Dubnica to wioska przy samej białoruskiej granicy gdzie zachowaly sie chyba 4 domy. Jeden z nich jeszcze dwa lata temu byl zamieszkaly przez babcie i dziadka. Ale gdy dziadek zmarl to babcia stwierdzila ze nie da sobie rady zima na koncu swiata i wyprowadzila sie do bloku, do pobliskiego miasteczka. Domek zostal pusty. Na zarastajacej polance, wsrod lasu - ma wyjatkowo urokliwe polozenie.
Wokol kilka mniej lub bardziej zruinowanych budynkow gospodarczych, w ktorych zachowaly sie reszty sprzetow - jakies sieczkarnie czy wirowki do miodu
Do srodka domku nie dalo sie wejsc- pozamykane na grube kłódki. Zrobilam pare fotek przez okno- wyglada jakby ktos przed chwila stamtad wyszedl- na stole obrus, naczynia, herbata.. Kwiaty w wazonie.. A ponoc od 2 lat nikt nie byl w tym domku i nikt nie planuje tu zamieszkac.
Zdjecia wnętrz robione przez brudne szyby- stad takie nieudane...
Najciekawsza wydala nam sie piwniczka- spizarnia. Wąskie schody prowadzace w mroczna czelusc. Stara beczka, jakies pudla, na koncu korytarzyka niewielka komora- cala wypelniona przetworami!!! czesc z nich juz zaplesniala albo przekiszona, widac nie przeznaczona by stac tu latami... ale czesc smakolykow zupelnie przydatna do spozycia! Ogoreczki kiszone, grzybki marynowane, kapusta, kompot z czeresni i wisni..