Bardzo długo nie miałam pojęcia o tym miejscu. Dopiero niedawno dostrzegłam niewielki symbol krzyżyka wpisanego w czworobok, umieszczony na przedwojennej mapie.
W zasadzie mogłam się domyślić już wcześniej, że skoro w miasteczku istniał kościół ewangelicki, to gdzieś w pobliżu powinien znajdować się także i cmentarz protestancki.
I rzeczywiście: takie miejsce pochówków istniało i zlokalizowane było wysoko ponad miasteczkiem, w dzielnicy willowej zwanej Hummel (obecnie na to miejsce mówi się raczej "na Humlu").
Cmentarzyk był dość wiekowy - został poświęcony w roku 1728 i zapewne funkcjonował jeszcze w czasach II Wojny Światowej.
Okazało się, że i świątynia i nekropolia po roku 1945 nie miały szczęścia. Oba przekształcono w obiekty sportowe: kościół w halę gimnastyczną, a cmentarz w boisko.
O ile kościół niedawno został poddany pracom remontowym, o tyle nieistniejący cmentarz nie jest upamiętniony w żaden sposób.
Jestem niemal pewna, że nigdy nie przeprowadzono tu ekshumacji.
Bystre oko dostrzeże betonowe słupy ogrodzenia, a także specyficzną roślinność (barwinek i bluszcz) porastające okolice nieistniejącego już cmentarza.
Po takich miejscach zawsze coś zostaje. Zawsze.