechali na Dąbrowy. Wśród nich byli: Szymon Patelita karbowy, Jan Żyła polowy, Jan Toporski, gospodarz gdowski, Wojciech Dybel, gospodarz ze Stadnik, Jacenty Siekierka, Błażej Rybak, Marcin Bąkowski, Szymon Kopera, Jan Piech i Błażej Jamka, wyżęli cztery skiby ozimego żyta, powiązali w snopy, nałożyli na czterokonne wozy i powieźli do dworu. Ludzie liplascy, razem z księdzem Wakulińskim ruszyli za nimi ale nic nie wskórali.
Podobnie 23 sierpnia, Tarchalski, Bełzyński oraz rachmistrz Jan Niedzielski, najechali z gromadą, konno na pole Grabowskiego i pożęli obsiany owies. Kiedy ekonom klasztorny zwrócił im uwagę, chwycili za szable, dobyli pistolety i dali nakaz swoim poddanym by ruszyli na liplejskich żniwiarzy. W tej awanturze pobito grubymi kijami wójta Liplasu, Józefa Pieprzyka i Szymona Kurnika.
Wydarzenia te, jeszcze przez kilka lat były przedmiotem kolejnych wizji lokalnych urzędników ziemskich. Spisywano z nich protokoły, poniżej skany z tych dokumentów.
Załączniki
p.5.JPG
p.5.JPG (234.97 KiB) Przejrzano 21736 razy
p.6.JPG
p.6.JPG (186.45 KiB) Przejrzano 21736 razy
p.7.JPG
p.7.JPG (249.7 KiB) Przejrzano 21736 razy
p.8.JPG
p.8.JPG (237.06 KiB) Przejrzano 21736 razy
p.9.JPG
p.9.JPG (204.51 KiB) Przejrzano 21736 razy

Posty: 1123
Rejestracja: poniedziałek 02 mar 2015, 14:48

Re: O Gdowie słów kilka, czyli Gdów dawniej i dziś

Postautor: Markot Roman » piątek 24 kwie 2015, 12:59

I kolejne skany.
Załączniki
protokół 1.JPG
protokół 1.JPG (111.59 KiB) Przejrzano 21736 razy
p. 2.JPG
p. 2.JPG (237.93 KiB) Przejrzano 21736 razy
p.3.JPG
p.3.JPG (197.97 KiB) Przejrzano 21736 razy
p.4.JPG
p.4.JPG (166.34 KiB) Przejrzano 21736 razy
p.10.JPG
p.10.JPG (106.75 KiB) Przejrzano 21736 razy

Posty: 1123
Rejestracja: poniedziałek 02 mar 2015, 14:48

Re: O Gdowie słów kilka, czyli Gdów dawniej i dziś

Postautor: Markot Roman » sobota 25 kwie 2015, 12:12

Sukcesorką posiadłości po księżnej Urszuli Lubomirskiej, została jej jedyna córka Marianna. Co najmniej od 1767 r odnotowywane są obie w urzędowych dokumentach.
Marianna, Karolina Lubomirska jako dziecko, spędziła trzy lata na naukach w klasztorze wrocławskim. W 1739 r pisała do wuja: „po niemiecku już bardzo dobrze gadam, … lepiej się uczę alem swywolna zawsze”, oprócz niemieckiego uczyła się jeszcze francuskiego i łaciny. W 1740 r dołączyła do swojej matki i odtąd razem z nią podróżowała między Białymstokiem, Warszawą i Głogowem.

Wykształcona i inteligentna Maria, wprowadzana na dworze swojego wuja w Białymstoku w tajniki polityki rozumiała, że proponowany jej ślub, z Karolem Radziwiłłem ma też inne znaczenie niż tylko zawarcie sakramentu. Chociaż górowała swoim umysłem nad prostackim Karolem i znała zachowanie swojego przyszłego małżonka, nie protestowała i zgodziła się go poślubić. Za to „Panie Kochanku” do końca pragnął wybłagać u ojca zmianę decyzji. Jeszcze w przeddzień ślubu poprzez posłańców prosił go o rezygnację z małżeństwa.
Ostatecznie 22 października 1753 r w Mościskach, jednym z majątków hetmana Branickiego, podpisano intercyzę, a następnego dnia biskup przemyski Wacław Sierakowski połączył młodą parę węzłem małżeńskim. Zgodnie ze swoim zwyczajem, Karol, „Panie Kochanku” był w tym dniu mocno napiły, jak zeznał później w procesie rozwodowym jego dworzanin. Jednak w nocy udało mu się spełnić swój małżeński obowiązek i to był jeden jedyny raz, kiedy zagościł w łożu swojej żony. Po nocy poślubnej przeniósł się do innych pokoi i tam przez tydzień bawił się w towarzystwie swoich kompanów. Jak przekazują źródła, swoje zainteresowanie zamiast żonie, okazywał pannom garderobianym. Lecz ten jeden raz wystarczył, by zarazić swoją żonę chorobą nazywaną w tamtych czasach „lue venerea”, a znaną dzisiaj jako kiła. Po kilku dniach Karol zostawił Marię i wyjechał do Żółkwi wyznaczonej mu przez ojca wraz z rezydencją w Mirze na siedzibę. 6 listopada dołączyła do niego żona, razem ze swoją matką i wujem. Powitano ich uroczyście wyprawiając wspaniałą ucztę. Lecz gdy tylko młody Radziwiłł wypełnił obowiązki gospodarza, a dostojni goście rozjechali się, nic nie mówiąc Marii, przeniósł się do drugiego pałacu w Mirze. Jego małżonka postanowiła pojechać za nim, ale kiedy tylko dotarła na miejsce, Karol wyjechał do rodowego Nieświeża. Po dwóch tygodniach Maria udając, że nic się nie stało, ponownie ruszyła za mężem. Jednak Radziwiłł okazał się zawziętym człowiekiem i kiedy żona pojawiła się w Nieświeżu, on powrócił do Miru. To definitywnie zniechęciło Marię do dalszych prób pozyskania względów męża. Wróciła do swojej matki, do Głogowa i zdała relację z postępowania Karola.

Małżonkowie spotkali się ponownie dopiero w czerwcu 1754 r. Michał Kazimierz Radziwiłł próbował różnymi sposobami wpłynąć na syna. Wystarał się dla niego miecznikostwo litewskie oraz wybór na posła do sejmu. Ściągnął Marię do Białej i polecił obojgu udać się do Warszawy na sejm. Jego zabiegi okazały się zbyteczne, każde z małżonków jechało osobnym powozem unikając się wzajemnie. Po drodze oś w karecie Marii złamała się i księżna miecznikowa była zmuszona skorzystać z powozu męża. Długo stała w przydrożnym kurzu zanim przemogła się i wsiadła do jego karety. Gdy wreszcie znalazła się z nim sam na sam, odwróciła wzrok i nie odezwała się ani słowem. Karol również milczał, nie próbując nawet tłumaczyć się. W najbliższej miejscowości Maria wynajęła furmana i dalej podążyła do Warszawy osobno. W stolicy zamieszkała w pałacu matki, a jej konflikt z mężem stał się publiczną sensacją. Gdy Karol w listopadzie wyjechał z Warszawy, Maria Radziwiłłowa została sama. Hetman litewski wysyłał listy do swojego koronnego odpowiednika, w których pisał, by skłonił młodą księżnę do powrotu, lecz Jan, Klemens odpisał mu, że nie ma już nadziei na uratowanie małżeństwa. Maria była zbyt dumna by pełnić rolę osamotnionej i pogardzanej żony, zraziła się do męża, który dał się poznać jako pijak i grubianin, a nawet jako człowiek zboczony seksualnie. Dwa lata po ślubie, Karol „Panie Kochanku” wszczął w konsystorzu lwowskim proces o unieważnienie małżeństwa.

Maria Lubomirska, jedyne dziecko poczęte z wielkiej miłości była obdarzona ogromnym temperamentem. Na licznych balach i proszonych obiadach w warszawskim pałacu księżnej miecznikowej litewskiej zaczął pojawiać się młody Francuz Bernardin de Saint Pierre, oficer wojsk inżynieryjnych, a w przyszłości literat. Rozkwitła w swojej kobiecości Maria nawiązała krótkotrwały romans z młodym Francuzem. We wrześniu 1764 r Radziwiłłowa pozbyła się swojego francuskiego kochanka wysyłając go najpierw do Wiednia, a gdy po sześciu tygodniach stęskniony wrócił do Warszawy, rozkazała mu, odwołując się do jego rozsądku, pojechać do Drezna i więcej nie wracać. W tym czasie obiektem zainteresowania księżnej był już ktoś inny. Trzydziestopięcioletnia rozwódka zawarła znajomość z Franciszkiem Sułkowskim, również rozwodnikiem. Bujny temperament Marii sprawił, że znajomość ta szybko przekształciła się w kolejny romans. Tym razem jednak księżna zaczęła wiązać ze swoim kochankiem plany na przyszłość. Swobodny styl życia księżnej miecznikowej nawet i dzisiaj mógłby budzić zgorszenie. Gdy porównamy jej zachowanie z postępowaniem matki, niewiasty rozpolitykowanej, lecz cnotliwej i pobożnej, dochowującej wierności mężowi nawet w okresie wdowieństwa, moglibyśmy w słynnym powiedzeniu stwierdzić, że tym razem jabłko daleko padło od jabłoni. Nic bardziej mylnego, obie kobiety były dziećmi swojej epoki. Urszula była natchniona duchem baroku z wszystkimi jego aspektami religijnymi. Natomiast Maria, była już osobą przesiąkniętą ideałami oświeceniowymi, nawet libertynizmu. Ludzi oświecenia nie krępowała już moralność w takim stopniu jak we wcześniejszych epokach.

Na początku 1768 r księżna miecznikowa wyjechała z Warszawy. Podróżowała po zachodnich kurortach zatrzymując się na krótko w Altwasser i Spa. W marcu była już w Paryżu, gdzie dołączył do niej Sułkowski. W stolicy Francji dotarły do niej pierwsze wieści o konfederacji barskiej, zawiązanej 29 lutego dla obrony wiary katolickiej oraz przeciw panoszeniu się Rosjan w Rzeczpospolitej. Maria całym sercem stanęła po stronie konfederatów i razem z Franciszkiem Sułkowskim wrócili do Polski, przygotowując w Wielkopolsce akcję zbrojną. Ale Maria niespodziewanie w 1770 r zniknęła ze sceny wydarzeń, na kilka miesięcy wyjechała do Wiednia. W tym samym czasie Franciszek Sułkowski zabiegał w swojej rodzinie o zgodę na małżeństwo z nią. W liście z 27 czerwca informował, „Maria ma 70 tys. złp rocznych dochodów, a wniesie 300 tys. i pałac w Warszawie oraz spodziewa się spadku po matce i bezdzietnym wuju, a jeśli ponadto da nam rychło jeszcze męskiego dziedzica, jak mam nadzieję, powinniście pod każdym względem przyklasnąć mojemu wyborowi”. Dlaczego tak nagle z zagorzałej działaczki na rzecz konfederacji, Maria wraz ze swoim kochankiem przeistaczają się w parę, która poświęca się tylko sprawie zalegalizowania swojego związku ? Władysław Konopczyński, który drobiazgowo zbadał historię konfederacji barskiej, znalazł powód nagłego wyjazdu Marii do Wiednia. Otóż, według niego, Radziwiłłowa zaszła w ciążę, a zważywszy, że było to jej pierwsza ciąża, kobiety już niemłodej bo w tym roku liczyła sobie równo 40 lat, postanowiła znaleźć się pod jak najlepszą opieką lekarską. Nie bez powodu Franciszek Sułkowski użył w liście wyrażenia da nam rychło potomka. Przez pięć lat żyli bez ślubu i nie wydawało im się to czymś złym, więc po co mieliby się teraz spieszyć z jego zawarciem. Odpowiedź może być tylko jedna: zależało im, żeby dziecko urodziło się w legalnym związku.

Nadzieje obojga nie ziściły się, Maria nie stanęła przed ołtarzem po raz wtóry. Rodzina Sułkowskich była narzędziem w rękach ambasadora rosyjskiego Repnina. Jedynie kochanek Marii stał po stronie konfederatów. Naciskany przez ojca i braci w końcu zmienił orientację. Być może w podjęciu tej decyzji pomocna była wiadomość przesłana do swojej siostrzenicy przez hetmana Branickiego. Jan Klemens oświadczył, że wydziedziczy ją jeśli wejdzie do domu Sułkowskich. List Franciszka, w którym autor wyliczał materialne korzyści płynące z małżeństwa, wyraźnie świadczy o jego prawdziwych intencjach. Maria zrozumiała, że niedoszłemu małżonkowi chodzi tylko o zawładnięcie jej majątkiem. Rozpalające jej serce dotąd płomienne uczucie natychmiast zgasło. Nie chciała skończyć jako odtrącona żona, podczas gdy jej mąż będzie żył na jej koszt. Już raz doświadczyła odtrącenia i nie życzyła sobie, by sytuacja się powtórzyła. Według prof. Konopczyńskiego, Maria zraziła się nawet do spłodzonego z Franciszkiem dziecka. Zostawiła chłopca pod opieką mamki w Wiedniu, skąd po kilku latach został sprowadzony do Rydzyny, wielkopolskiej siedziby Sułkowskich. Niestety to tylko domysł, ponieważ brakuje w tej sprawie dokumentów, obu stronom zależało na dyskrecji, w końcu było to dziecko nieślubne. Jednak fakty zestawione przez prof. Konopczyńskiego pasują do siebie idealnie. Można zatem powiedzieć z dużą dozą prawdopodobieństwa, że sukcesorka Gdowa, Maria Radziwiłłowa była matką Józefa Sułkowskiego, jednego z najbardziej ulubionych adiutantów cesarza Francuzów Napoleona Bonaparte.

Księżna miecznikowa przybyła do Głogowa pochować matkę, jednak nie chciała na dłużej pozostawać w tutejszym pałacu. Wszystko co widziała rozglądając się po jego wnętrzach, przypominało jej ukochaną matkę. Pochowała ją i wyjechała do Warszawy, do stolicy mocno okrojonej Rzeczypospolitej. Większość czasu spędzała na dworze wuja Branickiego lub na zagranicznych podróżach, zajęła się też upiększaniem swojego warszawskiego pałacu oraz rozbudową wiejskiej posiadłości Wiązowna pod Warszawą.
Załączniki
Maria Radziwiłłowa z Lubomirskich.jpg
Maria Radziwiłłowa z Lubomirskich.jpg (15.63 KiB) Przejrzano 21717 razy

Posty: 1123
Rejestracja: poniedziałek 02 mar 2015, 14:48

Re: O Gdowie słów kilka, czyli Gdów dawniej i dziś

Postautor: Markot Roman » sobota 25 kwie 2015, 12:26

Najstarsze choć częściowo niekompletne i czasem zupełnie nieczytelne metryki parafii Gdów pochodzą z lat 1596-1680. Z tego okresu zachowała się tylko księga chrztów natomiast brakuje metryk zgonów i ślubów. Ponadto zaginęły wszystkie metryki z lat 1681-1770, co jest niepowetowaną stratą, kolejne w komplecie są dopiero od 1771 r. Ocalały jedynie 2 kartki z księgi ochrzczonych dzieci, od czerwca 1741 do stycznia 1742.
Stad wiemy że we wrześniu 1741 ochrzczono Katarzynę, córkę Andrzeja i Elżbiety Chruścielów z Gdowa, patronami byli Łukasz Włodyka i Jadwiga Jamka.
W listopadzie 1741 ochrzczono Józefa, syna Marcina i Zofii Woźniak z Gdowa, patronowali Jerzy Mosiowski ? i Anna Bielecka z Gdowa.
W grudniu 1741 ochrzczono Łukasza, syna Pawła i Jadwigi Kaletów, patroni Jan Żabiński i Agata Parecka z Gdowa. Także w grudniu ochrzczono Jana, syna Józefa i Zofii Krawczyków, patronowali Jan Żabiński i Regina Jamka.

Posty: 1123
Rejestracja: poniedziałek 02 mar 2015, 14:48

Re: O Gdowie słów kilka, czyli Gdów dawniej i dziś

Postautor: Markot Roman » sobota 25 kwie 2015, 13:29

Parafialne metryki są kopalnią wiedzy, z nich dowiadujemy się że dworskim notariuszem w 1771 r był Antoni Wilam a żoną Rozalia Pilalska, co urodziła wtedy syna Franciszka. Kolejnym notariuszem został Ignacy Lewicki, z żoną Katarzyna Pietryczka w 1773 r chrzcili syna Franciszka. Przy tym chrzcie patronował Aleksander Tetmajer, osobisty lekarz Marii Lubomirskiej. Z tego można wnioskować, że księżna gościła czasem w gdowskim majątku w towarzystwie medyka, gdyż do końca życia zmagała się z chorobą weneryczną.

Gdowskim majątkiem Marii Lubomirskiej, w latach 1775 - 78 zarządzali Jan i Wiktoria Dynarowscy, często patronowali przy chrztach.
Szlachcice Lewiccy mieli też córkę Rozalię, co w 1775 r wyszła za Walentego Nowakowskiego a w kolejnym roku w gdowskim kościele ochrzcili syna Szczepana.
Urodzony szlachetnie Piotr Mączyński poślubił Wiktorię Dynarowska, c Piotra. W 1779 r przy chrzcie ich syna Kajetana, patronowali szlachcice, Dominik Dąbrowski i Anna Parentos ?.
Kolejnym dworskim notariuszem w 1778 r został Józef Rogalski, mieszkał z żoną Agnieszką. A wójtem Gdowa w tym czasie był Franciszek Lenczowski.

Księżna Maria Radziwiłłowa z Lubomirskich w 1782 lub 1785 r odsprzedała swoje gdowskie posiadłości Fihauserom. Co do daty kontraktu nie ma jednoznacznych dokumentów, są tylko niepotwierdzone przesłanki wskazujące na te lata. Bardziej prawdopodobny jest rok 1785.

Księżna Maria Radziwiłłowa przebywała na stałe w Warszawie, uważnie przysłuchiwała się obradom Czteroletniego Sejmu. Wyrażała się o nim z szacunkiem, zawsze będąc wrogo nastawiona do związków Rzeczpospolitej z Rosją, gorąco popierała zamysł zerwania rosyjskich gwarancji ustroju Polski. Do ostatnich swoich dni była w ciągłym ruchu, dzieliła życie na procesy majątkowe i leczenie niszczącego ją syfilisu. Zaciągnęła wysokie pożyczki zabezpieczane na swoich dobrach i w kwietniu 1792 r wyjechała z Warszawy. Ostatnie, trzy lata jej życia nie są znane, wiemy że utrzymywała kontakty z Sanguszkami, zwłaszcza z Barbarą, żoną Pawła Sanguszki, nie zachował się jednak żaden ślad jej pobytu w Tarnowie czy w Gumniskach. Pożyczek nigdy nie zwróciła, umierając zostawiła długi na kwotę 22 780 dukatów. Oznacza to, że pożyczone pieniądze zostały rozdysponowane, prawdopodobnie wsparła finansowo insurekcję kościuszkowską. Okoliczności jej śmierci pozostają nieodkrytą do końca tajemnicą. Kilkanaście lat temu w Archiwum Akt Dawnych w Warszawie odnaleziony został dokument, z którego wynika, że Maria Radziwiłłowa z Lubomirskich zmarła w Tarnowie, 10 stycznia 1795 r i pochowana została na przykościelnym cmentarzu a dopiero po powstaniu cmentarza na tarnowskim Zabłociu, przeniesiono jej szczątki. Fakt śmierci nie został jednak odnotowany w żadnej księdze zmarłych parafii tarnowskiej.

Posty: 1123
Rejestracja: poniedziałek 02 mar 2015, 14:48

Re: O Gdowie słów kilka, czyli Gdów dawniej i dziś

Postautor: Markot Roman » sobota 25 kwie 2015, 15:20

Często piszemy że przez Gdów od dawna prowadziły strategiczne drogi w różnych kierunkach. Teraz myślę że jest w tym trochę przesady, gdowską ziemię w średniowieczu przecinały raczej lokalne szlaki. Główny trakt z Krakowa na Węgry po kierunku południowym, z Podgórza przez Wieliczkę kierował się na Dobczyce i dalej ku Myślenicom. Natomiast z Krakowa na Ruś, jedna z głównych dróg prowadziła przez Niepołomice, Bochnię i dalej w kierunku wschodnim. Natomiast przez Gdów, od Wieliczki w kierunku południowo-wschodnim, wiodła droga przez most na Rabie, do Łapanowa i dalej na Tymową, Zakliczyn i do Biecza. Widać to na mapie z 1776 r, kiedy nie było jeszcze cesarskiego gościńca a Gdów należał jeszcze do Lubomirskich. Zaznaczona jest brązową, grubszą linią od pozostałych dróg lokalnych. Prowadziła od Grzybowej, dzisiejszą ul. Wiedeńską i nie dochodziła jak dziś do ul. krakowskiej, tylko wcześniej skręcała na prawo, tuż obok dawnego cmentarza kościelnego, kierując się w dół, w stronę Zagaja. Ta stara mapa nie jest kartometryczna, jest bardziej obrazkiem niż mapą, ale wyjaśnia skąd powstał dzisiejszy nieco „kopnięty” układ, głównego skrzyżowania w Gdowie. O tym że ten szlak od wieków był często używany, może świadczyć głęboki wąwóz jaki powstał przy bystrym podjeździe przy kościele. Sporo pisze o tym Piotr Gumułka w Kronice Gdowa.

Jak widać na mapie, przed mostem po lewej stronie jadąc od Gdowa, w 1776 r stał dworski młyn. A ten znaczny, czerwony prostokącik w centrum mapy, na prawo od krzyżówki to zajazd dworski wybudowany jeszcze za Lubomirskich w 1761 r. Wspomina o nim w 1960 r, kronikarz Gdowa Tomasz Buda, ...”w centrum, tuż prawie obok kościoła znajdowały się karczmy na karczmie z dworskiej arendy. Jedna z nich nosiła na swoim stragarzu zabytkową datę 1761 rok. W karczmie tej zapili sprawę krakowscy powstańcy w 1846 r, pozostawieni luzem przez swego dowódcę”.

Więcej o karczmach będzie przy innej okazji.
Załączniki
Gdów 1776 młyn.jpg
Gdów 1776 młyn.jpg (57.86 KiB) Przejrzano 21707 razy

Posty: 28282
Rejestracja: niedziela 08 lut 2015, 20:46
Lokalizacja: Sosnowiec -> Frankenstein

Re: O Gdowie słów kilka, czyli Gdów dawniej i dziś

Postautor: Karolina Kot » niedziela 26 kwie 2015, 01:08

Czy wiadomo, gdzie - tak mniej więcej - znajdował się ten wspomniany wyżej młyn?
"Wiele zabytków przeszłości, co jeszcze wczoraj istniały, jutro zniknie bezpowrotnie. (...) Obowiązkiem żyjących jest zebrać te ułomki i okruchy najdroższych pamiątek przeszłości i w pamięci przyszłych pokoleń zapisać..."

Posty: 2061
Rejestracja: czwartek 12 lut 2015, 22:58

Re: O Gdowie słów kilka, czyli Gdów dawniej i dziś

Postautor: Franek D. » poniedziałek 27 kwie 2015, 19:22

Jak widać na starych mapach, wypływająca z gór, nieuregulowana Raba, zmieniała swoje koryto po każdej większej powodzi (do czasu zbudowania zapory w Dobczycach powodzie letnie były tu b. częstym zjawiskiem). Wspominany młyn znajdował się w rejonie dzisiejszej Targowicy, w łożysku zalewowym Raby, nad nieistniejącą już młynówką. Został porwany przez większą powódź. Później założono młyn w innym miejscu, na końcu Ulic, nad kolejną młynówką. W pobliży tego miejsca stoi dziś viewtopic.php?f=18&t=66

Wracając do Lubomirskich, chciałbym to podkreślić, że ród ten początkowo posługiwał się herbem Drużyna - srebrna krzywa laska na czerwonym polu.
W okresie baroku Gdów powrócił do potomków średniowiecznego rodu Drużynitów:
Oto gałąź drzewa genealogicznego przodków Hieronima Augustyna Lubomirskiego:

1. Andrzej z Boczowa (wymieniany w 1361, 1382 zm. 1386) właściciel Gdowa
2. Michał z Grabia - syn Andrzeja (wymieniany w 1389, 1399) właściciel Wieruszyc
3. Jakub z Wieruszyc - syn Michała (zm. 1459)
4. Piotr Lasocki z Lubomierza - syn Jakuba (ok. 1420-1480) właściciel Grabia i Lubomierza
5. Feliks Lubomirski z Lubomierza - syn Piotra (ok. 1480-1533) właściciel Sławkowic
6. Stanisław Lubomirski ze Sławkowic - syn Feliksa (ok.1513-1577) właściciel Łazan oraz znanej z ballady Pani Twardowska karczmy Rzym w Zborówku - "Jedzą, piją, lulki palą, tańce, hulanka, swawola. Ledwie karczmy nie rozwalą, cha cha, chi chi, hejże, hola!"
7. Sebastian hr. Lubomirski z Łazan - syn Stanisława (1546-1613) żupnik krakowski, odkupił od Kmitów zamek w Wiśniczu i ich herb Szreniawa, ale bez Krzyża (tak wyglądający herb uznaje się jako kontynuację herbu Drużyna)
8. Stanisław ks. Lubomirski z Wiśnicza - syn Sebastiana (1583-1649) obrońca Chocimia, wojewoda ruski i krakowski, najpotężniejszy magnat w Małopolsce.
9. Jerzy Sebastian hr. Lubomirski z Wiśnicza - syn Stanisława (1616-1667) marszałek wielki koronny, marszałek sejmu, właściciel licznych zamków np. w Łańcucie, w Lubowli na Spiszu, wyparł Szwedów z Polski (główne zwycięstwo nad potopem szwedzkim przypisano Stefanowi Czarnieckimu), zawiązał rokosz przeciwko królowi.

A dalej to już dziedzice Gdowa, o których wcześniej Romek tak dokładnie napisał :

10. Hieronim Augustyn ks. Lubomirski z Rzeszowa - syn Jerzego (1648-1706) hetman wielki koronny, który 28 czerwca 1683 wyruszył z Gdowa, prowadząc polski korpus posiłkowy na odsiecz Wiedniowi.
11. Jan Kazimierz ks. Lubomirski - syn Hieronima (1691-1736) i Urszula z Branickich Lubomirska (ok. 1697-1776)
12. Maria ks. Radziwiłłowa z Lubomirskich - córka Jana (1730-1795)
Załączniki
Zagaje.JPG
Zagaje.JPG (37.39 KiB) Przejrzano 21670 razy
Młyn w Gdowie na mapie z poł. XIX w..JPG
Młyn w Gdowie na mapie z poł. XIX w..JPG (53.4 KiB) Przejrzano 21670 razy
Portret Jana III Sobieskiego w gdowskim dworze.JPG
Portret Jana III Sobieskiego w gdowskim dworze.JPG (31.01 KiB) Przejrzano 21670 razy


phpbb 3.1 styles demo

Wróć do „Ciekawe miejscowości i ich historia”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości