Przejeżdżając pośród zalesionych gór świętokrzyskich ciężko uwierzyć że dwieście lat temu był tu największy ośrodek hutniczy w kraju. Co więcej, ciężko nawet pojąć skalę przemysłu sprzed kilkunastu lat, wyobrazić sobie przemierzającą leśne nasypy kolej na wąziutkich torach i wczuć się w postindustrialny klimat. W tym ostatnim może nam pomóc przejażdżka do Bliżyna. We wsi tej od dawna znajdowały się zakłady metalurgiczne. Pozostałością po starszym kompleksie jest jedynie zruinowana wieża ciśnień, natomiast historia nowszego poprowadziła go przez czas w znacznie lepszym stanie. Odlewnia żelaza z XIX wieku, w czasie wojny przekształcona najpierw w obóz dla jeńców sowieckich a potem robotników przymusowych znalazła nowe życie po wojnie, jako Kieleckie Zakłady Farb i Lakierów „Polifarb”. Zakład niestety upadł jakiś czas temu, jednak jego budynki wciąż stoją, dając siedziby wielu zakładom.
Przechodząc do meritum - na terenie zakładów stoi sobie komin. Komin jest bardzo ciekawy, wybudowany z cegły i ma 86 metrów wysokości. Ciężko jest mi go datować jednak w tym miejscu widać komin na mapach nawet z I wojny światowej (przytoczyłem poniżej nieco późniejszy przykład). Niestety, muszę przyznać że z powodu wieku - nie wykluczam bowiem że komin jest nawet stulatkiem co jak na tak wysoką nieremontowaną konstrukcję jest ewenementem - jego stan techniczny jest tragedią. Cegły wyglądają na mocno wybrakowane, i chociaż w Czechach wiele kominów ma o wiele gorszy stan to z lekkim strachem podchodziłem pod wysmukły trzon. Komin planowano wyburzyć już w 2011 roku, zwracano wtedy uwagę że pobliskie budynki także mogą się zawalić powodując katastrofę - mimo to jak widać nie zdecydowano się na taki krok (mimo że górne piętro wspomnianego budynku nie przetrwało próby czasu co źle zwiastuje na przyszłość). Komin nadal ma stacja drabinkę składająca się z osobnych części wmurowanych w trzon, za to nowe są podesty techniczne z których nadają anteny telefonii komórkowej. Odnowiono malowanie dzienne komina w pierwotnej formie oraz zamontowano oświetlenie przeszkodowe, oraz - z czym spotkałem się pierwszy raz- do komina zamocowano odciągi! nie wiem czy stalowe liny pomogą w czymś budowli, ale rozwiązanie wydaje się być bardzo oryginalne.
Pod szczytem wymalowano reklamę zakładu elektrycznego działającego u stóp ceglanego giganta. Komin jest odłączony od budynków ( da się dosłownie wejść do środka, podziemne wejście widać na jenym ze zdjęć).
Mam jakiś dziwny sentyment do kominów w wyżynnych dolinach (jak np. koło mnie w Jaroszowcu ), no i martwiłem się czy ten dotrwa do następnego roku dlatego odwiedziłem go przy pierwszej możliwej okazji. Zdjęcia wrzucę może jutro albo na nowy rok a tym czasem kilka map, artykułów i lokalizacja komina
Dziękuję za doczytanie do końca