Zawsze fascynowały mnie detale konstrukcyjne, które anonimowy najczęściej artysta ozdabiał na zlecenie fundatora czy to całego obiektu czy tylko poszczególnych jego części. Owe artefakty w zależności od występowania są na różnym poziomie, niekiedy odtwórcze ale nierzadko wnoszące nowy powiew w zastaną od dziesięcioleci rzeczywistość. Ze względu na to, że artysta był w wiekach średnich i później traktowany jak rzemieślnik dzieła te są najczęściej anonimowe lub przypisywane poszczególnym warsztatom, zaś pomniejsze elementy traktowano jako "masówkę kamieniarską" na równi z płytami schodów czy flizami posadzek. Ten stan rzeczy powoli zaczął zmieniać się w dobie renesansu ale trwało do u nas nieco dłużej ze względu na Alpy przez które z Italii - via Wiedeń i Praga - z opóźnieniem docierały na te ziemie najnowsze trendy w sztuce.
Zastanawiałem się kiedyś jak została wypracowana paszcza owego demonicznego zwierzęcia, ale ze względu na wysokość nie mogłem tego ocenić. Jednakże kiedy czasami zaglądam do zamku w Prochowicach ten niewzruszony obserwator wpatrujący się w przychodzących gości jako jedyny nie przestaje mnie fascynować pośród tego przebogatego bestiariusza odtworzonego w kamieniu.
A przede wszystkim te jego zębiska i zmrużone oczy : ) ....Tak sobie myślę, że gdyby owa głowa była odkuta w Kalinowicach można by ją uznać za znak "firmowy" tamtejszego ludożercy.