Zgrabny, parterowy budynek jest nazywany przez starszych mieszkańców miasta "Onitschówką". Nazwa pochodzi od jego dawnych właścicieli, rodziny Onitsch, która zakupiła majątek wraz z otaczającymi go zabudowaniami pod koniec XIX wieku. Już na początku XX wieku, po śmierci seniora rodu, Władysława Onitscha, dwór wraz z parcelą, na której stoi, został sprzedany miastu. Początkowe plany zakładały budowę w jego miejscu teatru. Tarnowianom marzył się gmach na miarę krakowskiego Teatru Słowackiego, jednak ostatecznie z pomysłu zrezygnowano ze względów finansowych i dzięki temu dworek przetrwał do naszych czasów.
W okresie międzywojennym funkcjonowało w tu przedszkole, a okresowo mieściły się także mieszkania prywatne.
Obecnie w zabytku swoją siedzibę ma tarnowskie Muzeum Etnograficzne.
Pierwsze informacje o tym, że z dworkiem jest "coś nie tak" pochodzą jeszcze sprzed II Wojny Światowej. Już wówczas na korytarzu można było napotkać nocą zjawę kilkuletniego dziecka. Mówiło się, że w starym dworku w niewyjaśnionych okolicznościach straciło życie kilka osób.
I dziś nie jest tu spokojnie. Pracownicy Muzeum Etnograficznego opowiadają, że w pomieszczeniach słychać skrzypienie podłóg, przypominające ludzkie kroki, z półek spadają książki, a czasem zdarza się nawet, że sama z siebie odzywa się stara maszyna do pisania, chociaż nikt nie dotyka jej klawiszy.
Te opowieści sprawiły, że pod koniec XX wieku miejsce to odwiedził Sat Okh – Długie Pióro, czyli Stanisław Supłtowicz, potomek wodza plemienia Indian i Polki. Podjął się on próby wypędzenia złych mocy sobie tylko znanym, indiańskim sposobem, jednak spokój w budynku przy Krakowskiej 10 potrwał zaledwie do roku 2003, kiedy to Sat Okh zmarł.
Po jego śmierci paranormalne zjawiska powróciły.
Kilka lat później, w sierpniu 2015 roku, we wnętrzu dworku mieli rozstawić swe instrumenty pomiarowe łowcy duchów ze Szczecina, którzy wykonali wielogodzinne, nocne badania w obecności egzorcysty.
- Ekipa przyjechała z bardzo profesjonalnym, pochodzącym ze Stanów Zjednoczonych urządzeniem. Sprzęt mieścił się w kilkunastu walizkach. To wszystko zostało rozłożone w dworku. Badacze zamontowali kamery, które rejestrowały różne przepływy energetyczne. Specjalistyczny sprzęt wyłapał spadki temperatury, dźwięk, ruch, różne przepływy energii - opowiada Patrycja Hajek z Muzeum Etnograficznego w Tarnowie. Badania zostały przeprowadzone w nocy z 13 na 14 sierpnia. Łowcom duchów podczas poszukiwań towarzyszyli pracownicy muzeum.
"Dzieje się to już od wielu lat. Słyszymy różne stuki, skrzypienie podłogi, przedmioty zmieniają miejsce.To nie jest tak, że ulegliśmy jakiejś zbiorowej paranoi. Wspominają o tym ludzie, którzy niedaleko stąd mieszkają, portierzy, którzy tutaj pracowali - zauważa Patrycja Hajek.
Poszukiwanie duchów w tarnowskim muzeum odbyło się też w obecności egzorcysty. Firma PTGH ze Szczecina swoje badania przeprowadziła na zlecenie Telewizji Polskiej, która przygotowuje film dokumentalny o dworku, w którym mieści się muzeum. Jak powiedział w rozmowie z Radiem Kraków licenjonowany śledczy zjawisk paranormalnych, Piter Shalkevitz, w muzeum odkryto osiem dusz.
Jak z tymi duchami jest tak naprawdę - nie wiadomo. Jedno jest pewne: stanowią one doskonałą reklamę zarówno Muzeum Etnograficznego, jak i samego Tarnowa i przyciągają żądnych wrażeń turystów.
Źródła informacji:
Wiesław Ziobro, "Tarnów i wokół Tarnowa" - przewodnik
Blog pana Piotra Gryglaszewskiego, potomka rodu Onitschów
Lokalizacja
radiokrakow.pl
Zdjęcia wykonałam wiosną 2016 roku.