Strażnicy Czasu

W drugiej połowie tylko przez pierwsze 10 minut, Strażacy starali się ograć Gdovię. Pewnie to zasługa reprymendy w przerwie ich trenera, który w czasie meczu, krzykliwymi uwagami mobilizował swoich. Nie udało się, gospodarze ponownie zepchnęli gości do defensywy i raz po raz wyprowadzali groźne akcje. W 11 minucie stoper Owsianka posłał długą piłkę na lewą flankę, a Kacper Tabor sprytnym zwyczajem skierował obok bramkarza gości. Na celne trafienie w tym meczu zasłużył także drugi Kacper, od Jamków. Kiedy w 25 minucie z prawego skrzydła dostał piłkę, zachował się jak rasowy napastnik. Z finezją minął dwóch obrońców, bez szacunku dla kapitana gości i bramkarza, trafił w długi róg na 2:0. Po utracie drugiego gola, Strażacy odpuścili, na dobitkę kilka minut przed końcem, zaliczyli jeszcze trzecią wpadkę. Na czystą pozycję wyszedł Ochoński, piłkę posłał pod bramkę, a tam w zamieszaniu Dawid Serafin nie miał innego wyjścia jak skierować ją do pustej siatki. Gdovia Gdów - Strażak Kokotów 3:0 (0:0), i z zaległym meczem depcze liderom po piętach.

W dziesiątej rundzie Gdovia Gdów rozegrała w Czarnochowicach mecz, z zajmującą aktualnie ostatnią pozycję w tabeli, drużyną miejscowego LKS-u. Z pozoru można było sądzić, że kolejne 3 punkty to tylko formalność. Stąd szansę pokazania się dostali zawodnicy z drugiego planu, tym bardziej, że na kolejny mecz przyjadą wiceliderzy tabeli, Wolni Kłaj. Śliska murawa i ciągły opad deszczu, nie ułatwiały zadania, ale Gdovia odniosła zwycięstwo choć łatwo nie przyszło. Na boisko wyszła w składzie: bramkarz Kamil Mrozowski, Damian Kulma, Piotr Kasprzyk, Michał Świątko, Szymon Nowak, Konrad Nowak, Łukasz Filipek, Paweł Sala, Dawid Serafin, Kacper Jamka i Kacper Tabor. W rezerwie czekali: Darek Chwajoł, Mateusz Ochoński, Krzysztof Owsianka, Kamil Tabor i Piotr Świdurski. Od pierwszej minuty goście prezentowali bardziej dojrzały futbol, inicjowali groźniejsze ataki i częściej przebywali na polu rywala. Choć gospodarze od 12 minuty mogli prowadzić, lecz Mrozowski popisał się dobrym refleksem i zażegnał utracie gola. W 19 minucie sfaulowano Konrada Nowaka tuż przed polem karnym, a Kacper Tabor sprytnym strzałem w prawy narożnik bramki sprawił wynik na 0:1. Jednak nie utrzymał się długo, wyrównanie padło w 26 minucie, piłka przelobowała wysuniętego nieco Mrozowskiego i wylądowała w siatce.

W drugiej połowie Salę i Kulmę zmienili Kamil Tabor i Mateusz Ochoński. Gdovia nadal dominowała na boisku i dążyła do szybkiej zmiany wyniku. Udało się dopiero w 64 minucie Łukaszowi Filipkowi, ładnym strzałem z 25 m zaskoczył bramkarza gospodarzy. Jednak spodziewane gole nie padały, trener dokonał kolejnej zmiany. Serafina zastąpił Piotr Świdurski, który w 76 minucie zmarnował sam na sam z bramkarzem, i mimo innych jeszcze okazji, wynik nie uległ już zmianie. LKS Czarnochowice - Gdovia Gdów 1:2 (1:1)

W niedzielę dopisała piękna, słoneczna pogoda, na trybunie Wisielówki zasiadło sporo kibiców z Kłaja by dopingować Wolnych. Miejscowych też niemało, liczyli bardzo że Gdovia Gdów potwierdzi aspiracje do okręgówki, ale zawiedli się. Gospodarze wyszli na boisku w najsilniejszym aktualnie składzie, jedynie bez Piotrka Kasprzyka. Początkowo przyjezdni spodziewali się groźnych ataków na swoją bramkę i pierwszą połowę grali bardzo ostrożnie. Nic takiego jednak nie nastąpiło, z gdowskiej drużyny jakby zeszło powietrze, niepewne interwencje obu stoperów, oddany środek pola, zabrakło pressingu, za mało gry skrzydłami i strzałów. Przyjezdni więc coraz śmielej zagrażali bramce Darka Chwajoła, ale do przerwy utrzymał się jeszcze bezbramkowy wynik.

Po zmianie stron w 49 minucie, kolejna niepewna interwencja stopera Owsianki przyczyniła się do prowadzenia Wolnych. Ich napastnik nie zmarnował okazji sam na sam, lokując piłkę w lewym rogu bramki. Przełomowym momentem meczu mogła być 76 minuta, kiedy chwilę wcześniej na polu bramkowym sfaulowano Kacpra Tabora. Do jedenastki podszedł brat Kamil, strzelił w lewy róg, lecz bramkarz gości wyczuł intencję i palcami sięgnął piłki. Ta odbiła się od słupka, przeleciała prawie po linii za plecami, by wylądować w jego rękach. Nie wykorzystana szansa zaraz zemściła się, po rzutach rożnych goście szybko zdobyli dwie bramki, w 80 i 83 minucie, zadowoleni wyjechali z trzema punktami. Gdovi zabrakło trochę szczęścia, słabszy występ zaliczyli też spisujący się dotąd dobrze bracia Taborowie, Świdurski czy Filipek. Nie zawodzili jak zwykle: Konrad Nowak i mimo trzech puszczonych goli - Darek Chwajoł. Gdovia Gdów - TS Wolni Kłaj 0:3 (0:0). W najbliższą sobotę kolejna trudna przeprawa, wyjazd do Zakrzowa na mecz z liderem.

Dotychczas aktualny lider wielickiej A klasy, Iskra Zakrzów wysoko gromił rywali. Lecz w przedostatniej, 12 rundzie na własnym boisku, musiał pogodzić się z drugą porażką tej jesieni. Gdyby piłkarze Gdovii Gdów wykorzystali wszystkie swoje okazje, gospodarze odnotowaliby bagaż nawet dziesięciu goli, a tak skończyło się tylko na dwóch. W dużym stopniu to zasługa padającego deszczu podczas meczu, rozległych kałuży wody i śliskiej murawy. Od początku podbramkowe akcje zmieniały się na przemian, ale miejscowym wyraźnie nie szło. Za to goście groźnie kontratakowali, a szczęście tym razem dopisywało. Po jednej z akcji prawym skrzydłem w 18 minucie, Kacper Tabor wymanewrował bramkarza i swobodnie umieścił piłkę w siatce. Szans na podwyższenie wyniku do przerwy piłkarze Gdovii wypracowali sporo, ale dopiero w 44 minucie niezwykle waleczny w każdym meczu Kacper Jamka, celnym strzałem z prawej strony, zaskoczył bramkarza gospodarzy.

Druga połowa podobna do pierwszej w siąpiącym deszczu, nieliczni kibice schowani pod zadaszeniem budynku, rozgrzewający się piwem, głośno dopingowali swoich. Na boisku przemienne akcje z obu stron, reżyserowane przypadkowymi podaniami w kałużach wody. I znowu liczne, dogodne sytuacje na zdobycie gola, ale piłkarze Gdovii nie wykorzystali żadnej z nich.

Końcówka meczu nerwowa, goście prowadząc dwoma bramkami zwalniali tempo gry, wymienili trzech piłkarzy. W efekcie Darek Chwajoł zarobił najpierw żółty kartonik, a drugi za nieprzepisową interwencję przy utracie gola w 89 minucie. Dostał czerwoną kartkę i zmuszony opuścił boisko. Arbiter przedłużył jeszcze mecz o 6 minut, ale wynik nie uległ już zmianie, KS Iskra Zakrzów - Gdovia Gdów 1:2 (0:2).

W ostatniej tej jesieni, 13 kolejce Gdovia Gdów w meczu z UKS Sygneczów wyszła na boisko w składzie: Kamil Mrozowski - bramkarz, Damian Kulma, Krzysztof Owsianka, Michał Świątko, Szymon Nowak, Konrad Nowak, Mateusz Ochoński, Dawid Serafin, Kacper Jamka, Kacper Tabor i Piotr Świdurski. Z podstawowego składu za kartki pauzowali: Darek Chwajoł, Łukasz Filipek i Kamil Tabor. Dotychczas goście prezentowali mierny poziom, na 12 spotkań odnotowali aż 9 porażek, skutkiem czego okupują przedostatnią pozycję w tabeli. Toteż gospodarze wystąpili w roli faworyta, i odnieśli pewne zwycięstwo choć szału nie było. Zbyt dużo jest przypadkowych zagrań, zwykłej kopaniny, ale kolejne punkty cieszą. W 8 minucie Dawid Serafin celnie strzelił zza pola karnego na 1:0, a w 14 minucie Krzysztof Owsianka poprawił na 2:0 w podbramkowym zamieszaniu. Skończyło się na dwóch trafieniach, choć okazji na podwyższenie wyniku nie brakowało. Po przerwie na listę strzelców dopisał się duet Kacprów, Jamka i Tabor oraz ponownie K. Owsianka. Gdovia Gdów – UKS Sygneczów 5:0 (2:0).

Zaległy mecz z drugiej rundy, dwukrotnie przekładany z Piastem Łapanów, rozegrano dopiero w niedzielę 20 listopada, na obiekcie o sztucznej murawie LKS Czarni w Staniątkach. Zimowa sceneria zmusiła część piłkarzy ubrać ochronne rajstopy, czapki i rękawiczki, zaś garstkę kibiców rozgrzewały gorące napoje. Wynik spotkania decydował kto przezimuje jako lider w wielickiej A klasie, Wolni Kłaj czy Gdovia Gdów, która potrzebowała to tego zwycięstwa. Toteż w gdowskiej drużynie pełna mobilizacja, w najlepszym możliwym składzie: Darek Chwajoł - bramkarz, Mateusz Ochoński, Piotr Kasprzyk, Michał Świątko, Konrad Nowak, Krzysztof Owsianka, Kamil Tabor, Dawid Serafin, Piotr Świdurski, Kacper Jamka i Kacper Tabor. Pierwsza połowa wyrównana, oba zespoły miały swoje okazje, zawodziła jednak piłkarska skuteczność i gole nie padły. Dobrze też przez cały mecz, spisywali się dwaj, doświadczeni bramkarze.