W sąsiedztwie mysłowickiej dzielnicy Kosztowy, na terenie piaszczystego cypla, którego Przemsza omiata niemal idealnym łukiem, w lesie zwanym Toboły (Tobolla), zachował się całkiem pokaźny odcinek polowych umocnień niemieckiej Stellung B2. Ulokowane tu wojenne schrony, pochodzące najpewniej z końca 1944 roku, nadal wyglądają doskonale.
Pewnego dnia zaparkowałam sobie mojego Archimedesa Rdzawego na bocznej drodze, przebiegającej w pobliżu autostrady i wyruszyłam na sympatyczną przechadzkę terenową tropem wojennych okopów i betonów.
Pogoda mi się trafiła wręcz idealna: prawie 10 stopni na plusie, topniejący śnieg stanowiący doskonały wyróżnik dla ziemnych umocnień, brak deszczu i tylko trochę błota, z którym zresztą doskonale poradziły sobie moje gumiaki w kwiatki. Czegóż chcieć więcej?
Nic dziwnego, że spędziłam w lesie kilka dobrych godzin, hałasując ile wlezie celem odstraszenia potencjalnych myśliwych i użerając się z GPS - em, którego tak po prawdzie używałam tak sama od siebie pierwszy raz w życiu (w efekcie wykonywałam zdjęcia lokalizacji widocznej na ekranie telefonu, a dopiero w domu nanosiłam toto na mapę).
Podczas wędrówki napotkałam na kilka sarenek oraz natknęłam się na jeden nieco zdezorientowany
balon meteorologiczny, który zresztą szybko ewakuował się w krzaki na mój widok. Dziki był jakiś.
*Zapraszam na miłą przechadzkę wzdłuż Przemszy. Znajdziemy tu świetnie zachowane okopy, linie łącznikowe, zwykłe kochbunkry, tzw. kochbunkry obserwacyjne, zagłębienia na stanowiska strzelnicze, a także trochę oddechu od miejskiej dżungli i codziennych obowiązków. Super sprawa!
"Wiele zabytków przeszłości, co jeszcze wczoraj istniały, jutro zniknie bezpowrotnie. (...) Obowiązkiem żyjących jest zebrać te ułomki i okruchy najdroższych pamiątek przeszłości i w pamięci przyszłych pokoleń zapisać..."