Strona 1 z 1

Ustka - trzecie molo

: wtorek 24 sty 2023, 06:47
autor: Karolina Kot
Na plaży zachodniej w Ustce (Stolpmünde), nadmorskiej miejscowości położonej w powiecie słupskim, około 600 metrów na zachód od wejścia do portu, znajduje się interesująca, betonowa konstrukcja, zwana popularnie "trzecim molem".
Sukcesywnie niszczona przez morskie fale, wykonana z betonu budowla, to tak naprawdę poniemiecki falochron - część nigdy nie dokończonej inwestycji III Rzeszy, rozpoczętej w roku 1938.
Miała być ona związana z przebudową Ustki na nowoczesne miasto portowe, podobne tworzonej w tym samym okresie, polskiej Gdyni.
Falochron - według pierwotnych planów - miał mieć długość około 1600 metrów. Nie wybudowano go aż tak długiego, w dodatku z roku na rok morze odbiera sobie po kawałku "trzeciego mola", które obecnie liczy kilkadziesiąt metrów długości.

Trzecie molo w Ustce coraz krótsze. Poznaj jego historię

Trzecie molo w Ustce ulega destrukcji - ostatnie sztormy skróciły je o kilkanaście metrów. Spory odcinek stojącej na drewnianych palach żelbetonowej konstrukcji runął do morza.

Trzecie molo - niedokończony, ambitny projekt III Rzeszy
Niedokończony falochron z okresu III Rzeszy, budowano w latach 1938-1939. To relikt z czasów gigantycznej inwestycji hitlerowskiej, która miała uczynić z Ustki niemiecką, drugą Gdynię. Wielki falochron, o długości 1700 m, miał osłonić szerokim łukiem port od zachodu. Między tym tak zwanym trzecim molem i obecnym portem miały powstać dwa wielkie baseny dla olbrzymich statków, utrzymujących stałe połączenie między Rzeszą i Prusami Wschodnimi, rozdzielonymi "polskim korytarzem". Do statków w basenach miały dojeżdżać pociągi bezpośrednio z Berlina. Dzięki wielkiemu portowi w Ustce, czas podróży z Berlina do Królewca miał ulec skróceniu z 18 do zaledwie 9 godzin. Budowę rozpoczęto wiosną 1938 roku, a przerwano 23.09.1939 r., zaraz po wybuchu II Wojny Światowej.

rzy budowie zatrudnionych było 800 niemieckich robotników. Zgodnie z informacjami zamieszczonymi w książce "Twierdza Ustka", prasa w marcu 1939 roku informowała o ogromnych 60-metrowej długości, rusztowaniu do wbijania pali pod molo w dno morskie. Tych pali do wybuchu wojny wbito tu setki - cała konstrukcja miała opierać się właśnie na nich aż do głębokości 10 metrów, gdzie pale miały być zastąpione żelbetowymi kesonami zatopionymi w dnie, a następnie wypełnionymi betonem. Koszt budowy miał wynieść 60 mln marek, z czego 15 mln marek miało być przeznaczone na budowę dwutorowej magistrali kolejowej Ustka - Sławno - Białogard - Berlin. Gdyby nie wybuch wojny, zapewne w 1941 roku doszłoby do otwarcia wielkiego terminalu portowego w Ustce. Do ukończenia obiektu nie doszło. Dziś ta żelbetowa konstrukcja wchodząca w morze zastanawia wielu turystów, większość z nich nie zdaje sobie sprawy z tego, że miały tu bazować najeżone działami krążowniki i tankowce z ropą.

Koncepcja hydrotechnicznej rozbudowy Ustki nie została zapomniana na długo. Już ekipa Edwarda Gierka w latach 70. XX wieku wpadła na pomysł budowy zespołu portowo-stoczniowego w Ustce, a niedokończone trzecie molo miało stać się jego elementem - ściślej - częścią pirsu. Stocznia „Środek”, bo tak miał nazywać się ten kompleks, miała zajmować zachodnią część portu. W PRL-owskim projekcie przewidywano hale produkcyjne, pływające doki, pirsy z żurawiami, suwnice i inne elementy infrastruktury portowej. Cały kompleks miał ochraniać kolejny, równoległy do brzegu falochron wysunięty około 2 km w pełne morze.

24 listopada 2021
Źródło

Lokalizacja
Zdjęcia wykonała w styczniu 2023 roku moja młodsza Siostra.

Re: Ustka - trzecie molo

: niedziela 29 sty 2023, 18:40
autor: buba
To chyba moje ulubione molo z tych w Polsce! Ale mam stamtąd miłe wspomniania!
Czy moze byc cos lepszego niz taki klimatyczny powygryzany beton? :) Zdjecia pochodzą z wrzesnia 2021

Obrazek

Chcemy dojść na jego koniec, ale fale są dość duże. Kabak rezygnuje w połowie. Trochę się boi i nie chce być mokra, a bryzgi prawie próbują sięgnąć wędrujących. Zatem idę sama. Szybko się jednak przekonują, że to kabak miał rację i jednak mądrze postąpił. Do końca i tak nie doszłam, a resztę dnia spędzę w mokrych gaciach…

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Różne detale konstrukcji. Przeważnie są szpiczate, więc warto patrzeć pod nogi i się nie wykocić...

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

A na plaży jest jeszcze takie betonowe “cuś”.

Obrazek

Któregoś wieczoru wracamy na nasze wyboiste molo koło ośrodka! :) Wielkich fal nie ma - możemy więc zapodać piknik na samym koniuszku betonowego pomostu, nie obawiając się zamoczenia.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Kabak najlepiej wspomina powrót. Łazić sobie “na środku morza”, w nocy - to jednak nie byle co! :) Największe wrażenie robiło przechodzenie nad szczelinami. Nie wiem czemu za dnia nie było tego tak słychać, ale teraz falki zaczynały tam tworzyć niewielkie wiry, które kręcąc się wydawały fajny odgłos - takie gul gul gul. Zupełnie jakby ktoś łapczywie pił z butelki, oczywiście siorbając. Niesamowite jest to słyszeć i jednocześnie mając świadomość gdzie się jest i co nas otacza! :)

Obrazek

Obrazek

Obrazek