Wkrótce w mieście gruchnęła wieść, że w wykopach znaleziono ludzkie kości i pozostałości jakichś "tajemniczych" budowli. Na miejsce wezwano zespół archeologów, którzy - jak można przypuszczać - odkryciem tym nie byli chyba specjalnie zaskoczeni.
Kraków. Na ul. Słowiańskiej odkryto kości z XIX wieku
Policja przyjrzała się sprawie wykopu na ul. Słowiańskiej, który blokuje część jezdni, a droga ta jest objazdem dla remontowanej ulicy Basztowej. Zarząd Infrastruktury Komunalnej i Transportu stwierdził, że wykop wykonano bez jego zgody na zajęcia pasa drogowego.
Zgoda była tylko na prace na pobliskim zieleńcu. Urzędnicy poinformowali, że to właściciel pobliskiej kamienicy prowadzi tam pracę. ZIKiT nalicza mu teraz kary finansowe. Co więcej niedawno odkryto tam ludzkie kości - tak poinformował ZIKiT. Policja sprawdziła to miejsce - okazało się, że kości pochodzą z XIX wieku, a na miejscu pracują już archeolodzy. Zapewniają, że mają na wszystko pozwolenia i dziwią się zainteresowaniu mundurowych. Prowadzą prace prawdopodobnie w miejscu pochówku zmarłych pacjentów ze szpitali w Krakowie.
Piotr Rąpalski
11 października 2017
Źródło: gazetakrakowska.pl
Tajemnicza konstrukcja odkryta przy ul. Pędzichów
Na zagadkową kamienno-drewnianą konstrukcję natknęli się archeolodzy u zbiegu ulic Długiej i Pędzichów w Krakowie. Pochodzi ona z XV wieku, podobnie jak znajdowana tu ceramika czy inne znaleziska.
Badania towarzyszą prowadzonym w tym rejonie pracom przy rozbudowie sieci ciepłowniczej. Wcześniej archeolodzy przebadali fragment placu Słowiańskiego – natknęli się tam m.in. na ceramikę i groby ze szkieletami.
Tym razem w wykopie na ul. Pędzichów pojawiła się dziwna drewniana konstrukcja. Tworzyły ją ułożone równolegle dębowe kłody oraz cieńsze belki; obok widoczne były kamienie. – Myśleliśmy, że to droga, umocnienie dodatkowe bruku. Ale na tej jednej warstwie się nie skończyło – opowiada archeolog Justyna Jarosz-Romaniec.
Gdy archeolodzy zdemontowali drewnianą konstrukcję, zobaczyli warstwę wapieni, a pod nią – znów zbudowaną z równo ułożonych bali nawierzchnię. Układ belek był identyczny jak w warstwie wyższej.
Kły i skórzane buty
W tym, jak i w sąsiednim wykopie badacze znaleźli fragmenty średniowiecznej ceramiki, kute gwoździe i ćwieki, kości, wygięte kły dzika, części uprzęży i ozdób. A także wiele fragmentów skórzanego obuwia – fakt, że zachowało się ono mimo upływu stuleci (podobnie jak i drewniane elementy konstrukcji), to zapewne „zasługa” specyficznej gleby.
Odsłonięta w środę warstwa leży na głębokości ok. 1,40 metra. Czy kamienno-drewniany „przekładaniec” ma ciąg dalszy – okaże się podczas dalszych badań. – Zdejmiemy kamienie i bale, zobaczymy, co jest pod spodem – zapowiada Jarosz-Romaniec. Docelowo archeolodzy zagłębią się na poziom 2,5 metra.
W planie – prócz dalszych wykopalisk – są też badania dendrologiczne, mające pomóc w określeniu wieku drewnianych elementów konstrukcji. Wiedząc, kiedy drzewa zostały ścięte i użyte, można określić, z jakimi wydarzeniami historycznymi mogło to być związane (pożar, najazd itp.).
W poszukiwaniu wskazówek
Jak zaznaczają badacze, na tym etapie nie można wyrokować o przeznaczeniu tej nietypowej konstrukcji. Wcześniej spodziewali się tu znaleźć pozostałości kościoła Św. Walentego – według przekazów historycznych miał stać właśnie w tym rejonie, wraz z leprozorium – szpitalem i cmentarzem dla trędowatych. Czy to ich pozostałości? A może fragment kleparskich szlaków czy umocnień – np. legendarnej „białej wieży”, która miała wznosić się tu w czasach Łokietka?
– Szukamy wskazówek w archiwach i na starych mapach. Może znajdziemy tam informacje o dawnych budowlach, znajdujących się w tej okolicy? – zastanawia się Justyna Jarosz-Romaniec.
Dorota Gut
15 listopada 2017
Źródło: krakow.wyborcza.pl
Spróbujmy zebrać to wszystko w jedną całość.
U zbiegu ulicy Długiej i Pędzichów w Krakowie, w miejscu, które niegdyś leżało już poza granicami miasta (do dziś zachował się nawet kamień graniczny z XVIII wieku), na malutkim skwerku, ulokowanym przed zabytkową kamienicą z minaretami, nazywaną "Domem Tureckim", znajduje się ładna kolumna z figurą Matki Bożej. Postawiono ją we wrześniu 1865 roku, na miejscu starszego pomnika.
W zasadzie stanowi ona jedyne przypomnienie o znajdującym się niegdyś w tym rejonie niewielkim, gotyckim kościele pod wezwaniem świętego Walentego, służącym pobliskiemu leprozorium, czyli szpitalikowi przeznaczonemu dla chorych na trąd. Świątynię rozebrano z powodu złego stanu technicznego w roku 1818, dziś mniej więcej w jej miejscu znajdziemy wspomnianą wyżej "turecką" kamienicę. Rzecz jasna w sąsiedztwie lazaretu istniało także miejsce pochówku przeznaczone dla zmarłych trędowatych. Przed nieostrożnym zbliżaniem się w to skażone zarazą miejsce ostrzegała gotycka kolumna ze światełkiem na szczycie, wykonana w formie Latarni Umarłych. Zniknęła ona z ulicy Długiej dopiero w XIX wieku, przeniesiono ją bowiem pod kościół pod wezwaniem Mikołaja, gdzie można ją oglądać do dziś.
Więcej informacji na ten interesujący temat znaleźć można w publikacjach nieżyjącego już profesora Michała Rożka oraz na stronie Grzegorza Bednarczyka "Nieistniejące kościoły Krakowa".
Na zakończenie warto dodać, że po sąsiedzku, już w rejonie dzisiejszego Placu Słowiańskiego, wznosił się drugi niezachowany do dziś kościół, noszący wezwanie Krzyża Świętego. Dodatkowo, jakby tego wszystkiego było mało, w okolicy dzisiejszego budynku ZUS, przy ulicy Pędzichów, istniała niegdyś miejska szubienica.
Zdjęcia wykonałam latem 2016 roku.