Od zawsze w polskiej kulturze powtarzane są historie o chłopakach szpanujących Golfami pod wiejskimi dyskotekami. Historie o takich obiektach zataczają obecnie czwarte koło w internecie, a ja miałem się okazję przekonać na własne oczy jak takie przybytki wyglądają. Bohaterka dzisiejszego wpisu stoi gdzieś pośród wiosek w szczerym polu. W zasadzie nic nie broni przed dostępem na jej teren, toteż tym bardziej zadziwia jej przyzwoity stan. Może ma tu znaczenie fakt że wcale nie tak łatwo znaleźć wejście do wnętrza.
Środek to festiwal kiczu przeplatany ze styropianem. Główny element przybytku stanowi parkiet otoczony balkonami z lożami. Na przeciwko sceny znajduje się biała DJ-ka, która kiedyś posiadała zaawansowany system przenoszenia ruchów DJ-a na wybraną cyfrową postać na dużym ekranie za jego plecami. Każde z pomieszczeń jest utrzymane w innym stylu i żadne nie trzyma się kupy. Gdzieś mamy pozłacane gipsowe sztukaterie z odcieniem alfonsowego fioletu. Obok znajdziemy loże z czerwonej skóry i luster, a dalej "elegancką" beżową skórę przy ustawionych kameralnie stolikach. W środku panuje dość duży porządek, pozbyto się jedynie sprzętu muzyczno - świetlnego. Obiekt na zdjęciach nie robi takiego wrażenia jak w rzeczywistości - bo z racji specyfiki budynku całość obiektu jest pogrążona w egipskich ciemnościach i ciszy.
Dyskoteka działa w miejscowości od wielu lat. Kiedyś był to prywatny lokal, który z czasem został przejęty przez jedną z większych sieć dyskotek na południu. Obiekt jest na tyle znany że nawet pojawia się we wpisach na Wikipedii. Wraz z nowym właścicielem przyszła całkowita zmiana aranżacji obiektu. Niestety albo poprzednia dyskoteka już tonęła i właściciele wyczuli moment aby ją sprzedać, albo nowa korporacja nie dała rady ogarnąć przybytku. Faktem jest że obiekt nie zaskarbił sobie sympatii ludzi i wkrótce upadł. Dyskoteka stoi do dziś i za bardzo chyba nie ma pomysłu na to co z nią zrobić.