Na naszej trasie jest dawne wojskowe lotnisko koło Vainode. Na uboczu wsi rzucaja sie nam w oczy dwa stare pomniki.
Jedziemy na lotnisko. Ogladamy kilka hangarow i scigamy sie po dawnych, juz lekko zaroslych trawa, pasach startowych.
Podjezdza do nas miejscowy. Poczatkowo jest troche nieufny i zdziwiony ze interesuja nas takie miejsca. Potem nawiazuje sie jakas nic sympatii i opowiada nam o roznych bazach w okolicy.
Najciekawsza jest opowiesc ze w okolicach Alande kolo Lipawy, gdzies w lasach nadal stoi kilka zardzewialych porzuconych samolotow, ktore jakims cudem nie poszly na zyletki. ( to chyba spory błąd ze nie pojechalismy zaraz tego sprawdzic...) Opowiada tez ze spora czesc zycia sluzyl w tutejszej jednostce, ze w 91 roku Rosjanie opuscili lotnisko i od tego czasu cala baza jest sukcesywnie rozbierana. Wojskowi wyjechali od razu, a reszta miasta rozplywala sie powoli, znikaly miejsca pracy- zaklady naprawcze, szkola, sklepy. Ludzie po kolei rozjezdzali sie do miast, za granice, do rodziny.. Puste bloki szły pod młotek, a tłuczniem utwardzano kolejne lesne drogi. Do dzisiaj przetrwal tylko jeden samotny blok wsrod pol i podmurowek innych obiektow. Jedno mieszkanie tego ocalalego bloku zajmuje emerytowany major. Jego rodzina wyemigrowala kilkanascie lat temu.
Faktycznie.. Wsrod rozwalisk stoi tez jeden w polowie zburzony blok. Czesc mieszkan jest wypalona, czesc wypatroszona, czesc zwisa na zelbetonie jakby po jakims wybuchu. Ale przed blokiem stoi calkiem nowa i zadbana slawojka a po ogrodku ktos sie kreci i układa porabane swiezo drewno.
W domu nie ma juz ani pradu ani wody i wszystko coraz bardziej popada w zupelna ruine. Koles ma ponoc "skrzywiona psychike" i trudno sie z nim dogadac. Nie wyjechal bo twierdzi ze tu bylo i wciaz jest jego miejsce. Z widokiem na pasy startowe i pomnik niesmiertelnego. Tak jak dawniej, tak jak zawsze.. tylko wszystko coraz bardziej zarasta trawa i chwast....