Kolo Łęknicy odwiedzamy tereny dawnej kopalni Babina. Pozyskiwano tu wegiel brunatny. W latach 1920-1973 bylo tu prowadzone wydobycie zarowno podziemne jak i odkrywkowe. Po dawnych czasach zostaly ruiny kilku szybow oraz kilkanascie jeziorek zalewajacych dawne wyrobiska. Sporo jeziorek ma silnie kwasny odczyn, ciekawe kolory a brak w nich zab, ptactwa czy popularnej wodnej roslinnosci swiadczy rowniez o malych walorach kapielowych dla zwyklych smiertelnikow (dla sympatykow przezyc ekstremalnych jeziorko o ph2 moze byc wyzwaniem )
W miejsce to trafilismy niestety troche za pozno. Kilka lat temu teren zostal zagospodarowany w sposob popularny dla dzisiejszych czasow tzn. rowne szerokie alejki, laweczki, lasy tablic, płotki po horyzont ktore szlag wie co od czego maja odgradzac.. Miejsce i tak zachowalo wiele uroku (moze dlatego ze bylismy tam w czwartek i spotkalismy na trasie tylko okolo 10 osob?). Ale caly czas dreczylo nas pytanie- jak tu bylo zanim wjechaly spychacze i tony lakierowanego drewna? Gdy przedzierajac sie chaszczem nagle dochodzilo sie na martwa plaze jeziora o kolorze oglednie mowiac niecodziennym?
Obiektem nowej architektury najbardziej wlazacym w oczy jest wieza widokowa. Jej wyzsze pietra rokuja nienajgorzej noclegowo.
Z wiezy roztacza sie widok na najwieksze zalane wyrobisko zwane Afryka
oraz jakis wielki dymiacy zaklad przemyslowy znajdujacy sie juz po stronie niemieckiej
W inne strony tylko zielona lubuska klasyka- lasy, lasy i jeszcze wiecej lasu
Cala linia brzegowa najwiekszego z jezior to roznoksztaltne piaskowo- gliniaste piramidy i przedziwne formy jakby postrzepionych skal albo wyplukanych woda lejow i dolin.
"Plaze" tez przyroda pomalowala w rozne desenie.
Kolor przybrzeznych czesci jeziorka jest rudoczerwony i nie widac zadnych zyjatek. Zanurzylam jeden palec- nie rozpuscil sie.
Nad stawem stoi nowa wiata. Na nocleg pewno by sie nadala - acz niestety nie ma podlogi. Stoly dosc waskie.
Z przeciwleglego brzegu woda nabiera bardziej teczowego wygladu.
Kawalek dalej wybija zrodlo. Kolorowe osady na jego zboczach i bugoczaca czelusc odrobine przypomina mi Istisu i tamtejsze cieple zrodla.
Czesc wyplywajacej wody przybiera desenie jakby kto benzyne rozlal- acz chyba zadna benzyna nie uklada sie tak ladnie. Na tablicy napisali ze to wykwity jakis bakterii zelazowych
Kolejne jeziorko tez jest rudo-rdzawe
a jeszcze kolejne porosniete kilkutami padlych drzew. Wszystkie drzewa sa pasiaste.
Jest tez jeziorko z drzewami lekko zielonkawe
Nastepne stawy sa utrzymane w tonacji zielono- niebieskiej. Sa chyba zdecydowanie mniej kwasne bo bujnie porasta je normalna nadwodna roslinnosc a nawet slychac zaby.
Nie przeszlismy calej trasy- jeszcze kiedys tu wrocimy poszukac szybow i sztolni upadowych.