Chyba za szybko się jednak poddałam. Dobrze jest mieć przyjaciół.
Nurtującą mnie sprawą postanowił zająć się Kusmanek i -jak zwykle zresztą - szybko dokopał się do ciekawych informacji.
Do wypadku doszło o godzinie 6:45 w dniu 27 stycznia 1945, a nie w lutym.
Zginęły głównie kobiety. Wśród zabitych było 2 lekarzy, 10 pacjentów oraz 48 pielęgniarek, opiekunek i innych pań z personelu szpitalnego. Wypadek przeżyło zaledwie 7 lub 8 osób i to tylko dlatego, że przytomnie wyskoczyły z wagonów w momencie, gdy jeszcze stosunkowo wolno wysuwały się one z tunelu. Samej katastrofy nie przeżył nikt. Pogrzeb zabitych (nie wiem, czy wszystkich, czy tylko części) odbył się dnia 30 stycznia na cmentarzu w Kunzendorf.
To Drogosław, obecna dzielnica Nowej Rudy.
Ten cmentarz, znajdujący się przy bardzo charakterystycznym kościele pw. świętej Barbary, minęłam ostatnio tak z sześć czy siedem razy, włócząc się z Archimedesem naszej Noblistce niemal pod domem.
Smutne jest to, że po wypadku udało się ustalić zaledwie kilka nazwisk:
Gertruda Reinecke z Lachendorf- technik radiolog
Leo Tabel z Ziegenhals (Głuchołazy) - lekarz
Ursula Bottländer z Ratiborhammer (Kuźnia Raciborska) - pielęgniarka
Charlotte Beehr z Glatz (Kłodzko) - pielęgniarka
Käthe Joachimsthal z Banat - siostra Czerwonego Krzyża
Coś czułam, że to nie byli zbrodniarze wojenni. Ciągnęło mnie do tej historii.