Jadąc do innego obiektu „pewniaczka” postanowiłem nieco zmodyfikować trasę aby przejechać koło interesującego kompleksu budynków, nie licząc jednak na powodzenie. Jadąc leśną dróżką nagle ku mojemu zaskoczeniu ukazał się rząd porzuconych kamienic. Inne obiekty poszły w odstawkę. Wyrastające białymi murami wapiennych, nieobrobionych kamieni pośród wszechobecnej zieleni, położone na zupełnym odludziu i bez jakichkolwiek zabudowań w pobliżu robią naprawdę ogromne wrażenie.
Na osiedle robotnicze składają się trzy główne kamienice wraz z zabudowaniami gospodarczymi o różnym stopniu standardu – największa i najciaśniejsza dla robotników, średnia dla majstrów oraz najmniejsza o najlepszym standardzie wykonania klatek i mieszkań zapewne dla kadry kierowniczej. Fakt położenia na odludziu powoduje że dewastacja jest dość spora, ale z drugiej strony ilość pomieszczeń jest tak spora, co przy fakcie że zostały opuszczone dość niedawno (prawdopodobnie okolice 2017 roku) powoduje że można tu znaleźć wiele interesujących kadrów. Sama eksploracja każdego kąta i zaułka zajęła mi bez mała półtorej godziny ścigając się na końcu z zachodzącym słońcem. Większość mieszkań jest pusta, ale w kilku znajdziemy meble czy interesujące smaczki w postaci kolorowej łazienki, różowej tapety i innych. Strychy zamieszkują nietoperze.
Niestety w internecie brak jakichkolwiek informacji o przeznaczeniu obiektu. Z uwagi na lokalizację koło torów kolejowych, kopalni wapieni i bazy załadunkowej surowca spodziewam się że było to osiedle dla robotników zatrudnionych za czasów niemieckich w okolicznych kamieniołomach.
Koło zabudowań można znów znaleźć tajemniczą komórkę z kominem podejrzewaną o bycie dawnym piekarniokiem.