Ja poszukiwałam jednak czegoś innego.
Na wspomnianym blogu wyczytałam, że w kamieniołomie natrafić można na ciekawe wydrapki, pozostawione w XIX wieku przez odpoczywających robotników.
Przedstawiają one ludzkie postacie oraz inne przedmioty. Ot, takie dawne graffiti, głupie, śmieszne mazgroły na ścianach.
Ogromnie chciałam je zobaczyć na własne oczy.
Szukałam, szukałam i nic... Tymczasem mój czas topniał, wiedziałam, że za moment będę musiała pobiec do zaparkowanego na przydrożnym parkingu Archimedesa, a na ryty za Chiny trafić nie mogłam! Koniec końców złapałam się na bieganiu po zarośniętym wyrobisku w kółko.
Załamana usiadłam na kamieniu i spróbowałam zebrać myśli i wyobrazić sobie, jak wszystko mogło przed laty wyglądać.
Autor bloga, pan Patryk, silnie zasugerował, że ryty powstały w miejscu, w którym kamieniarze odpoczywali. Czyli...?
Osz jasna cholera!!
Palnęłam się otwartą dłonią w czoło. Któż by udawał się na odpoczynek w samym miejscu pracy?! To oczywiste, że pracownicy woleli zaszyć się gdzieś i zniknąć z oczu nadzorców.
Cały haczyk w tym ciekawym temacie polegał na tym, iż interesujące mnie relikty powstały POZA kamieniołomem.
I tu poszło mi już jak po nitce Ariadny. Po prostu ruszyłam przed siebie "na intuicję", przelazłam nad urwisko w najbardziej oczywistym miejscu no i trafiłam już jak po sznurku.
Oj warto było!!
"Wiele zabytków przeszłości, co jeszcze wczoraj istniały, jutro zniknie bezpowrotnie. (...) Obowiązkiem żyjących jest zebrać te ułomki i okruchy najdroższych pamiątek przeszłości i w pamięci przyszłych pokoleń zapisać..."