W tej malowniczej okolicy front zastygł w grudniu 1914, by nagle ruszyć na wschód 2 maja 1915 roku, kiedy to w niezwykle ciężkich walkach regimenty Gwardii Pruskiej zdołały przełamać bardzo silne w tym rejonie pozycje rosyjskie, dodatkowo wzmocnione rozbudowanymi polami minowymi.
Cmentarz projektu Jana Szczepkowskiego znajduje się na wzgórzu nad wsią, w lesie. Spoczywa tu 76 żołnierzy armii austro-węgierskiej oraz 49 rosyjskiej. Niestety, tylko 12 jest znanych.
Roman Frodyma podaje historię pewnego Włocha, jeńca z oddziału roboczego budującego ten cmentarz. Według miejscowych relacji "talianiec", bo tak go wołano, był brunetem o wielkiej sile, niebieskich oczach i owłosionym torsie. Sam nosił wykute przez siebie kamienie i zazwyczaj, dzięki przychylności strażników spał samotnie przy ognisku, poza obozem jeńców. Stale uśmiechnięty, chętnie pomagał miejscowej ludności przy pracach gospodarskich, czym zaskarbił sobie ogromną sympatię. Ponoć w 1957 roku odwiedził Ostruszę.
Obecnie cmentarz przedstawia żałosny widok, krzyże które podczas poprzedniej mojej wizyty tutaj ponad 10 lat temu jeszcze stały, obecnie połamane oparte są o pomnik centralny, który o dziwo jest w całkiem niezłym stanie. Samo znalezienie cmentarza i dojście do niego staje się coraz trudniejsze. O ile niegdyś prowadziła do niego czytelna dróżka, to teraz trzeba przedzierać się na przełaj przez łąki i coraz bujniejsze zarośla.