Jednym z nich jest samotna mogiła, w której w roku 1900 spoczął powszechnie szanowany, ale nieco ekscentryczny leśniczy o nazwisko Gerlach.
Grób, nad którym postawiono ogromny głaz, znajduje się na szczycie Jurnej Góry, będącej tak naprawdę piaszczystą wydmą polodowcową.
Dostać się w tą okolicę można bez problemu, zostawiając samochód na wygodnym parkingu nieopodal stacji wodociągowej i maszerując leśnym duktem na zachód, w stronę obserwacyjnej wieży przeciwpożarowej.
Mogiłę, do której niegdyś, przed pożarem, prowadził szpaler drzew, łatwo przeoczyć, gdyż znajduje się w oddaleniu kilku metrów od drogi.
Na głazie nie udało mi się dostrzec żadnych inskrypcji, ustawiono przy nim jedynie współczesną tabliczkę z nazwiskiem i datą "1900". Całość obłożono kamieniami, chociaż na pierwszy rzut oka widać wyraźnie, że pierwotny obrys grobu był większy.
Według lokalnych legend i przekazów Jurna Góra i miejsce spoczynku leśniczego Gerlacha, o którym krążyły opowieści, iż parał się także czarną magią, miało być nawiedzone.
Ciekawy artykuł, autorstwa pani Ireny Lukosz - Kowalskiej, znalazłam na blogu Ciekawostki z Tarnowskich Gór
Wielu mieszkańców Miasteczka Śląskiego zapewne słyszało nazwę „Gerlach”. Niektórzy kojarzą nazwę z firma produkującą noże i sztućce. Tak nazywa się jedno z leśnych wzgórz wokół Miasteczka Śląskiego, na północ od Huty Cynku. Nazwę swą przyjęło od nazwiska leśniczego Gerlacha, pracującego w dobrach Donnersmarcków, pochowanego właśnie tutaj (interesujący jest fakt częstego występowania nazwiska Gerlach wśród leśniczych w XIX wieku, Constantin Gerlach był leśniczym cesarza Prus w obecnym Żmigrodzie, w Tułowicach –Szydłowie leśniczy Paul Gerlach ma swój pomnik.) Niestety nie znalazłam informacji dotyczących lat służby w Żyglinku leśniczego Gerlacha.
Była to nadzwyczaj interesująca postać, budząca wśród ówczesnych mieszkańców poważanie, ale również strach. Gerlach przeszedł do „historii” Miasteczka jako osoba zajmująca się czarną magią, a to dzięki ś.p. Panu Ludwikowi Siwiec, który opisał wspomnienia rodzinne i przesłał na Konkurs na „Najciekawszą legendę, podanie lub niesamowite wydarzenie”, organizowany wg mojego pomysłu przez Miejski Ośrodek Kultury w Miasteczku Śląskim kilkanaście lat temu. Służąca u Gerlacha kobieta otrzymała zakaz wchodzenia do jednego z pomieszczeń w zajmowanej przez Niego leśniczówce.
Ale ciekawość była silniejsza od zdrowego rozsądku i pewnego dnia kobieta złamała zakaz. Kiedy weszła do ciemnego pokoju spostrzegła na stole czarne pudełko o kształcie trumienki, z którego dobywały się dziwne jęki i syki. Przestraszona uciekła, Gerlach po powrocie natychmiast zorientował się, że kobieta była w zakazanym pokoju i nakazał jej milczenie.
Leśniczy pragnął, aby po śmierci pochować go w lesie, wola jego została spełniona, acz z drobnymi przeszkodami. Konie, które ciągnęły trumnę na miejsce wiecznego spoczynku co rusz stawały dęba, nie chciały iść dalej piaszczystą drogą pod górę. W końcu kondukt żałobny dotarł na miejsce. Grób Gerlacha przywalono dużym głazem i otoczono pięknymi porożami.
Niestety, stanowiły one cenny łup i niedługo po pogrzebie zostały skradzione. Od tej pory dziwne rzeczy dzieją się w pobliżu, a to nagle zrywa się silny wiatr, ludzie gubią się i tracą orientację w terenie. Jest to miejsce dość niesamowite, budzące podobnie jak leśniczy Gerlach ciekawość, ale również trwogę.
Zdjęcia wykonałam w lutym 2017 roku.
Lokalizacja