Każdy kto wjeżdżał do Krakowa od strony Alwerni pamięta malownicze serpentyny drogi wijącej się u stóp bielańskiego klasztoru. Mało kto wie, że wzgórze po prawej stronie drogi, dziś częściowo zabudowane, częściowo porośnięte lasem to miejsce, gdzie znajdował się jeden z najpotężniejszych i najnowocześniejszy z krakowskich fortów.
Wybudowany w latach 1908-12 jako ostatni fort Twierdzy, na podstawie doświadczeń wojny rosyjsko-japońskiej i oblężenia Port Artura oraz w obliczu rosnącej potęgi nowoczesnej artylerii. To jedyny w Krakowie przykład fortu rozproszonego. Ten typ fortu posiadał dowolny, nieregularny zarys, ściśle dopasowany do topografii terenu. Rozproszenie stanowisk bojowych, schronów, baterii i innych obiektów miało za zadanie utrudnienie ich zniszczenia ostrzałem artyleryjskim.
Główną bronią fortu były baterie ciężkich dział. Jedna znajdowała się nieco powyżej bloku koszar, druga poniżej, nieopodal rozwidlenia dróg, gdzie dziś jest park. Ponadto na szczycie wzgórza, dziś gęsto zabudowanym były ukryte dwie baterie będące w odwodzie, tzw. milczące. Miały za zadanie otwarcie ognia dopiero, gdyby nieprzyjaciel sforsowawszy wszystkie umocnienia znalazł się w bezpośredniej bliskości fortu. Ponadto z pomocą mogły przyjść znajdujące się w odległości kilkuset metrów, nieopodal bielańskiego klasztoru dwie baterie 240mm moździerzy oraz szaniec piechoty.
Dzisiaj z potężnego niegdyś fortu pozostał blok głównych koszar, a na szczycie wzgórza czoło fortu z głównym schronem bojowym, systemem umocnień ziemnych, pancernym stanowiskiem obserwacyjnym oraz przejściami podziemnymi. Ponadto nad ulicą Mirowską góruje tradytor z wieżą pancerną uzbrojoną w dwa km-y typu Schwarzlose. Niestety, sama kopuła została pocięta na złom przez nieznanych wandali jeszcze w 1965 lub 1975 roku (!)
Jako ciekawostkę podam, że zachowały się prawie w komplecie pancerne zasłony schronów, kraty, okiennice, drzwi.
Główny blok koszarowy z pojedynczą kaponierą boczną bliskiej obrony.
Doskonałe wkomponowanie w teren.
Zachowane prawie kompletnie metalowe elementy
Wszystko niestety, a może na szczęście pozamykane na głucho ogromnymi kłódami. Do środka można tylko zajrzeć oknem lub wsunąć obiektyw w szczeline obserwacyjną. Tam trochę śmieci, ale widać że ktoś już zaczyna porządki, w jednym z pomieszczeń gałęzie poskładane na kupę.
Schody prowadzące w stronę pozycji bojowych
i widok z dachu koszar w stronę Lasu Wolskiego i klasztoru na Bielanach
System umocnień ziemnych na czole fortu. Widać pancerną osłonę stanowiska obserwacyjnego artylerii.
Przejście chronione wałami ziemnymi do stanowiska obserwacyjnego.
I sam nie jestem w stanie pojąć, jakim cudem ta stalowa skorupa przetrwała i nie wylądowała w skupie złomu, skoro pobliska potężna wieża pancerna nie miała tyle szczęścia?
...i piękne widoki z niej. Dopiero tutaj widać jak świetnie fort jest położony i jakie pole do popisu miały jego ciężkie działa.
Żadnego wroga nie widać na szczęście (dla niego rzecz jasna ).
W tak pięknych okolicznościach przyrody idziemy do tradytora.
A ten niepodzielnie panuje nad ulicą Mirowską, mimo że tak straszliwie okaleczony...
A spojrzawszy w dół, do wnętrza mamy znany z takich miejsc widok...
Tak prezentuje się tradytor od strony zbocza schodzącego do drogi w dole
Żeby dostać się do wnętrza trzeba znaleźć dogodne przejście...tj. dziurę w płocie, bo to teren ogródków działkowych. Trochę przedzierania się przez chaszcze i już.
Po drodze oczywiście potykamy się o wylot kanału wentylacyjnego.
Wejście z przelotnią. Oczywiście trzeba uważać, by nie wejść w jakieś g....
A w środku trudno się przedrzeć przez zwały śmieci.
Błękit nieba zamiast rdzawego brązu pancernej kopuły...
I idziemy dalej. Ogrodzenie działek stoi na nasypie ziemnym osłaniającym przejście z tradytora do głównego schronu.
Mijamy wejście do podziemnego przejścia. Niestety, będąc samemu rzeczą nie najrozsądniejszą jest włażenie do różnych dziur. Poza tym chaszcze jeszcze zbyt duże, czego doświadczyłem chcąc sobie zrobić skrót i wpadłem w jeżyny po samo siedzenie
I dochodzimy do głównego schronu bojowego. Wejście do niego prowadzi przez przerwę w nasypie ziemnym
Tutaj również pancerne drzwi i okiennice mają się świetnie.
Tutaj również odbiłem się od pancernych drzwi.
Ale kiedy zerknąłem do środka przez szczeliny obserwacyjne...zdębiałem i prawie usiadłem z wrażenia! Takiego widoku się nie spodziewałem.
A na odchodnym spojrzenie przed wspomniany schron. Tutaj niegdyś groźnie patrzyły paszcze ciężkich dział, znajdowały się tu umocnione stanowiska baterii artyleryjskich rozplantowane jeszcze w latach 20 tych...
Wejście do poterny w okolicy schronu głównego.
...a w środku niespodzianka. Czysto (w miarę) i sucho. Poterna mogła pełnić również rolę schronu o czym świadczą tkwiące w ścianach elementy na których prawdopodobnie montowano ławki dla chroniących się tutaj żołnierzy.
Załom, i na końcu majaczy wyjście na pozycje bojowe na czole fortu.
A kawałek dalej cząstka poczciwego fiaciora Reszty niestety nie było
I samo wyjście, dzisiaj niestety prosto w dzikie chaszcze
O roli schronu mogą świadczyć zawiasy na których niegdyś zapewne zamontowane były pancerne drzwi.
A teraz coś o bardzo ciekawego. Kawerna wykuta w skale wapiennej pod fortem. Dostęp do niej jest utrudniony i wymaga odrobinę sprawności fizycznej. Od strony ulicy nie można się dostać, bo jest tam wysokie i solidne ogrodzenie. Ale można zejść stromą skarpą obok tradytora (droga powrotna niestety taka sama), potem wzdłuż niej, sforsować jedno ogrodzenie (na szczęście przy samej skarpie kończy się i można je obejść), a potem już tylko przejść przez rureczki
O takie:
Przypuszczam, że ogrodzony teren należy do jakiejś firmy składującej tu te przerośnięte gazrurki
Potem już tylko pokonać 1,5 m do wejścia, szukając rozpaczliwie jakiegoś uchwytu na mokrej skale (odwodnienie grawitacyjna, tutaj niższy wylot)
A dalej bajka...
Resztki stalowych drzwi
Nieco dalej, najprawdopodobniej resztki latryny. Świadczyć mogą o tym rury rozmieszczone "w odległości siedzącego człowieka" i uchwyty w ścianach na których niegdyś mogła spoczywać deska sedesowa. Kawerna miała być również schronem dla załogi fortu, więc takie urządzenie było niezbędnym jego wyposażeniem.
Idziemy korytarzem. W jego ścianach resztki elementów zawieszenia okablowania i oświetlenia.
Po kilkudziesięciu krokach skręt w prawo i zapiera dech w piersiach. Otwiera się przestrzeń komory długiej na 50 kroków, szerokiej na 4.
Na jej końcu skręt w prawo i korytarz.
Tu również resztki wyposażenia
Dochodzimy do jego końca
I niespodzianka. Wspaniale zachowane stalowe drzwi i schody prowadzące do drugiego wejścia.
Zawiasy działają bez problemu, a gdyby tak wyczyścić i nasmarować mechanizm, funkcjonowałby jak 100 lat temu.
I wreszcie drzwi wejściowe. Od zewnątrz zasypane do połowy ziemią, i powrót tą samą drogą.
Na forum o krakowskiej twierdzy znalazłem wzmiankę, że miejsce to ma niesamowity klimat. Potwierdzam w całej rozciągłości zdanie autora