Mieliśmy szczęście.
Pan Leon właśnie kończył swoje codzienne prace pielęgnacyjne i powoli zbierał się do domu, gdy przy ogrodzeniu cmentarza zaparkował nasz samochód.
Na wstępie dostaliśmy lekką reprymendę, że trochę nie w porę zabieramy się za zwiedzanie (zbliżał się bowiem piątkowy wieczór), ostatecznie jednak Opiekun cmentarza nie tylko wpuścił nas do środka, ale i oprowadził po zabytkowej nekropolii.
Kirkut w Bochni znajduje się przy ulicy Krzęczków. Został założony w 1872 roku na planie prostokąta. Od ulicy oddziela go się niewielki sad, w którym niegdyś znajdował się dom przedpogrzebowy.
Dziś stoi tam budka z narzędziami ogrodowymi.
Cmentarz ogrodzony jest ze wszystkich stron wysoką siatką, zwieńczoną drutem kolczastym. Dzięki temu do środka można się dostać tylko za wiedzą i zgodą Pana Leona.
I bardzo dobrze. Dzięki temu jest to prawdopodobnie jeden z najbardziej zadbanych kirkutów, jakie można obejrzeć w Polsce. Żadnych śmieci, butelek, zniszczonych przez wandali nagrobków. Cisza, spokój i pełna harmonia.
"Niegdyś wszystko otaczał wysoki mur. zburzyli go jednak Niemcy. Po wojnie nie było tu ogrodzenia, obsadziłem więc teren drzewami dookoła, żeby w ten sposób zaznaczyć granice cmentarza. Potem udało się go ogrodzić. Było to konieczne, bo zdarzało się, że ludzie przychodzili tu spożywać alkohol" - opowiadał nam Pan Leon.