Strażnicy Czasu

Żołynia (powiat łańcucki)
Przyznam, że nie mogłem uwierzyć oczom, gdy ujrzałem koło.
Oblazłem młyn wokół (dzięki uprzejmości sąsiada) i zrobiłem masę zdjęć przez okna.
A potem, zupełnie niechcący natrafiłem na właściciela, z którym spędziłem dobre pół dnia.
Za dwa dni wprowadzi mnie do środka
c.d.n.

Drewniane koło podsiębierne, niesamowite!
Nie mogę się doczekać zdjęć ze środka!

Nie mam dobrych wieści...
Gospodarz posiał klucz od kłódki i już zdejmował wrota z zawiasów gdy go powstrzymałem.
Wnętrze jest puste. Dlaczego?
Ha!
Ano dlatego, że osprzęt został przeniesiony do......
INNEGO MŁYNA nieopodal

Koło jest chyba jednak nasiębierne. Staw - którego lustro jest na wysokości "rynien" Młyna - znajduje się po drugiej stronie drogi. Drogi, którą jakiś czas temu podniesiono i poszerzono niszcząc skutecznie koryto doprowadzające wodę. Po tej konstrukcji pozostał jeden słupek wbity w skarpę.

Ciekawostką jest to, że młyn stoi nie na fundamencie, a na czterometrowych palach.

c.d.n.