Strona 1 z 1

Roślinne wyróżniki miejsc po dawnych młynach, czyli z wizytą u Króla Olch

: poniedziałek 06 lut 2017, 22:54
autor: Karolina Kot
Podobno z tymi przypadkami w życiu to trochę różnie bywa.

Tak się jakoś przedziwnie złożyło, że w pewną pochmurną, zimową niedzielę postanowiłam poszukać pozostałości po jednym z młynów, istniejących niegdyś w okolicy Dobieszowic, Bobrownik i Rogoźnika, nad potokiem Jaworznik.
Wiedziałam, że po drewnianej budowli z XIX wieku nie zachował się do dziś żaden ślad, jednak miejsce, w którym obiekt się znajdował, w zasadzie bez specjalnego namysłu wypatrzyłam z daleka od razu.
Jak to możliwe?
Swego czasu, podczas moich peregrynacji po bezdrożach uprzytomniłam sobie, że starym młynom, młynówkom i historycznym lokalizacjom tego typu zakładów bardzo często towarzyszą skupiska charakterystycznych, mrocznych drzew o niemal czarnej korze. Tak też było w przypadku potoku Jaworznik.

Tym razem przyjrzałam się tej sprawie bardzej dokładnie.
I tak się stało, iż zaledwie kilka godzin później, kiedy zmęczona terenowymi poszukiwaniami i mocno zmarznięta postanowiłam resztę dnia spędzić w bardziej cywilizowany sposób, czyli w Muzeum Górnośląskim w Bytomiu, trafiłam tam na wystawę przyrodniczą i na planszę przedstawiającą dobrze mi już znane drzewo.
Była to olsza czarna (Alnus glutinosa), popularnie zwana też olchą.

Okazało się, że jest to specyficzna roślina. Po pierwsze olchy lubią tereny podmokłe, a zwłaszcza brzegi rzek, potoków i kanałów oraz rowów melioracyjnych. Dobrze się tam czują. A po drugie ich drewno charakteryzuje się wyjątkową odpornością na wilgoć i przechowywane w wodzie nie gnije, nie rozpada się, a twardnieje, z czasem ciemniejąc i nabierając odporności.
Jednym słowem, powtarzając za Wikipedią:
Drewno olszy szczególnie dobrze nadaje się na przedmioty narażone na stałe przebywanie w wodzie.

Nagle stało się jasne: wszelakie jazy, przepusty, ściany młyna, obudowy młynówki, a zwłaszcza młyńskie koła i ich łopatki były wykonywane właśnie z olchowego drewna!
W dodatku jest bardzo prawdopodobnym, iż młynarze specjalnie nasadzali olszę czarną w sąsiedztwie swoich siedzib, by mieć stały dostęp do materiału służącego do napraw urządzeń hydrotechnicznych.

Pewnie to wszystko, do czego doszłam sama tamtego dnia, ze sto razy zostało opisane już wcześniej w książkach i opracowaniach, ale nic tak nie cieszy, jak śledztwo przeprowadzone we własnej głowie.
Miło jest od czasu do czasu odwiedzić Króla Olch, strzegącego w swoim królestwie śladów po zapomnianych osadach młyńskich, ale jeszcze milej jest wrócić z takiej wyprawy bezpiecznie do swojego domu.

Re: Roślinne wyróżniki miejsc po dawnych młynach, czyli z wizytą u Króla Olch

: sobota 25 lut 2017, 00:17
autor: Karolina Kot
Tu mamy kolejny przykład.
Złoty Potok, dolina Wiercicy. Oto dobrze znany turystom młyn młyn "Kołaczew".
Proszę zwrócić uwagę na otaczające go drzewa, wręcz nie pasujące do krajobrazu Jury.
Czyżby nasadzono je specjalnie?

Re: Roślinne wyróżniki miejsc po dawnych młynach, czyli z wizytą u Króla Olch

: sobota 25 lut 2017, 00:20
autor: Karolina Kot
Założony nad wodami Prądnika młyn w Giebułtowie, podkrakowskiej wsi, także otoczony jest olchami: