Fragmenty macew trafiły na tereny poprzemysłowe, przy ulicy Sieleckiej 63. Niedaleko dawnego cmentarza, z którego zostały skradzione. Obecnie spoczywają w bezpiecznym miejscu, na ogrodzonym terenie. Kilku pasjonatów stara się je ocalić przed zapomnieniem i z rozbitych fragmentów układanki ułożyć całość.
Nie jest to jednak łatwe.
W dniu 25 września 2021 roku obiekt, w obrębie którego złożono połamane nagrobki, udostępniony został dla zwiedzających. Termin okazał się może trochę niezręczny, bo wypadł akurat w sobotę, ale w porównaniu z tym wszystkim, co się stało z dawnym cmentarzem przy ulicy Zagórskiej, fakt ten naprawdę nie miał już większego znaczenia.
Macewy z żydowskiego cmentarza w Będzinie wydobyte z kolejowej rampy. Kamień do kamienia złożyć trudno
Wojciech Todur
24 września 2021
Szczątki macew z żydowskiego cmentarza w Będzinie wyglądają niczym cmentarna układanka. Gdy spoglądają na szare kamienie, oko męczy się szybko. Mozolnie składają je jednak w całość, żeby przywrócić pamięć o ludziach, którym te nagrobki postawiono, a potem rozbito młotami.
Złamany świecznik lub drzewo oznaczają, że pochowany zmarł śmiercią nagłą, niespodziewaną, często za młodu. Wąż zjadający własny ogon to natomiast symbol wieczności, a zarazem przemijania. Dłonie w geście błogosławieństwa na grobach mężczyzn oznaczają pochodzenie z kapłańskiego rodu Kohenów wywodzącego się w linii męskiej od Aarona brata Mojżesza. Lew wyryty w kamieniu to już pochodzenie z pokolenia Judy.
Wokół nas są setki takich symboli. Leżą na posadzce, na drewnianych paletach. Kamieni jest ponad tysiąc. Każdy z nich starannie oczyszczony i opisany. Teren dawnej huty Fürstenberga przy ul. Sieleckiej w Będzinie – a właściwie jedna z hal przemysłowego kompleksu, która należy do lokalnego przedsiębiorcy Marcina Majchrowicza – przypomina dzisiaj cmentarz.
– Kto z robotników, którzy tłukli macewy młotami na kawałki, mógł przypuszczać, że z czasem znajdą się wariaci, którzy wydobędą je z ziemi i zaczną składać w całość? Każdy z tych kamieni to symbol. Symbol upadku ludzi, którzy się tego dopuścili. Ale i symbol pamięci o osobach, które chciano zniszczyć, rozbijając nagrobki, żeby użyć ich do budowy kolejowej rampy. Chcemy tę pamięć przywrócić i powiedzieć "przepraszam" – mówi Adam Szydłowski, lokalny badacz historii Żydów w Zagłębiu Dąbrowskim.
Zaasfaltowany cmentarz żydowski w Będzinie
W latach 60. Polskie Koleje Państwowe podejmują decyzję o budowie rampy przy ul. Sieleckiej w Będzinie. Ciężarówki wożą budulec także z pobliskiej ulicy Zagórskiej. Pracownicy widzą, że z kamieniami wymieszane są macewy, czyli żydowskie nagrobki. Komunistyczna władza nakazuje jednak, żeby użyć ich do wzmocnienia konstrukcji. Macewy świetnie się do tego nadają. Ich krawędzie są proste. Nie wymagały specjalnej obróbki.
Żeby zrozumieć, skąd macewy w tej części miasta, trzeba cofnąć się do roku 1870. Będzin potrzebuje wtedy kolejnego cmentarza. Nekropolia znajdująca się przy ul. Podzamcze jest już przepełniona. Władze gminy żydowskiej szukają więc kolejnego terenu, gdzie będzie można grzebać zmarłych. Wybór pada na grunt przy ul. Zagórskiej.
To kłopotliwa lokalizacja. Ziemia jest tu mocno usiana kamieniami. Miejscowi nie bez powodu nazywają to miejsce Kamionką. Jeszcze przed wojną – po sąsiedzku z cmentarzem – zaczyna działać przedsiębiorstwo Eltes, które pozyskuje tu kamień i tłuczeń pod budowy. Robi to z czasem tak bezmyślnie, że zaczyna podbierać grunt i skałę z terenu nekropolii. Ten proceder nasila się w czasie wojny, gdy mały kamieniołom przechodzi w ręce Niemców, ale trwa także po wojnie, gdy zarządzają nim już Polacy.
Pomimo interwencji Centralnego Komitetu Żydów Polskich oraz Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego ta haniebna działalność trwa do roku 1946. Cmentarz przestaje istnieć na dobre w latach 60. minionego wieku. Zapada wtedy decyzja, że w rejonie ul. Zagórskiej ma powstać baza transportowa PKS-u. Dyrekcja zakładu ma do wyboru teren dawnego cmentarza i leżące nieopodal nieużytki. Komuniści szacują, że na nieużytkach będzie drożej. Wskazują więc na cmentarz.
Mieszkańcy Będzina pamiętają, że w tej ziemi spoczywają szczątki ich bliskich, znajomych i sąsiadów, więc starają się uchronić nagrobki przed łyżkami koparek. Przyjeżdżają na dawny cmentarz z taczkami. Układają na nich macewy i przewożą na żydowski cmentarz znajdujący się na podzamczu. Gmina żydowska doprowadza w końcu do ekshumacji ciał. Część z nich zostaje przeniesiona na cmentarz przy ul. Będzińskiej w Czeladzi. Na koniec na ul. Zagórską przyjechał mały spychacz i zrównał wszystko z ziemią. Później przywieziono tłuczeń i zaasfaltowano cały plac, razem z kośćmi...
Nie można znaleźć nikogo, kto niszczył nagrobki
– Smutna historia. Dla komunistów teren cmentarza stał się okazją do zarobku. Nawet Niemcy tak daleko się nie posuwali. Niszczyli macewy, układali z nich drogi. Części pochówkowej jednak nie ruszali. Cmentarz przetrwał więc okupację, czasy getta i dopiero komuniści postanowili wymazać pamięć o zmarłych. Chodząc między tymi kamieniami, czuję, jakby dopełniała się sprawiedliwość – wzdycha Adam Szydłowski, który starał się dociec, kto stał za haniebną decyzją o likwidacji cmentarza.
– Dyrektorem PKS-u w Będzinie, który podjął decyzję o rozbudowie bazy, był Mieczysław Kopera. Nie ma jednak możliwości, żeby zrobił to bez zgody radnych Będzina, lokalnego sekretarza partii i władz miejskich. Wszystkie te osoby są współodpowiedzialne za zbezczeszczenie i zniszczenie cmentarza. Chociaż minęło ledwie 50 lat – co przecież dla historii nie jest długim okresem – to nie możemy znaleźć nikogo, kto przyłożył do tego rękę. Nawet jednego robotnika, który niszczył nagrobki – opowiada Szydłowski.
Prace przy demontażu starej rampy – której nie było na planach PKP – rozpoczęły się w kwietniu tego roku i powoli zmierzają ku końcowi. Nie udałoby się ich przeprowadzić bez zaangażowania Fundacji im. Rutki Laskier i przede wszystkim Marcina Majchrowicza, który udostępnił ciężki sprzęt i oddelegował swoich pracowników do kopania w miejscu starej rampy. – Znam Adama Szydłowskiego od kilku lat. Dotarłem do niego, bo interesowała mnie historia Szymona Fürstenberga, dawnego właściciela byłej Huty Będzin. W trakcie zgłębiania jego historii mój podziw wzbudziły niesamowity rozmach działalności oraz skala jego filantropii dla miasta Będzina. Kiedy na początku 2021 r. Adam wspomniał mi o szczątkach macew na dawnej rampie, bez wahania postanowiłem mu pomóc – opowiada przedsiębiorca.
– Początkowo sądziliśmy, że uwiniemy się w kilka tygodni. Kamieni wciąż jednak przybywało. Uznaliśmy, że nie możemy się zatrzymać. Nie chcemy, żeby po latach i nam ktoś zarzucił, że zostawiliśmy część macew w ziemi. Teraz wyciągamy już kamienie, które były podstawą nagrobków. Nie mają oznaczeń, ale łatwo je odróżnić dzięki nadanym im przez kamieniarzy kształtom. Po zakończeniu prac teren uprzątniemy i wyrównamy – zaznacza. – Teraz jesteśmy w takim punkcie, że nie możemy powiedzieć stop. Będzie nam łatwiej, gdy zyskamy pewność, że na rampie nie pozostał żaden fragment – mówi Marcin Majchrowicz.
Oko szybko się męczy
Kamień do kamienia złożyć trudno. Najpierw rozbite macewy są zwożone na teren dawnej huty Fürstenberga. Tam są oczyszczane zgodnie z zaleceniami powiatowego konserwatora zabytków. Nadaje się im numer i odkłada zgodnie z symboliką i nadzieją, że z czasem znajdzie się kolejny pasujący do niego kawałek.
– Nie jest łatwo, ale już udało się połączyć kilka nagrobków z ludźmi, którym zostały postawione. W trzech przypadkach skontaktowaliśmy się z rodzinami tych osób. Poczuliśmy z ich strony wielką ulgę i szczęście – mówi Adam Szydłowski.
W rozszyfrowaniu napisów i inskrypcji na nagrobkach pomaga kilka rozsianych po całym świecie osób. Jeffrey Cymbler, Dany Racotch Haim Dekiel, Fred Frenkiel, Israel Berliner, Meir Bulka, Dor Żelazo i inni.
– Wysyłamy zdjęcia macew do Stanów Zjednoczonych, do Izraela. Zaczyna się żmudna praca. Nie zachowały się archiwa cmentarza, ale mamy archiwa miejskie. Wiemy, kto zmarł w latach 1870–1917, a więc w okresie, gdy funkcjonował cmentarz – dodaje. – W przeciągu ostatnich kilku miesięcy poznałem wielu wspaniałych ludzi, którym zależy, aby przywrócić pamięć tym osobom, które spoczywały na cmentarzu przy ulicy Zagórskiej – zaznacza Marcin Majchrowicz.
Wiadomo już, że zachowało się więcej nagrobków kobiet. Potwierdzają to również zdjęcia lotnicze z 1945 r. Widać na nich, że część kobieca cmentarza jest w lepszym stanie. Wielką otuchą dla badaczy było również odtworzenie z rozbitych kamieni nagrobka, który znajduje się na jednym z nielicznych zachowanych zdjęć z terenu cmentarza.
– Składanie rozbitych kamieni w całość jest bardzo trudne. Oko szybko się męczy. Pomaga nam młodzież z I Liceum im. M. Kopernika z Będzinie. W szczególności dziewczęta, które dostrzegają więcej szczegółów. Myślę, że cała zima upłynie nam na próbach identyfikacji i składaniu macew – mówi Adam Szydłowski. – Pojęliśmy się pewnego zadania, które faktycznie swoją skalą przerosło nasze wyobrażenie, ale zapewniam, że teraz koncentrujemy się na poskładaniu jak największej liczby macew. Dokończymy to, czego się podjęliśmy… – dodaje Marcin Majchrowicz.
Przejąć teren, odtworzyć cmentarz
Początkowo plan był taki, że wydobyte z rampy kamienie zostaną wkomponowane w mur dawnego cmentarza. Snuto również plany o budowie lapidarium, czyli miejsca, gdzie prezentuje się także kamienie o znaczeniu historycznym.
– Taki pomysł można byłoby zrealizować, gdyby kamieni było kilkadziesiąt, a nie tysiąc. Macewy powinny wrócić tam, gdzie ich miejsce. Tam, gdzie pod asfaltem znajdują się ludzie szczątki – mówi Szydłowski.
Teren dawnego cmentarza należy dziś do firmy transportowej Schade. – Czas pokaże, czy uda się dojść z właścicielami do porozumienia. Odkupić ten teren lub zaproponować w zamian inną działkę – zastanawia się Szydłowski.
Źródło:
sosnowiec.wyborcza.plPrezentowane poniżej zdjęcia wykonał Andrzej "FALA" Wilewski, nasz forumowy Moderator.
Trzymamy kciuki za realizację projektu. Już teraz skala przedsięwzięcia robi wrażenie. Ogromne brawa!
Lokalizacja - tu obecnie znajdują się fragmenty macew
"Wiele zabytków przeszłości, co jeszcze wczoraj istniały, jutro zniknie bezpowrotnie. (...) Obowiązkiem żyjących jest zebrać te ułomki i okruchy najdroższych pamiątek przeszłości i w pamięci przyszłych pokoleń zapisać..."