W dawnej wsi Dyminy koło Kielc ( obecnie część miasta) zachowała się stara drewniana kaplica. Nosiła wezwanie MB Częstochowskiej. Obecnie jest zaniedbana i opuszczona ( wiedza sprzed roku).
Nie wiadomo kiedy powstała. Pierwsza wzmianka o niej pochodzi z 1810 roku.
Była dwukrotnie rozbudowywana w XIX wieku. W czasie tych prac przedłużono nawę, dostawiono trójbocznie zamknięte prezbiterium i zakrystię. Całość nakrywa dach z gontu z sygnaturką.
Po wybudowaniu nowego kościoła kaplica została opuszczona a wyposażenie wnętrza, częściowo, trafiło do nowej świątyni.
W tym roku planowana jest jej renowacja oraz przeprowadzka na stałe do Parku Etnograficznego w Tokarni. Miałam więc okazję zobaczenia jej w "naturalnym środowisku" .
Z kaplicą wiąże się tragiczna historia z czasów II Wojny Światowej. W maju 1943 roku, przy kaplicy, zginęło dziewięciu żołnierzy AK zastrzelonych przez gestapo. Podobno akcja Niemców nie była zaplanowana a chłopcy z AK zaczęli uciekać na widok przejeżdżających przez wieś samochodów niemieckich. Prawdopodobnie myśleli, że jest to odwet Niemców w związku z pobiciem kilka dni wcześniej żołnierzy Luftwaffe przez miejscową młodzież. Na widok uciekających Niemcy otworzyli ogień a ponieważ teren był osłonięty i nie było gdzie się schronić wszyscy uciekający zostali zabici. Pochowano ich pierwotnie przy kaplicy a po wojnie przeniesiono do jednej mogiły na miejscowym cmentarzu parafialnym.