Po prostu nie mogłam sobie odmówić przyjemności zatankowania Archimedesa w takim miejscu, zwłaszcza, że od dłuższego czasu obijaliśmy się po polnych drogach i leśnych duktach praktycznie na oparach.
W sumie do baku Archiego weszło ponad 170 litrów paliwa, co potwierdziło moje obawy, iż jeżdżę po polskich drogach czymś mocno przypominającym czołg.

Zdjęcia wykonałam w kwietniu 2017 roku.