Brylanty z Gdowa i .... piłka nożna

[Markot Roman]

Na razie Gdovia Gdów idzie jak burza i konsekwentnie realizuje swój cel, awans do okręgówki. Za ósme, wiosenne zwycięstwo nad Wilgą Koźmice Wielkie dopisała kolejne 3 punkty. Piłkarze Gdovii prezentują jakby kontrolowany, lekki i swobodny styl rozgrywania piłki, co jak dotąd daje efekty w meczach z przeciętnymi rywalami. Chęci do gry i zaangażowania im nie brakuje, ale może to nie wystarczyć w bezpośrednim starciu z Wolnymi Kłaj i Iskrą Zakrzów. W ostatnich pojedynkach rundy przydałoby się więcej agresji i zaangażowania w walce o piłkę. Mecz 21 kolejki odbył się na kolorowym stadionie Arena Wieliczka, gdzie przy ładnej pogodzie z urządzeń obiektu korzysta wielu amatorów rekreacji i wypoczynku. Zawodnicy obu drużyn potrzebowali trochę czasu na oswojenie się z boiskiem ze sztuczną nawierzchnią. Szybciej udało się to gospodarzom, i pierwsi groźnie atakowali lecz bez powodzenia. Nie układało się też piłkarzom Gdovii, w pomocy brakowało Filipka, a szarże skrzydłowych, Kacpra Tabora i Kuby Nogi, długo nie przynosiły efektu. Dopiero w 39 minucie, za faul na Taborze, arbiter podyktował rzut karny, a coraz bardziej wyrazisty środkowy napastnik Wojtaszek, pewnie wykorzystał okazję posyłając piłkę w lewy róg bramki.

[Markot Roman]

Dwie minuty po wznowieniu gry, Wojtaszek ponownie popisał się ładnym strzałem zza linii pola karnego, czym zaskoczył bramkarza gospodarzy na 0:2. W 68 minucie szkolny błąd przytrafił się stoperowi Michałowi Świątko, skrzętnie wykorzystał to napastnik gospodarzy i celnym strzałem zdobył kontaktową bramkę. Ale piłkarze Gdovii do ostatniego gwizdka kontrolowali już grę, nawet w ostatniej minucie meczu była okazja na podwyższenie wyniku. Za rękę w polu karnym sędzia wskazał na jedenastkę, lecz Wojtaszek trafił w słupek. W sumie niewysokie, ale zasłużone zwycięstwo liderów, Wilga Koźmice Wielkie - Gdovia Gdów 1:2 (0:1).

[Markot Roman]

W 22 kolejce lider tabeli złapał zadyszkę, potknął się i stracił dwa punkty remisując na wyjeździe ze Strażakiem w Kokotowie. Na cztery kolejki przed zakończeniem rozgrywek, zrobiło się nieciekawie, gdyż najgroźniejszy rywal, Wolni Kłaj depczą nam po piętach. Tracą tylko 3 punkty, a za niedługo podejmują nas u siebie i Gdovia chcąc wrócić do okręgówki musi w Kłaju co najmniej zremisować i pozostałe 3 mecze wygrać. W Kokotowie przespała pierwszą połowę, trener Wyroba wystawił eksperymentalny skład ataku, Wojtaszka posadził na ławce, na środku zastąpił go Świdurski. Przy słabej postawie Kuby Nogi na skrzydle, manewr ten nie powiódł się. Ponadto piłkarze Gdovii popełniają ostatnio spory błąd, cofnięci zbyt głęboko, często nie nadążają za szarżującym po skrzydle. Mimo sporej przewagi w polu i wielu podbramkowych okazji, piłka nie chciała wylądować w siatce. Za to w 22 minucie gospodarze zdobyli prowadzenie strzałem pod poprzeczkę, po przypadkowej akcji i zamieszaniu na polu karnym.

[Markot Roman]

Kiedy na drugą połowę wszedł Wojtaszek, gra stała się skuteczniejsza, efektem wyrównanie w 54 min 1:1. Kacper Tabor swoim zwyczajem wymanewrował obrońców lewą flanką i ostrym strzałem zaskoczył bramkarza. Mimo ciągłego naporu, zmian w drużynie Gdovii, wynik zachował się. Gospodarze choć w końcówce grali osłabieni, umiejętnie i dzielnie bronili się, wyprowadzali też groźne kontry. LKS Strażak Kokotów - Gdovia Gdów 1:1 (1:0). W najbliższą sobotę na Wisielówce powinno być łatwiej z LZS Czarnochowice.

[Markot Roman]

Wydawało się, że zdobycie trzech punktów w 23 kolejce, w meczu u siebie z drużyną broniącą się przed spadkiem przyjdzie dość łatwo, ale wcale tak dobrze nie było. Doświadczony, ze stuletnią tradycją zespół LZS Czarnochowice mocno postraszył lidera w pierwszej połowie. Trener Gdovii Arkadiusz Wyroba próbował oszczędzić Kacpra Tabora i Konrada Nowaka przed żółtymi kartkami na kolejny mecz z Wolnymi w Kłaju, i zatrzymał ich na ławce rezerwowej. Zabrakło też stoperów, Piotra Kasprzyka i Michała Świątka, szansę wykazania się w bramce dostał Kamil Mrozowski. Ale zaspał trochę przy pierwszym puszczonym golu w 6 minucie, kiedy to napastnik gości z bliska skierował głową piłkę do sitaki. Gospodarze długo nie mogli znaleźć recepty na strzelanie bramek, dopiero po zaczepnej akcji Nogi z prawej strony, w 25 minucie na 1:1 wyrównał Świdurski. W 37 minucie goście znów objęli prowadzenie strzałem z 20 m. Cztery minuty przed przerwą Świdurski ponownie wyrównał, głową przelobował piłkę nad bramkarzem.

[Markot Roman]

Na drugą połowę od początku wszedł Kacper Tabor, nieco później Konrad Nowak i gra gospodarzy stała się bardziej skuteczna. W 67 minucie Wojtaszek z bliska podwyższył na 3:2, a 3 minuty później Owsianka z karnego na 4:2 za rękę na polu bramkowym. Końcowy wynik 5:2, ładnym strzałem w lewy róg bramki, w 83 minucie ustalił Świdurski z asysty debiutanta ukraińskiego pochodzenia Shanchuka. Przed meczem w Kłaju, Gdovia dopisała ważne 3 punkty, Gdovia Gdów - LZS Czarnochowice 5:2 (2:2).

[smar]

Panie Romanie - moi "Medalikarze" dowieźli tytuł "Mistrza Jesieni" do końca i wygrali te wszystkie ligi stając się Mistrzem Kraju
Serdecznie życzę awansu Waszym Brylantom i mam pewność że życzenia te się spełnią!

[Markot Roman]

Serdeczne gratulacje dla Rakowa za mistrzostwo piłkarskiej Ekstraklasy, dziękuję też Smarowi za sportowe wsparcie i kibicowanie gdowskim Brylantom. Oby zapatrzyli się na kolegów z Częstochowy i dowieźli liderowanie w swojej klasie, choć na ostatniej prostej czekają ich dwa, bardzo trudne mecze, pierwszy w najbliższą niedzielę. Pozdrawiam MR

[Markot Roman]

Pogoda dopisała na wiosenny hit w wielickiej A klasie, decydujący o awansie do krakowskiej okręgówki mecz Wolni Kłaj i Gdovii Gdów. Gospodarze przygotowali uroczystą oprawę, co najmniej 300 kibiców usiadło na nowej trybunie z zadaszeniem, a piłkarze na równe jak stół boisko wyszli w doborowej eskorcie, młodych adeptów futbolu. Na dwie kolejki do końca tej rundy, zwycięstwo jednej z drużyn zapewniało w zasadzie przepustkę do wyższej klasy. Zatem oba skoncentrowane, w możliwie najmocniejszych składach zespoły zaczęły mecz ostrożnie. Obustronne akcje na bramki powoli nabierały tempa, gra od początku twarda i zacięta, ale w granicach przyzwoitej normy, bez ostrej kopaniny. Miejscowi coraz groźniejsi, zwrotniejsi i szybsi, uprzedzali naszych, ale brakowało im szczęścia i celności strzałów. A Darek Chwajoł jak wino, im starszy tym lepszy, miał swój dzień. I choć czasem skóra cierpła kibicom, nie dał się zaskoczyć, raz po raz szczęśliwie udanymi interwencjami zapobiegał utracie bramek. Co prawda przyjezdni też mieli parę okazji ale bez powodzenia. W gdowskiej drużynie szwankowały obie flanki, przed wszystkim Kuba Jakub zawodził na całej linii. Pewnie szczyt możliwości ma już za sobą, winien wchodzić chyba na ostatni kwadrans gry, do przerwy bez bramek.

[Markot Roman]

Gra w drugiej połowie podobna, choć bardziej wyrównana i trzymająca w napięciu, zaostrzająca się. A gole wciąż nie padały mimo licznych okazji z obu stron, im bliżej końca emocje przybierały na sile. Arbiter uspakajał żółtymi kartkami, trzech piłkarzy zobaczyło podwójne i zeszło z boiska. Na trybunie też gorąco, uszy bolały od wulgarnych śpiewów i komentarzy, na boisko poleciały kolorowe race dymne.