Medycyna a zagłębiowskie córy Koryntu w II RP

Dział przeznaczony dla pisemnych i przekazywanych słownie ciekawych relacji regionalnych
Posty: 408
Rejestracja: czwartek 19 lut 2015, 15:03

Medycyna a zagłębiowskie córy Koryntu w II RP

Postautor: cezar borgia » czwartek 28 maja 2015, 16:56

Tekst opublikowany jakiś czas temu w czasopiśmie "Nowe Zagłębie". Autor tekstu zastrzegł sobie prawa do jego publikacji i rozpowszechniania.


Dariusz Majchrzak

MEDYCYNA A ZAGŁĘBIOWSKIE CÓRY KORYNTU


Temat związków medycyny z prostytucją w Zagłębiu Dąbrowskim nie był dotąd poddany analizie pod względem historycznym. A jest to ciekawa kwestia i wbrew pozorom dająca się opisać na podstawie zachowanych dokumentów związanych z problemami lokalnego szpitalnictwa w okresie pierwszej wojny światowej i tzw. dwudziestolecia międzywojennego.

ZAMKNIĘTE DRZWI

W 1921 r. w Będzinie został zamknięty szpital dla chorych wenerycznie. Rok później zamknięto Szpital Epidemiczny na Koszelewie, należącym (do kwietnia 1923 r.) do Dąbrowy Górniczej, który również leczył taki rodzaj chorób. Magistrat Dąbrowy postanowił urządzić wzorem Sosnowca, w barakach miejsce leczenia osób chorych wenerycznie. Dąbrowa posiadała dwa „baraki amerykańskie”. Koszt ich wyposażenie do wspomnianego celu szacowano na 6 do 8 milionów marek. Pod koniec 1922 r. postanowiono zwrócić się z prośbą o pożyczkę bądź jednorazowe subsydium do Sosnowca na wspomniany cel, motywując ją obawą przed wybuchem epidemii. Magistrat Sosnowca w styczniu 1923 r. odmówił udzielenia wsparcia argumentując, iż posiada własny szpital dla chorób zakaźnych i nie będzie korzystać z placówki w Dąbrowie Górniczej. Poza tym jest obciążony własnymi wydatkami. Z podobną odpowiedzią ze strony Sosnowca początkowo spotkało się także Starostwo w Będzinie, które liczyło, iż ten będzie jednym z miast, które złoży się na ponowne uruchomienie szpitala wenerycznego w Będzinie, który obsługiwałby teren Zagłębia Dąbrowskiego. Po zamknięciu szpitali w Będzinie i na Koszelewie sosnowieckie baraki mieszczące się przy ul. Sławkowskiej 13 obsługiwały chorych wenerycznie z całego powiatu. W 1923 r. na pewien czas wstrzymano przyjęcia chorych spoza Sosnowca. Argumentem miało być pojawienie się tam kilku przypadków tyfusu plamistego. Dlatego też Sosnowiec zmuszony był do otwarcia oddziału dla wenerycznie chorych. Będzin nie przyjmował chorych z Sosnowca. Pomimo tego, iż Sosnowiec wyasygnował na ponowne uruchomienie we wspomnianym Będzinie szpitala dla chorych wenerycznie 7 milionów marek i był gotowy wpłacić na ten cel kolejnych 8 milionów. Z lipca 1923 r. pochodzi pismo Miejskiego Urzędu Zdrowia (MUZ) w Sosnowcu do I-go Komisariatu Policji Państwowej, gdzie czytamy, iż chore prostytutki miały być leczone w szpitalu powiatowym w Będzinie. Jednakże Sejmik Powiatowy odsyłał je do Sosnowca, który w tej sprawie podjął interwencję wówczas na szczeblu wojewódzkim. W październiku 1923 r. wojewoda kielecki uchylił decyzję Sejmiku Będzińskiego z czerwca tego samego roku dotyczącą nie przyjmowania wenerycznie chorych z innych miast, w tym z Sosnowca. Lipcowe pismo MUZ-u było odpowiedzią na pismo kierownika komisariatu policji, który prosił o uregulowanie kwestii leczenia prostytutek ze względu na zarażanie przez nie kolejnych osób, a tym samym powiększanie grona chorych. Poza tym z pewnością wiedział, że również jego podopieczni mieli z tym problem, ponieważ co niektórzy z funkcjonariuszy korzystali z usług prostytutek i po niedługim czasie sami stawali się klientami sosnowieckiego szpitala. Stąd też interwencja u wojewody. Kierownik MUZ w Sosnowcu informował również komisariat, że obecny zakład dla prostytutek w Sosnowcu to oddział prowizoryczny. A sama placówka boryka się ze znalezieniem do pracy w niej odpowiedniego lekarza.

POD NADZOREM

Na posiedzeniu Zarządu Miasta Sosnowca w sierpniu 1923 r. wobec wzrastającej ilości chorych wenerycznie postanowiono powołać w mieście Komisję Sanitarno – Obyczajową, powiększyć ilość łóżek w barakach, gdzie leczono chorych wenerycznie, zaangażować doktora Bolesława Budzyńskiego – lekarza-wenerologa, a także polecono zrobić MUZ-owi analizę kosztów powołania do życia oddziału dla chorych wenerycznie.
Kierownik MUZ zwracał się w pismach do komisariatu policji o doprowadzenie do ich placówki jednej z prostytutek chorych wenerycznie. Innym razem zgłaszano samowolne opuszczenie przez prostytutki szpitala wenerycznego przy barkach miejskich i jednocześnie proszono policję o odszukanie i odstawienie ich do szpitala. Było to najczęstszy rodzaj zgłoszenia. Po kilkunastu takich przypadkach ucieczek, postanowiono na posiedzeniu Zarządu Miasta „odgrodzić barak dla chorych wenerycznych od pozostałych płotem zabezpieczonym u góry drutem kolczastym”. W wyniku inspekcji baraków zdecydowano także usunąć wszystkie prowadzące do nich furtki, przenieść portiernię w pobliże bramy oraz dokonać remontu kilku pomieszczeń. Zaś stróżowi zagrożono zwolnieniem jeśli ten nie będzie należycie wypełniał swych obowiązków. Jak można przypuszczać chore po wyleczeniu z powrotem wracały do kontynuowania swojego procederu, który był ich źródłem utrzymania. Część po spędzonej nocy poza szpitalem wracała do niego. Inne nie dawały znaku życia. Zdarzało się, że prostytutki zabierały ze sobą własność placówki, np. ręcznik lub koszulę. Były im one odbierane po powtórnym zatrzymaniu przez policję. Zdarzyła się także prośba odstawienia z oddziału dla wenerycznie chorych, na kilka dni do aresztu prostytutki, która „w niemożliwy sposób” zakłócała „spokój publiczny”. Był także przypadek próby wtargnięcia na oddział weneryczny czterech mężczyzn, którzy zażądali kategorycznie „wpuszczenia ich do niewiast”. Po nie wyrażeniu przez stróża zgody na te odwiedziny, doszło do awantury. Interweniowała policja. Po nieudanej próbie wejścia na teren szpitala mężczyźni zbiegli.

WARUNKI, NAKAZY I ZAKAZY

Będziński szpital powiatowy w 1924 r. przysyłał rachunki za wyleczone sosnowieckie prostytutki, jednakże Sosnowiec rachunki odsyłał argumentując, że ma swój oddział dla wenerycznie chorych, na który ponosi znaczne wydatki. Warto w tym miejscu nadmienić, iż sosnowiecki szpital zgodził się przyjmować chorych z Będzina ale pod warunkiem, że ten będzie pokrywał ich koszty leczenia. Magistrat będziński miał pytać telefonicznie czy w Sosnowcu są wolne miejsca dla chorych, a także miał dostarczać chorych w specjalnie zamkniętej karetce a nie dorożkami. Wróćmy jednak do będzińskiego szpitala dla chorych wenerycznie. Placówka ta powstała podczas pierwszej wojny światowej. Wówczas ośrodki leczące tego rodzaju choroby znajdowały się również w Sosnowcu i Zawierciu. Należy w tym miejscu zaznaczyć, iż podczas pierwszej wojny światowej tego rodzaju miejsca nazywano w oficjalnych pismach szpitalami dla prostytutek. Dopiero z czasem, niewykluczone, iż dopiero po zakończeniu wojny nazwa zmieniła się na: szpital dla wenerycznie chorych. Z 1917 r. pochodzi regulamin dla tychże szpitali. Nie stosowanie się do jego zapisów miało być karane: „czasowym pozbawieniem lub ograniczeniem pożywienia, grzywną, aresztem lub ciemnicą”. Co ciekawe chorzy przebywający w takich placówkach mogli być wykorzystywani przez personel do prac na terenie należącym do danego szpitala.


URZĘDNICZA PROZA ŻYCIA

Po zakończeniu wojny będziński szpital dla chorych wenerycznie przejął Sejmik Będziński. Okazało się, że aby działać szpital wymaga dużych nakładów finansowych, w tym także kosztownego remontu. W 1921 r. postanowiono rozłożyć koszty tego przedsięwzięcia na miasta: Sosnowiec, Dąbrowę Górniczą i Zawiercie oraz na sam Będzin oraz Sejmik Będziński. Procentowy rozkład kosztów miał wynosić: Sosnowiec – 40 %, Będzin – 20 %, Dąbrowa Górnicza – 20 %, Zawiercie – 10 %, Sejmik – 10 %.
Co ciekawe przeciwni zamknięcia szpitala w Będzinie w 1921 r. byli nie tylko przedstawiciele zagłębiowskich miast, ale także ówczesny inspektor lekarski Wojewódzkiego Urzędu Zdrowia w Kielcach – Aleksander Trzciński, który zaznaczył wówczas, iż będzińska placówka jest jedyną taką w województwie, zajmującą się w profesjonalny sposób tego rodzajem chorób i musi przyjmować chorych z innych powiatów. Postanowiono także zwrócić się do Ministerstwa Zdrowia Publicznego aby ten udzielił subwencji na zorganizowanie warsztatów dla prostytutek w będzińskim szpitalu wenerycznym, z których można by było czerpać dochody.
Warto w tym miejscu podać osoby lekarzy miejskich, którzy w 1922 r. pełnili w Zagłębiu swoje funkcje: lekarz miejski Sosnowca – Faliński, Będzina – Wassercweig, Dąbrowy Górniczej – Niepielski, Zawiercia – Hercberg, Powiatu – Ryder. To m.in. właśnie oni brali udział w dyskusjach na wspomniany temat.
Po zamknięciu szpitala wenerycznego w Będzinie, chorych umieszczano na oddziałach szpitali powszechnych. To jednak nie rozwiązywało problemu. Podczas kolejnego spotkania przedstawicieli zagłębiowskich miast i lekarzy w 1922 r. zgodzono się wyremontować zamknięty budynek szpitala wenerycznego w Będzinie wspólnymi siłami i dostosować go do potrzeb chorych. Sprawa reaktywowania szpitala wenerycznego w Będzinie przeciągała się. Odbywały się kolejne spotkania w tej sprawie, wymieniano korespondencję. Wydaje się, iż dopiero w 1923 r. zaczęły spływać pieniądze na odbudowę placówki. Magistraty starały się znaleźć odpowiednie sumy na ten cel, nieraz musząc decydować się na zaciągnięcie pożyczki. W 1925 r. budynek zamkniętego nadal szpitala wenerycznego św. Łazarza w Będzinie, mieszczącego się przy ul. Kościuszki 52 chciało nabyć Towarzystwo Szkoły Zawodowej w Będzinie. Rada Miejska Sosnowca postanowiła nie wyrazić na to zgody ze względu chęci reaktywowania placówki. Rada postanowiła wezwać także sosnowiecki magistrat do jak najszybszego odrestaurowania będzińskiego szpitala.
Szpital w Będzinie dla wenerycznie chorych został uruchomiony w październiku 1926 r. Znajdowało się w nim miejsce dla 50 osób (w najnowszej monografii Będzinie mowa jest o 76 łóżkach). Dyrektorem szpitala został S. Luftszpringer. Na pieczątce szpitala widniała nazwa: SZPITAL WENERYCZNY KOBIECY Samorządów Zagłębia Dąbrowskiego w Będzinie ul. Kościuszki 52. Tel. 5-60.

KŁAMSTWA I… STATYSTYKA

W tym samym roku został uchwalony statut dla szpitala. Zapisano w nim, że właścicielami placówki są Sejmik Będziński oraz miasta: Sosnowiec, Będzin, Dąbrowa Górnicza i Zawiercie. Na fundusze szpitala składały się: kapitał zakładowy wyasygnowany przez samorządy powiatu będzińskiego, kapitał obrotowy, opłaty za koszty leczenia chorych oraz dary, a także dobrowolne zapisy.
Nadzór nad prostytutkami należał do Policji Sanitarno – Obyczajowej. Prostytutki uznane za chore były kierowane do będzińskiego szpitala wenerycznego. Ten zaś wysyłał rachunki do miast i gmin za leczenie osób, gdzie chore ostatnio zamieszkiwały. To nie zawsze się udawało ponieważ chore nierzadko kłamały, podając swoje dane osobowe, co powodowało odmowę urzędów miast i gmin w Zagłębiu i na Śląsku opłacenia takowych rachunków.
W dokumentach, znajdujących się w zbiorach Archiwum Państwowego w Katowicach podane są imiona, nazwiska i adresy sosnowieckich prostytutek. Znajdują się tam także dane dotyczące ilości wyleczonych (a pochodzących z Sosnowca) w będzińskim szpitalu. W listopadzie 1926 r. w św. Łazarzu kurowały się 44 sosnowieckie prostytutki, w lutym 1927 r. 46, zaś w sierpniu 56. Będziński szpital przesyłał za leczone kobiety rachunki sosnowieckiemu magistratowi, który pomimo pewnych zgrzytów w miarę regularnie je opłacał. Swoistą ciekawostką jest informacja, iż w będzińskim szpitalu dla chorych wenerycznie odprawiano msze święte. Miały się one odbywać począwszy od 1929 r. w jadalni placówki.

Artykuł powstał na podstawie materiałów: Archiwum Państwowe w Katowicach, Akta Miasta Sosnowca, sygn. 4645, 4654, 4655, 4656, 4657, 4659; Będzin 1358-2008, T. 3, praca pod red. A. Glimos-Nadgórskiej, Będzin 2008.
Każdy z nas ma swoje demony....

phpbb 3.1 styles demo

Wróć do „Historyczne opowieści, miejscowe przekazy oraz legendy”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości