Archeolodzy odkryli mur obronny Bramy Krakowskiej w Czeladzi
Wielu szukało, nam się poszczęściło! - obwieścił burmistrz Czeladzi Zbigniew Szaleniec. Z dumą pokazywał odkryty właśnie fragment średniowiecznego muru obronnego, przy którym stała niegdyś brama wjazdowa do miasta.
Choć Czeladź ma ponad 750-letnią tradycję, historycy do niedawna nie mieli pewności, czy gród w czasach średniowiecza okalały mury obronne. Prace prowadzone na rynku udowodniły, że pierwsze budynki miały konstrukcje nie murowane, lecz drewniane.
- Te często ulegały spaleniu, dlatego w odsłanianej warstwie ziemi nie pozostawało po nich zbyt wiele śladów - tłumaczył podczas wtorkowej konferencji prasowej archeolog dr Jacek Pierzak. Dodał jednak, że były przesłanki do potwierdzenia tezy o kamiennym murze chroniącym mieszczan. Jedną z nich jest zachowany do dziś średniowieczny układ urbanistyczny Czeladzi, drugą zaś - historia miasta jako grodu granicznego. - A w takich dla bezpieczeństwa budowało się mury obronne - dowodził archeolog.
Mur mógł mieć ponad dwa metry
Teraz nie ma już wątpliwości. Kilka dni temu we wschodniej części rynku, na dawnym postoju dla taksówek przy ul. Modrzejewskiej i Rynkowej, ekipa archeologiczna pod kierownictwem dra Pierzaka odsłoniła fragment muru średniowiecznej bramy wjazdowej. Mur ma w tym miejscu 80 cm szerokości i jest posadowiony na litej skale. Pierzak szacuje, że niegdyś mógł sięgać ponad dwóch metrów wysokości. - Dodatkowo w odsłoniętej warstwie ziemi znaleźliśmy fragmenty skorupek z końca XV wieku - chwalił się szef ekipy archeologicznej.
- To świetna wiadomość dla miasta - nie ukrywał Zbigniew Szaleniec. Przypominał, że poszukiwania śladów muru trwały od wielu lat. I choć pierwszy sygnał potwierdzający przypuszczenia historyków pojawił się w 2008 roku - podczas przeczesywania przez archeologów terenu kościoła św. Stanisława, później zaś przy ul. Pieńkowskiego - znalezione wówczas niewielkie fragmenty muru nie były stuprocentowym dowodem na tezę o murze obronnym.
Teraz, po odkryciu sprzed kilku dni, czeladzkie władze miasta sięgnęły do szuflady, po zakurzony już projekt odrestaurowania średniowiecznych murów obronnych. - W innym przypadku, bez faktycznego ich odkrycia, rekonstrukcja byłaby wyłącznie wizją architekta, niepodbudowaną autentycznym stanem historycznym - zaznaczali przedstawiciele władz miejskich.
Mur zabezpieczony otuliną
Projekt zaprezentowany na wizualizacjach robił duże wrażenie. W planach jest bowiem nie tylko odtworzenie murów obronnych, ale też pięknej bramy wjazdowej z wieżą oraz stojącej niegdyś u zbiegu ulic Grodzieckiej i Będzińskiej kapliczki św. Rozalii, którą rozebrano podczas II wojny światowej. A i to nie koniec. - Zrekonstruować chcemy również dawną karczmę wójtowską, ale tylko wtedy gdy na to przedsięwzięcie znajdziemy prywatnego inwestora - uprzedził burmistrz. Dodał, że jeśli zbieranie dokumentacji i pozwoleń pójdzie pomyślnie, prace rekonstrukcyjne rozpoczną się w przyszłym roku.
Na razie sensacyjne odkrycie zostanie tymczasowo z powrotem zasłonięte. - Nic tak nie konserwuje zabytków jak ziemia - uśmiecha się dr Pierzak. Wyjaśnia: - By odkrycie nie stało się obiektem zbyt dużego zainteresowania niepowołanych osób, mury zostały zabezpieczone specjalną otuliną oraz warstwą ziemi.
Cały tekst:
http://sosnowiec.wyborcza.pl/sosnowiec/ ... z49kXFgnM6