W dobie PRL-u większość fabryk posiadała w swoich granicach laboratorium dbające o odpowiednią jakość dostarczanych surowców oraz właściwych produktów. Laboratorium z dzisiejszego posta znajduje się na terenie bardzo znanego od wielu lat urbexu, dziś już w zasadzie ruiny. Gdybym dał fotki z zewnątrz połowa forum skojarzyłaby budynek .
Przez lata ustrzegł się większych dewastacji i kradzieży gdyż stał pod alarmem, a później służył za pomieszczenia socjalne pracownikom prowadzącym rozbiórkę. Właściwie opuszczony stoi dopiero z 2, może 4 lata. Parter budynku jest praktycznie pusty i pełny śmieci. Magia znajduje się na piętrze. Po kolei przechodzimy przez pomieszczenia socjalne laborantów, gdzie znajdziemy np. naszywki z nazwiskami pracowników, karty pracy, teczki z dokumentami i wiele innych. Dalej przemieszczamy się do magazynów pełnych fabrycznie zapakowanych naczyń, odczynników, pipet i całego osprzętu. Potem wkraczamy do pracowni gdzie trafimy na pojedyńcze, trochę już roszabrowane urządzenia laboratoryjne do analiz. Wreszcie na samym końcu trafiamy do właściwego laboratorium. W przestronnej sali, która gdyby nie ohydny kolor mebli mogłaby udawać przedwojenną, na szeregu stołów i pulpitów stoją setki odczynników chemicznych. W dużej mierze są to już puste opakowania po materiałach zabranych do domu. Mimo wszystko miejsce ma swój niepowtarzalny klimat. Z tego co wiem mimo swojego położenia i popularności nadal trzyma się jeszcze całkiem nieźle. Na stryszku jeszcze znajdziemy ogromną składnicę transparentów z pochodów 1-szo majowych z kilkudziesięciu lat - kązdy z nich jest tak duży że nie da się go w całości rozprostować na stryszku.