Na Geoportalu zauważyłam bowiem coś, co wprawiło mnie w głębokie osłupienie oraz wywołało niezdrowe podniecenie pomieszane z napływem wściekłości, iż zaledwie kilka godzin wcześniej, nieświadoma niczego, w podskokach biegałam czterysta metrów do tego cuda, fotografując głupie spichlerze.
Bezśnieżny, słoneczny, zimowy dzień wydał się nam idealnym terminem na powtórną wizytację w Udorzu.
Mróz zamienił błotniste pola w ubite klepisko, a kryształki lodu, mieniąc się w słońcu na oziminie, przepięknie odkrywały przed naszymi zachwyconymi oczami zarysy dawnych umocnień (wyróżniki szronowe to naprawdę piękna sprawa).
Latem, na polu pokrytym zbożem i innymi zasiewami, nie dostrzeglibyśmy zapewne nic.
Położone na naturalnie obronnym cyplu terasy doliny Udorki założenie jest, jak wykazały prowadzone badania, stosunkowo dobrze zachowanym reliktem osady warownej, datowanej na VIII - IX wiek (wczesne średniowiecze).
Fortalicjum, poza stromymi zboczami i naturalnymi parowami, chronione było przez fosy i wały zaopatrzone w palisadę. Obwałowania były najbardziej rozbudowane od łatwo dostępnej, południowej strony. Do grodu głównego przylegały ponadto najprawdopodobniej aż dwa podgrodzia.
Osada była najpewniej zabudowana tylko częściowo. Kres jej funkcjonowaniu przyniósł pożar. Czy nieszczęście było spowodowane nieuwagą i zaprószeniem ognia, czy zbrojnym najazdem - nie wiemy.
Za tą drugą tezą przemawiać może znaleziony podczas prac archeologicznych grocik od strzały.
Historia odkrycia i badań:
Na polach w Udorzu, w miejscu gdzie okoliczna ludność miała widzieć jeszcze kilkanaście lat wcześniej jakieś tajemnicze zarysy, w 1989 pracownicy Zarządu Jurajskich Parków Krajobrazowych znaleźli skorupy ceramiczne. W 1994 wykonano lotnicze zdjęcia terenu, które pozwoliły odkryć zarysy osady. W 1998 rozpoczęto prace archeologiczne na tym terenie pod kierownictwem Jacka Pierzaka.
Cytat pochodzi ze strony http://www.it-jura.pl/
Czas na kilka zdjęć wykonanych w dniu 29 grudnia 2012 roku: