Strona 1 z 1

Sosnowiecka Kapliczka na Wodzie

: środa 01 kwie 2015, 22:39
autor: Karolina Kot
Znajdująca się w Zagórzu, dzielnicy Sosnowca, skromna kapliczka typu domkowego, wbrew nazwie nie została wcale wzniesiona nad zbiornikiem wodnym i przez większą część roku można się do niej dostać suchą stopą.

Omawiany obiekt powstał na początku XIX wieku. Ponieważ kościół parafialny mieszkańców Zagórza znajdował się w tym czasie w odległych Mysłowicach, wierni wybudowali przy głównej ulicy wsi kaplicę, by umożliwić sobie częstsze uczestnictwo w nabożeństwach i innych praktykach religijnych.
Kapliczka przez dziesięciolecia wielokrotnie pełniła funkcję stacji Drogi Krzyżowej, a podczas uroczystości Bożego Ciała wznoszono w jej pobliżu także jeden z czterech ołtarzy.

Zanim Zagórze zostało przyłączone do Sosnowca i stało się jedną z dzielnic, w pobliżu kapliczki funkcjonowała jednostka Ochotniczej Straży Pożarnej.
Miejsce wybrano nieprzypadkowo: tuż obok biło bowiem prastare źródełko mające cudowne właściwości. Jego woda miała doskonale leczyć z wszelakiego rodzaju uzależnień – nic dziwnego, że przyjeżdżali po nią ludzie z odległych nawet wsi i miast. Także strażacy używali wody ze źródła do napełniania beczkowozu. Podobno dzieki jej niezwykłej mocy byli w stanie ugasić każdy pożar.

Legenda głosi, że jednemu z młodych adeptów niezbyt się uśmiechało nudne dźwiganie ciężkich wiader z wodą.
Poprosił więc w gorącej modlitwie o wstawiennictwo św. Floriana, którego posąg znajdował się niegdyś we wnętrzu opisywanej kapliczki.
I oto zdarzył się cud – stojąca w kącie miotła "ożyła", porwała wiadra, w podskokach ruszyła w kierunku źródła i jęła sama nosić wodę do strażackiego beczkowozu.
Młodzieniec nie posiadał się z radości – praca, która niegdyś zabierała mu pół dnia, tym razem przebiegała błyskawicznie.
Jednak wkrótce pojemnik na wodę był już pełen po brzegi, a miotła wcale nie miała zamiaru przestać. Wciąż przynosiła nowe wiadra z wodą!
Nie można było jej w żaden sposób powstrzymać.
Niebawem remiza strażacka i stara kapliczka zalane były na pół łokcia. Wody wciąż przybywało!
Żywioł stopniowo ogarniał całą wieś. Z okolicznych domostw wybiegali przerażeni ludzie, wynosząc w popłochu swój dobytek i ratując go przed powodzią.
Wszyscy w rozpaczy wznosili oczy ku niebu, wzywając wstawiennictwa św. Jana Nepomucena.
Najbardziej żarliwie modlił się jednak ów chłopak, który swoim lenistwem sprowadził na Zagórze taką katastrofę.

Święci Florian i Jan ulitowali się nad nim i nad całą osadą (doskonale rozumieli położenie mieszkańców, sami niezbyt dobrze radzili sobie niegdyś z pływaniem).
Miotła stała się znów zwykłą miotłą, wiadra bezładnie spoczęły na ziemi. Woda wartko zaczęła spływać ku Będzinowi, a z jej strumieni powstał Potok Zagórski. Wszystko wróciło do normy.

Uradowani Zagórzanie w podzięce gruntownie wyremontowali kapliczkę św. Floriana oraz wznieśli dziękczynnie drugą, podobną, poświęconą św. Nepomucenowi.

Niestety, w okresie PRL z wnętrza kapliczki zniknęła figura św. Floriana. Obecnie przeszkloną i zabezpieczoną kratą wnękę obiektu zamieszkuje współczesna figura Maryi.
Do dziś nie zachowało się także święte źródło. Zmiana układów wód gruntowych spowodowała, że zniknęło z powierzchni ziemi. W jego miejscu wzniesiono jednak istniejący do dziś strażacki hydrant.
Podobno czerpana z niego woda nadal posiada cudowne właściwości. W ostatnich latach wielokrotnie zdarzały się przypadki, gdy uzdrowieni pątnicy, niejednokrotnie przybywający z daleka, zostawiali w okolicach kapliczki i hydrantu dowody swej uleczonej choroby: puste butelki po alkoholu, wypalone papierosy, ewentualnie igły, strzykawki, potłuczone telewizory lub podobnego rodzaju wota.

Udało mi się ustalić, że stara beczka pożarowa, przed laty służąca strażakom z Zagórza do przewożenia wody, zachowała się do dziś i jest przechowywana w Centralnym Muzeum Pożarnictwa w Mysłowicach.
Pracownicy Muzeum twierdzili, że z dużym prawdopodobieństwem jest to dokładnie ten sam beczkowóz, o którym opowiada legenda!
Miotła i wiadra, podobnie jak figura św, Floriana, miały mniej szczęścia i uległy zniszczeniu.
W Muzeum pokazano mi natomiast stare, rozbite butelki - mają to być jedne z najstarszych egzemplarzy wotywnych naczyń cienkoszyjkowych, pozostawianych masowo przez uzdrowionych pielgrzymów w okolicach kapliczki, świętego źródełka/hydrantu oraz dawnej remizy strażackiej.

Źródło odżywa jednak na krótko każdego roku, dokładnie w dniu 20 marca oraz 4 maja.
Jeśli się ma odrobinę szczęścia można zaobserwować wówczas scenę sprzed wielu lat, kiedy to woda zalała okoliczne budynki.
Tylko w tych dniach opisywana kapliczka staje się tytułową Kapliczką na Wodzie.

Literatura i źródła informacji:
1) Publikacja pt: "Kapliczki i Krzyże Przydrożne Sosnowca", 2003 rok
2) Informacje uzyskane od pątników
3) Ustne przekazy mieszkańców Zagórza

Re: Sosnowiecka Kapliczka na Wodzie

: poniedziałek 30 maja 2022, 06:36
autor: Karolina Kot
Ten powyższy opis był oczywiście żartem na Prima Aprilis.
Sama kapliczka jest jednak bardzo ciekawa, przypuszczano nawet, że mogła upamiętniać miejsce pochówku zmarłych w wyniku cholery bądź innej choroby zakaźnej.

Tymczasem mam smutne wieści (28 maja 2022 roku):