Gdzieś w przepastnych lasach koło Spały błądząc po duktach natkniemy się na dawny przedwojenny pensjonat.
Słońce nieśmiało przebija się przez korony drzew, tworząc na elewacji pałacyku istną grę światła. Przyroda powoli zaczyna budzić się do życia na wiosnę, toteż wokół obiektu roztacza się woń porannej rosy na mchu. Momentami zrywa się jednak wiatr, szurając twardymi podmuchami resztek zimy i trzaskając wybitymi okiennicami przypominając że to jeszcze nie czas na zrzucenie niewygodnych kurtek - a co najwyżej ich rozpięcie.
Przybytek ma nam do zaoferowania przede wszystkim wrażenia wizualne - strzeliste wieżyczki, oszklone antresole ze skomplikowanymi wzorkami okienek oraz bogato rzeźbione werandy z czterech stron świata.
Wewnątrz jest już trochę mniej ładnie. Na parterze znajduje się około 6 pokoi gościnnych z pewnymi elementami wyposażenia. Co ciekawe każdy pokój posiada skrytkę pod deskami podłogi. Na piętrze zaczął się remont, toteż tam zobaczymy głównie puste ściany. Wyjątkiem są wspomniane antresole, gdzie wiosenne słońce igra z delikatnym labiryntem szybek i żółtych listewek...
O obiekcie nie mam żadnych informacji. Prawdopodobnie niegdyś był to pałacyk myśliwski. W czasach PRL-u stał się ośrodkiem wypoczynkowym, prawdopodobnie należał do Zakładu Energetyki Cieplnej.