Strona 1 z 1

Rokietnica - mogiła ofiar pacyfikacji wsi

: środa 06 lis 2019, 10:57
autor: Karolina Kot
W Rokietnicy (powiat jarosławski), na skraju cmentarza parafialnego, nieopodal parkingu, znajduje się zbiorowa mogiła mieszkańców wsi, zamordowanych przez Niemców w dniu 8 marca 1943 roku, podczas pacyfikacji. Zginęło wówczas prawie 50 osób, w tym kobiety i dzieci.

W tych lasach, które ciemnieją na horyzoncie, działali partyzanci. Najpierw był to Związek Walki Zbrojnej, a potem Armia Krajowa.
Zimą 1942 roku partyzanci zorganizowali udany wypad na browar w Nienadowej. Zdobyli duże ilości broni. Niemcy nigdy nie wpadli na jej ślad. W tym
też roku "leśni" przeprowadzili dwa wypady na mleczarnię, następną akcję zbrojną przeprowadzili zimą 1943 roku. Zdobyli pieniądze i towar. Wtedy wśród okupantów zrodziło się podejrzenie, że personel mleczarni działał w porozumieniu z podziemiem. Skutki okazały się tragiczne. Żandarmi zwrócili baczą uwagę na ten niespokojny zakątek. Już w lutym 1943 roku wytropili ślady, które wskazywały , że na terenie Kaszyc, Rokietnicy, Czelatyc działały oddziały AK.
Wściekłość gestapowców rosła. Wreszcie zapadł ponury wyrok - pacyfikacja wsi. Jej termin Niemcy wyznaczyli na 7 - 8 marca 1943 roku

"Było ich dwunastu... Jak w powrocie taty ...
Wstawał poniedziałkowy poranek 8 marca 1943 roku. Piąta rano. Panowała cisza i nic nie zapowiadało tragedii. Niemcy wtargnęli do wsi nagle, z dwóch stron. Zjawili się od strony Żarkówki; druga kolumna ruszyła od sklepu Priznera. Jedna furmanka wypełniona żołdakami zajechała na plac dworu Uznańskich. Niemcy byli pijani, zabijali strzałem w tył głowy. Strzelali też do zwierząt - dla zabawy."

Pan Michał Pich wspomina, że krwawy przemarsz rozpoczął się od jego domu rodzinnego. Zginął ojciec i brat. We dworze zamordowali pięć osób, w mleczarni siedem.
Pani Emilia Horbowy doskonale pamięta, co tu się działo tego dnia. Mieszkała niedaleko. Jedna kobieta była ranna. Próbowała się podnieść. Wtedy któryś z niemieckich żołdaków wrócił, by ją dobić. Malutka Zosia Karuś miała wtedy 4 latka. Płakała. Zabili ją i jej matkę. Anielę, która była w ciąży[...]

Dziedziczka Łucja Królikowska pożegnała na rozkaz Niemców swoje 3 - miesięczne dziecko. Wyprowadzili ją na parkową alejkę i tam zastrzelili. Potem taki los spotkał męża i rodzinę.
Śmiertelne żniwo zbierali Niemcy idąc do sklepu. Nie było niewinnych. Dzieci 4, 5 i 7 lat , młodzież 18 i 19 lat, starcy 72, 76 lat, kobiety 32, 37, 20 lat.
47 istnień ludzkich których życie zostało przerwane bo do głosu doszła nienawiść.

Pomordowani nosili znajome nazwiska: Pich, Strzelec, Dyl, Jakubas, Karuś, Sykała, Narolski...
Pan Ignacy Jakubas wspomina, że we wsi było pełno trupów. Leżały wszędzie: na drodze, w rowie na progu domu, na oknie, na łóżku...
Niemcy wydali wyrok, wyrok został wykonany.
Potem pojechali do Czelatyc.
- A ludzie?
Otrząsnęli się dopiero późnym popołudniem. Dziś nikt nie pamięta kto pomyślał jak pogrzebać ciała zabitych. Zwieziono je na cmentarz. Ci ludzie nie mieli ni trumien ni krzyży. Owinięte w prześcieradła ciała układano jedno obok drugiego. Leżą we wspólnej mogile.

W latach 1954 - 1958 rokietnickie społeczeństwo wybudowało im pomnik.

Źródło

Lokalizacja
Zdjęcia wykonałam w listopadzie 2019 roku.

Re: Rokietnica - mogiła ofiar pacyfikacji wsi

: poniedziałek 08 lut 2021, 22:16
autor: Zajtad
Z opowiadań mojego Taty Józefa Zająca: Rano 8 marca 1943 roku jechał furmanką na targ do Jarosławia. Gdzieś pomiędzy Boratynem a Chłopicami spotkał grupę mężczyzn 5-6 osób idącą od strony Jarosławia. Mężczyźni byli ubrani po cywilnemu i wyposażeni w broń długą. Polecili mu zawrócić, wsiedli na wóz i kazali się wieźć do Rokietnicy. Między sobą rozmawiali po ukraińsku. W trakcie jazdy, też po ukraińsku, pytali Tatę o jego nazwisko (jak się nazywa). Gdy podał nazwisko, jeden z nich wyciągnął jakiś dokument i coś w nim sprawdzał. Gdy przyjechali do Rokietnicy, to pod młynem Dołęgi wysiedli z furmanki i zwolnili Tatę, który pojechał do Jarosławia. Gdy wrócił wieczorem, to dowiedział się o pacyfikacji i kogo rano przywiózł.