Wypad na dzielnice willową okazał się fiaskiem. Choć mijaliśmy sporą ilość opuszczonych domostw, to praktycznie żadne nie było dostępne. Na przykład Hotel Olimpijski był z przodu szczelnie zablokowany dechami, od tyłu siatka, na niej drut kolczasty. Okej, było parę dziur - przeszliśmy. Po 2 metrach kolejny drut kolczasty na słupkach - okej, też gdzieś była dziura. Dalej kamera, która nas złapała. Mówimy no trudno, choć sobie zobaczymy czy udałoby się nam wejść. Nie udało - była jeszcze trzecia zasieka z drutu przy samych oknach, i czwarta wewnątrz. Chyba ktoś baaaardzo nie chciał naszej wizyty. Tam nawet czynna plebania (!) jest otoczona drutem kolczastym. Weszliśmy tylko do jednej maluteńkiej willi.