Jego bliższe oględziny pozwoliły na stwierdzenie, iż na wszystkich jego ścianach umieszczone zostały pionowe napisy.
Niestety, w zwykłych warunkach są one całkowicie nieczytelne, a nie miałam ze sobą kartki i węgla drzewnego, ani kredy. Domyślam się, że odkryte przeze mnie relikty to coś w rodzaju dawnego kierunkowskazu.
W każdym razie ja będę to miejsce wspominać bardzo osobiście z powodu pewnej przygody. Ten głupi GPS pokierował mnie na wschód, twierdząc, że istnieje przyzwoita droga wiodąca do Jaszowa.
Nigdy więcej!
Mam nadzieję, że ktoś sfotografował dramatyczny przejazd Opla Corsy B po rozmokniętej i rozjeżdżonej dróżce oraz podmokłych polach obsianych ozimym zbożem. Archimedes pędził po tym całym nierównym bagnie ile fabryka dała, wywalając w górę spod kół fontanny błota, a ja miałam świadomość, że jeśli zwolnię lub - co gorsza - zawaham się i zatrzymam, to ugrzęźniemy na Amen i już nie ruszymy dalej.
Oczywiście w najlepszym momencie wprost przed maskę wyskoczyła nam sarna!
I weź tu potem wytłumacz pomocy drogowej, gdzie jesteś!
Po ponad pięciu kilometrach tego koszmaru, podczas którego marzyłam, żeby Arczek zamienił się jakimś cudownym sposobem w Suzuki Samuraia, wypadliśmy wreszcie z impetem na ubitą drogę.
O dziwo nic się nie urwało ani nie odpadło, ale wytrzepało nas tak, że samoistnie naprawił się prawy migacz, niedziałający od jakiegoś miesiąca z powodu zwarcia.
![Mr. Green :mrgreen:](./images/smilies/icon_mrgreen.gif)
Kiedy przyjdzie mi kiedyś zezłomować Archimedesa (a zrobię co w mojej mocy, by tę chwilę maksymalnie odwlec) obiecuję, że na sam koniec zabiorę mojego czworokołowego przyjaciela na jakiś fajny wyścig off road. Naprawdę jesteśmy razem w te klocki nieźli.
Lokalizacja
Zdjęcia wykonałam w lutym 2020 roku.