W Pradłach (powiat zawierciański), w roku 1835, staraniem Banku Polskiego, który podpisał umowę z dziedzicem okolicznych dóbr, Stojowskim, rozpoczęto budowę wielkiego pieca wraz z całą infrastrukturą wszelakich kanałów, śluz i sztucznych stawów oraz wieżą wyciągową napędzaną kołem wodnym.
Dwa lata później zakład uruchomiono uzyskując po raz pierwszy wysokiej jakości surówkę wytworzoną z wykorzystaniem węgla drzewnego.
Z pierwszej partii pradelskiego żelaza wykuto wówczas krzyż, znajdujący się przy reliktach huty po dziś dzień.
Produkt wytworzony w wielkim piecu trafiał przez wiele lat do odległych hut, m.in. do Huty Bankowej w Dąbrowie Górniczej i do huty w Sosnowcu.
Kres istnienia zakładu hutniczego przyniosło Powstanie Styczniowe. Obiekt został wówczas spalony i już nigdy go nie odbudowano.
Niszczejące z roku na rok ruiny w końcu rozebrano. Pozostały po nich porośnięte trawą nasypy, relikt murowanej z wapiennego kamienia ściany wielkiego pieca, słabe zarysy głównego kanału oraz przede wszystkim duże zwaliska żużli i węgla drzewnego, będące namacalnym dowodem istnienia w Pradłach przemysłu.
Wiadomości zanotowałam podczas wycieczki pod patronatem Towarzystwa Jurajskiego. O wielkim piecu z ogromna pasją opowiadał wówczas pan Adam Bakalarczyk.
Lokalizacja obiektu
Prezentowane poniżej szkice pochodzą z tablicy informacyjnej, wystawionej staraniem Towarzystwa Jurajskiego.