Pewnego wiosennego wieczoru, w sierpniu 201o roku, postanowiliśmy wykorzystać posiadanie Archimedesa i obejrzeć pozostałości hangaru na wzgórzu Parcina, leżącej pomiędzy Grodźcem, a Gródkowem, nieopodal Góry św. Doroty.
Nasz pojazd dzielnie wspiął się na wzgórze, w końcowym etapie podjazdu jadąc na przełaj, przez łąkę.
Na szczycie okazało się, że nie tylko my postanowiliśmy pourywać resory na Parcinie.
Był tam bardzo miły pan, składający swoją paralotnię i pakujący ją na samochód.
Nasz rozmówca okazał się być członkiem stowarzyszenia "Parcina", osobą o dużej wiedzy, zajmującą się z zamiłowania lataniem na paralotni.
Pokazał nam albumy ze zdjęciami z lotu ptaka, wykonanymi w różnych zakątkach świata.
Dał także namiary na stronę internetową towarzystwa.
http://www.parcina.strefa.pl/Wspomnę w tym miejscu tylko, że szybowisko na Parcinie było jedynym tego typu obiektem w Zagłębiu Dąbrowskim.
Licencję pilota przed II Wojną Światową można było zdobyć tylko po wcześniejszym odbyciu szkolenia w szkole szybowcowej i uzyskaniu odpowiednich kwalifikacji. Dopiero wtedy rozpoczynało się nauką latania samolotem.
Hangar na Parcinie oddano do użytku w 1936 roku. Koło Szybowcowe działało bardzo prężnie do czasu wybuchu wojny. W czasie okupacji szkolono na Parcinie pilotów na potrzeby Luftwaffe.
W latach 1945-49 ponownie otworzono Szkołę Szybowcową i szkolono w niej pilotów dla Wojska Polskiego.
W następnych latach hangar użytkowano jako stajnię i spichlerz przez PGR w Grodźcu.
Od 1983 roku pozostał niezagospodarowany, stopniowo popadając w ruinę.
Ponieważ zapadł zmrok, nasza ekipa zwinęła w końcu manatki i przemieściła się do pobliskiej Cementowni, gdzie rozpaliła ognisko, na którym ugotowała tradycyjną zupę.
Tym razem był to żurek.
Lokalizacja hangaru
"Wiele zabytków przeszłości, co jeszcze wczoraj istniały, jutro zniknie bezpowrotnie. (...) Obowiązkiem żyjących jest zebrać te ułomki i okruchy najdroższych pamiątek przeszłości i w pamięci przyszłych pokoleń zapisać..."