Podmiejska Wola. Młodzi pasjonaci historii odkryli fragmenty umocnień i fortyfikacji z czasów ostatniej wojny. W minioną niedzielę członkowie Stowarzyszenia Miłośników Historii i Militariów „Salamandra”, odkopali na polach podmiechowskiej miejscowości trzy bunkry typu „Bauform 51 a” z okresu II wojny światowej. Dwie podziemne budowle pełniły rolę kwater dla załóg, trzecia to bunkier amunicyjny. To ponoć jedyne w Polsce tak dobrze zachowane obiekty; nawet z działającym wciąż systemem wentylacyjnym. Bunkrowy szlak reklama Od Biskupic przez Podmiejską Wolę do Chodowa, znajduje się pod ziemią prawdopodobnie jeszcze ok. 30 takich konstrukcji. Niemieckie Naczelne Dowództwo Wojsk Lądowych wydało rozkaz budowy na terenach polskich mocno ufortyfikowanych linii obronnych. Wykorzystywano do tych prac głównie okoliczną ludność cywilną. Był to pas umocnień, które miały zatrzymać ofensywę sowiecką z połowy stycznia 1945. - Jest to tylko część fortyfikacji na szlaku ciągnącym się od Nowego Sącza, po Bochnię, Brzesko, Proszowice, Słomniki, Falniów i Miechów. Większość tych konstrukcji na południu miała charakter punktów zwiadowczo-obserwacyjnych. Bunkry dla celów operacyjnych biorą swój początek w Falniowie i Biskupicach, a kończą się w Chodowie - objaśnia Adam Sochacki z Prandocina, „mózg” stowarzyszenia, miłośnik historii, samouk, który od kilkunastu lat interesuje się inżynierią wojskową z okresu II wojny światowej. - Do odkrywki w Podmiejskiej Woli przygotowywaliśmy się kilka miesięcy. Trzeba było dokładnie zlokalizować obiekty, w czym pomógł nam wykrywacz metali, wybrać czas przed uprawami i przede wszystkim przełamać nieufność rolników - mówi pan Adam. Tuż pod ziemią Żelbetowa kopuła jednego z bunkrów znajdowała się… 30 cm pod ziemią. Innymi słowy, właściciel tego pola niemal rok w rok „ostrzył” lemiesz pługa o drzemiącą w gruncie pozostałość sprzed 72 lat. Prace ziemne trwały od godz. 9 do 18. Po dotarciu do niszowego wejścia, znajdującego się średnio ok. 2 metrów pod ziemią, najpierw trzeba było przewentylować wnętrze. Potem wykonano kompletną dokumentację i na powrót zasypano odkrywki. Bo prace polowe tuż, tuż... - Zadziwia perfekcja i jakość tych robót. Misternie ułożona stal zbrojeniowa, kunszt przy laniu betonu i wykonanych szalunkach. I ta falista blacha sufitowa, która mimo upływu tylu lat jest tylko minimalnie skorodowana… Znam się trochę na tym, bo wcześniej pracowałem w branży budowlanej - ocenił Adam Sochacki. Aleksander Juzaszek, prezes „Salamandry”, pasjonujący się głównie bronią „na gąsienicach”, poinformował nas, że planowane jest po zakończeniu prac dokumentacyjno-badawczych, wydanie informatora o szlaku umocnień i fortyfikacji na Ziemi Miechowskiej, a nawet przygotowanie niektórych bunkrów do zwiedzania. - Mało, kto wie, bo świadkowie tamtych wydarzeń w większości nie żyją, że w powiecie miały miejsce potyczki pancerne m.in. w Gawrońcu i Moczydle. Potomkowie niektórych gospodarzy posiadają nawet w swoich domowych zbiorach pomniejsze elementy czołgów, działek przeciwpancernych, płyty pancerne, fragmenty gąsienic itp. Jednak nie pragną się nimi z nikim dzielić... - mówi prezes. - Organizuje się wiele spotkań z kombatantami, okolicznościowych uroczystości, są tzw. żywe lekcje historii w szkołach, ale jakoś mało się słyszy o tych historycznych faktach rodem z naszej „małej ojczyzny”. Mamy nadzieję, że nasza publikacja choć w części to zmieni - komentuje Piotr Pawlik, członek stowarzyszenia. Wchodzili do bunkra Niedzielne prace Stowarzyszenia Miłośników Historii i Militariów „Salamandra” spotkały się z ogromnym zainteresowaniem lokalnej społeczności. Przez tych kilka godzin przewinęło się przez teren badawczy ok. 150 osób. Bardziej odważni wchodzili nawet do bunkra. Jesienią planowane jest odkopanie dwóch kolejnych bunkrów. Tym razem w Chodowie w gminie Charsznica. Być może to będą te, które będzie można przygotować i udostępnić zwiedzającym.
Czytaj więcej: http://www.dziennikpolski24.pl/region/a ... w,9840559/
Musimy wysłać tam forumową delegację