Postautor: RAJL » piątek 08 kwie 2022, 09:47
Z książki Leszczyński R., "Wójtowice – 700 lat w kresowej dolinie"', Fundusz Lokalny Masywu Śnieżnika, 2019:
Kaplica górska
Na zachód od wsi, na zalesionym grzbiecie odchodzącym na południe od Wójtowskiej Równi, wznosi się na wysokości 720 m npm. górska kaplica pod wezwaniem Maryi Wspomożycielki, obecnie zrujnowana i nieużytkowana. Prowadziła do niej kiedyś specjalna ścieżka ze wsi ze stacjami drogi krzyżowej na kształt miejscowej kalwarii. Inspiracja do wybudowania kapliczki wynikała z niezadowolenia mieszkańców górnej części wsi ze zlokalizowania nowego kościoła w dolnej części. Niezadowolenie to było na tyle silne, że w roku 1866 (możliwe też inne daty – od 1862 do 69), po prawie 50 latach od wybudowania obecnej świątyni, jeden z mieszkańców Ober Voigtsdorf, krawiec Franz Prause, na skraju swojej działki pod lasem, założył pustelnię i zbudował z kamiennych ciosów małą kapliczkę z wieżą. Potem jeszcze dobudował małą izdebką, w której zamieszkiwał. Kaplicę górską powierzono, być może sugerując się powstałym w tym samym czasie szpitalem w Bystrzycy, patronatowi Maryi Wspomożycielki (niem. Maria Hilf), ale bardziej znana była pod nazwą Schneider Kirchlein, czyli kościółek krawców, zapewne odnoszący się do zawodowych doświadczeń budowniczego. Prause po śmierci został pochowany w pobliżu swojego dzieła, a w 1877 roku przy pustelni dobudowano drogę krzyżową.
Franz Prause, krawiec z zawodu, służył w latach 1813–1814 jako żołnierz przeciwko wojskom napoleońskim. Skromna renta z tego tytułu pomogła mu prawdopodobnie w realizacji kaplicy. Nie do końca są pewne daty życia Franza Prausego. Przedwojenny duchowny, badacz i pasjonat tych ziem dr Paweł Reinelt z Nowej Bystrzycy, podaje w swoich opracowaniach lata 1796–1877 (prawdopodobnie zmarł 24 marca 1877 roku w wieku 82 lat).
[...] Formalnie kaplica nie była obiektem kościelnym, chociaż uroczystości w niej, z przemarszem mieszkańców przez całą wieś, odbywały się jeszcze w latach powojennych. Oprócz wielkopostnej drogi krzyżowej w okolicy 26 lipca odprawiano tzw. Anna-Prozession.
Brak przypisania kapliczki do majątku kościelnego był też zapewne jedną z przyczyn, że kaplica uległa dewastacji a leśne drogi, prowadzące do niej ze wsi wraz z dawnymi stacjami drogi krzyżowej, są dzisiaj trudno widoczne w terenie. Jeszcze na początku XX wieku kapliczka stała na skraju lasu na wrzosowiskach, które to miejsce, jak pisze dawny miejscowy poeta „pełne jest pszczół pomruku, powiewu leśnego jak oddech Boga, a głęboka samotność jak wieczność otula”.
Dzisiaj trzeba się wykazać dużą determinacją i dokładnymi mapami, aby do niej trafić.