Syberyjskie Malediwy
Piaszczyste białe plaże, turkusowe wody i widoki, które aż proszą się o wrzucenie ich na Instagrama. Ten opis nie przywodzi na myśl Syberii, ale to właśnie stamtąd pochodzą wywołujące niemałą sensację zdjęcia. Podkreślamy: to nie Photoshop!
Już zaczęto nazywać je "Syberyjskimi Malediwami" lub "Malediwami Nowosybirska". Mowa o sztucznym jeziorze przy tamtejszej elektrociepłowni. Jak nietrudno się domyślić "pocztówkowy" kolor jego wody nie jest dziełem natury, a koszmarnym wynikiem działań człowieka - to efekt składowania odpadów generowanych przez pobliski zakład.
Mimo ostrzeżeń miejsce to stało się hitem wśród instagramerów, którzy zaczęli zalewać sieć zdjęciami z toksycznego wysypiska udającego rajskie wyspy na Oceanie Indyjskim.
Na nic zdały się oficjalne komunikaty, że samo przebywanie w pobliżu jeziora - a tym bardziej kąpiel w nim - może prowadzić do uszkodzeń skóry.
Zarządzający zakładem Siberian Generating Company postanowili, że przypadkowa atrakcja turystyczna zostanie objęta ochroną. Specjalne służby 24 godziny na dobę pilnują, aby na teren "Malediwów" nie przedostał się żaden influencer.
Źródło
Ja tych ludzi chyba nigdy nie zrozumiem! Tyle kasy wydawać na wyprawy na Malediwy, albo - co gorsza - Syberię tylko po to, by zrobić fajne zdjęcie.
Gdy tymczasem identyczne widoki są pod samym nosem, w Sławkowie.
To jest szansa dla regionu!
Już widzę ten napływ influencerów (czy jak to tam się ten rodzaj osobników zwie) z całej Europy. Już sobie wyobrażam te nagłówki w prasie, rozwój turystyczny miasteczka, rozkwit sławkowskiej Austerii (i powrót dawnego żurku z pieczarkami, który w całym kraju nie miał równego sobie) i w ogóle!
Swoją drogą chyba nie chcę wiedzieć, to takiego tak naprawdę w tym bajorku pływa.