W rezultacie własnych poszukiwań, a także dzięki namiarom podanym przez naszego forumowicza, Deltę, pewnego zimowego popołudnia trafiłam do Kurowa.
W strugach padającego deszczu, ponad drogą wiodącą przez Uzbornię prosto do rynku bocheńskiego, rzeczywiście dostrzegłam coś na kształt mocno zniwelowanego kopca.
Na jego szczycie w 1927 roku (zaledwie 3 lata przed ukazaniem się wspomnianego powyżej wydania "Orlego Lotu") ustawiono kapliczkę z figurą Maryi.
Pobieżne oględziny obiektu pozwoliły poddać w wątpliwość jednoczasowość powstania interesującego nas kurhaniku i zwieńczonego krzyżem pomniczka: kopiec został okropnie okaleczony przez orkę oraz solidnie podcięty od strony zachodniej podczas poszerzania traktu.
Dodać należy, iż prezentowane miejsce leży na samym szczycie wzniesienia: rozciąga się z niego doskonały widok na Bochnię i okolicę.
Trudno dziś powiedzieć gdzie rezydencja się znajdowała i jak wyglądała, ale istniała na pewno, skoro o dworze rycerskim z folwarkiem wspomina Jan Długosz, a do czasów dzisiejszych przetrwały w Kurowie takie nazwy terenowe jak "Gródek" czy "Koci zamek".
Dodajmy, że przez wieś przebiegał prastary szlak handlowy z Węgier do Krakowa, co dawało Kurowskim pewne profity z przydrożnych karczem, gdzie zatrzymywali się znużeni drogą kupcy i podróżni.
Czy to możliwe, że to to to?
Że skromny, ledwo zarysowujący się kopczyk może być tym wspominanym w "Orlim Locie"?
Może to po prostu zwykła podstawa, usypana pod kapliczkę? Albo dawna mogiła np. morowa? :bad:
Lub tzw. "kopiec graniczny"?
LokalizacjaZdjęcia pochodzą z grudnia 2012 roku.
"Wiele zabytków przeszłości, co jeszcze wczoraj istniały, jutro zniknie bezpowrotnie. (...) Obowiązkiem żyjących jest zebrać te ułomki i okruchy najdroższych pamiątek przeszłości i w pamięci przyszłych pokoleń zapisać..."