Łapanów – odwrócenie znaczenia Miejsca Pamięci

Posty: 2061
Rejestracja: czwartek 12 lut 2015, 22:58

Łapanów – odwrócenie znaczenia Miejsca Pamięci

Postautor: Franek D. » czwartek 19 lut 2015, 20:05

Ostatnio w Łapanowie, PRL-owski pomnik ku czci Funkcjonariuszy Władzy Ludowej uległ przemalowaniu i teraz czci Żołnierzy Wyklętych. Zamiana nastąpiła po dyskusyjnej akcji Młodzieży Wszechpolskiej.

Wyjeżdżając z miasteczka w kierunku Tymowej (droga 966), za mostem na Stradomce, u stóp wzniesienia Grabowiec, na zupełnym odludziu, zobaczyć można szczególne Miejsce Pamięci. Postawiony w 1964 r. pomnik, przez pół wieku honorował "Poległych w walce o utrwalanie Władzy Ludowej". Na tablicy widniało 21 nazwisk funkcjonariuszy którzy w tym miejscu oddali swoje życie za Polskę Ludową.
Jak czytamy na: http://podziemiezbrojne.b...-8211-1947.html w niedzielę 31 marca 1946 r., w Łapanowie odbył się wiec PPR, z udziałem kierownika Wydziału Propagandy KW PPR w Krakowie, sekretarzy KP PPR w Bochni, przedstawicieli SD, SL oraz bocheńskiej MO i PUBP. Powracającą po wiecu delegację zaatakował pod Grabowcem Oddziału Partyzancki „Żandarmeria” kpt Jana Dubaniowskiego „Salwy”. Pierwsza jechała ciężarówka z komendantem i 11 ludźmi z plutonu operacyjnego Milicji Obywatelskiej. Drugi samochód wiózł funkcjonariuszy partyjnych. Trzeci jechał samochód z pracownikami Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego. Samochody zatrzymano wiązkami granatów rzuconymi ze skały. Jednocześnie rozpoczęto krzyżowy ostrzał wszystkich aut. Strzelanina trwała około 20 minut i zakończyła się pełnym sukcesem partyzantów. W następnych dniach aresztowano wielu mieszkańców Łapanowa. Represje dotknęły szczególnie miejscowych działaczy PSL, w tym wójta Łapanowa Jana Jarotka, Torturowany w Bochni, wkrótce został zamordowany przez śledczych PUBP.
Przez długie lata PRL-u na, obelisku widniała tablica z alfabetycznie ułożonymi nazwiskami poległych komunistów. Później tablicę ułożono pod obeliskiem, a w jej miejscu umieszczono orła (bez korony). W 2012 r. PRL-owski orzeł został starannie odnowiony. Nie na długo! Przed 1 marca 2013 r. Narodowym Dniem Pamięci Żołnierzy Wyklętych, po apelu w Internecie Młodzieży Wszechpolskiej Okręgu Małopolskiego, orzeł został dokładnie rozbity. Treść apelu mówiła: Domagamy się usunięcia komunistycznego pomnika znajdującego się w Łapanowie. Pomnik jest symbolem hańby i zakłamania historii naszej Ojczyzny. Wieloletnie czczenie poległych tam w walce z żołnierzami Podziemia funkcjonariuszy MO i UB, obraża pamięć i godność tych wszystkich Polaków, którzy po zakończeniu hitlerowskiej okupacji nie zgodzili się na nową, sowiecką okupację i postanowili kontynuować walkę z bronią w ręku, aż do całkowitego wyzwolenia Ojczyzny. Jako członkowie komitetu organizacyjnego obchodów Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych, rozpoczynamy zbiórkę podpisów pod petycją do Wójta gminy Łapanów o usunięcie komunistycznego pomnika z przestrzeni publicznej.

W następnym roku, w miejscu rozbitego orła umieszczono znak Polski Walczącej. Tablicę z nazwiskami poległych przedstawicieli Władzy Ludowej zastąpiła nowa, pusta. Ma na niej widnieć: "W tym miejscu, w dniu 31 marca 1946 r. doszło do zwycięskiego starcia oddziału partyzanckiego kpt. Jana Dubaniowskiego „Salwy” z funkcjonariuszami UB i MO".
Z boku pomnika ustawiono partyzancki krzyż brzozowy.
Załączniki
Łapanów pomnik  - fot. 1967 r..JPG
Łapanów pomnik - fot. 1967 r..JPG (52.04 KiB) Przejrzano 19186 razy
Łapanów pomnik  - fot. 2011 r..JPG
Łapanów pomnik - fot. 2011 r..JPG (60.4 KiB) Przejrzano 19186 razy
Łapanów pomnik  - fot. 2012 r..JPG
Łapanów pomnik - fot. 2012 r..JPG (71.3 KiB) Przejrzano 19186 razy
Łapanów pomnik  - fot. 2013 r..JPG
Łapanów pomnik - fot. 2013 r..JPG (75.4 KiB) Przejrzano 19186 razy
Łapanów pomnik  - fot. 2014 r..JPG
Łapanów pomnik - fot. 2014 r..JPG (43.75 KiB) Przejrzano 19186 razy
Ostatnio zmieniony poniedziałek 07 wrz 2015, 14:11 przez Franek D., łącznie zmieniany 1 raz.

Posty: 1
Rejestracja: wtorek 24 lut 2015, 21:29

Re: Łapanów – odwrócenie znaczenia Miejsca Pamięci

Postautor: sklsk » wtorek 24 lut 2015, 21:55

Mam nadzieję że nie dojdzie do takiego przemianowania jak wspomniano.
Miejsce poświęcone pamięci poległych za sprawę, zamienić na miejsce pamięci zwycięstwa za sprawę.
Chyba żadna ze stron tego konfliktu by tego nie chciała nawet ci "wygrani" w tej potyczce.

Z drugiej strony patrząc na to.
Co pokażemy naszym dzieciom, wnukom? wyblakłych kilka fotek w jpgach, jak zniszczymy wszystkie ślady poprzedniego ustroju. Przecież to dla nich będzie totalna abstrakcja, nic namacalnego. Jedyne pomniki jakie będą mogli zobaczyć to w muzeum w Kozłówce, jeśli jeszcze będzie istniało.

Jeśli żyjemy w państwie prawa to osoby demolujące to miejsc powinne ponieść konsekwencje swojego działania, inaczej niczym się od nich nie różnimy.

Posty: 2061
Rejestracja: czwartek 12 lut 2015, 22:58

Re: Łapanów – odwrócenie znaczenia Miejsca Pamięci

Postautor: Franek D. » poniedziałek 07 wrz 2015, 15:11

Wczoraj odwiedziłem Miejsce Pamięci pod Grabowcem.
Niewiele się tu zmieniło. Nadal nie jest wiadomo, jakie wydarzenie upamiętnia pusty pomnik z umieszczonym na nim znakiem Polski Walczącej. Jedynie na stojącym obok brzozowym krzyżu zawisła fotografia kpt. Jana Dubaniowskiego "Salwy". Oprawione w ramkę zdjęcie umieścił na krzyżu mieszkaniec sąsiednich Wieruszyc. W taki to sposób pragnął zasugerować o konieczności oznaczenia, tego jakże ważnego historycznie Miejsca Pamięci.

Codziennie obok bezimiennego pomnika przejeżdża tysiące podróżnych!

W listopadzie 2013 r. miejscowy Urząd Gminy planował przebudowę pomnika pod Grabowcem. Na wykonanym wówczas projekcie, przygotowanym przez IPN, umieszczona na obelisku, dolna tablica z brązu miała upamiętniać walkę, jaka odbyła się pod Grabowcem 31 marca 1946 r. pomiędzy oddziałem partyzanckim kpt. Jana Dubaniowskiego „Salwy” a oddziałem UB i MO. Projektowany pomnik miał zawierać górną tablicę z orłem w koronie i napisem " "W hołdzie wiernym synom Polski, którzy podjęli walkę o Wolność Obywatela i Niepodległość Państwa w latach 1914-20 1939-45 1945-89" Obok miały być umieszczone jeszcze inne tablice, upamiętniające czyn legionowy i walkę o niepodległość Polski, okres okupacji z czasów II wojny światowej oraz okres uwalniania się spod dominacji radzieckiej w czasach PRL i powstanie Solidarności.

Jak widać, do dziś pozostał tyko projekt.
Załączniki
Grabowiec - szkic z 2013 r. - propozycja modyfikacji pomnika.JPG
Grabowiec - szkic z 2013 r. - propozycja modyfikacji pomnika.JPG (31.52 KiB) Przejrzano 19032 razy
Grabowiec - 1.JPG
Grabowiec - 1.JPG (49.67 KiB) Przejrzano 19032 razy
Grabowiec - 2.JPG
Grabowiec - 2.JPG (46.12 KiB) Przejrzano 19032 razy
Grabowiec - 3.JPG
Grabowiec - 3.JPG (46.88 KiB) Przejrzano 19032 razy
Grabowiec - 4.JPG
Grabowiec - 4.JPG (23.66 KiB) Przejrzano 19032 razy
Grabowiec - 5.JPG
Grabowiec - 5.JPG (35.75 KiB) Przejrzano 19032 razy

Posty: 2061
Rejestracja: czwartek 12 lut 2015, 22:58

Re: Łapanów – odwrócenie znaczenia Miejsca Pamięci

Postautor: Franek D. » wtorek 08 wrz 2015, 22:13

Patrząc dziś na ostatnie zdjęcia, pomyślałem sobie, że ten brzozowy krzyż z umieszczonym na nim wojskowym orzełkiem oraz zawieszonym pod nim zdjęciem żołnierza, nie jest zbyt dobrym rozwiązaniem.
Tak przecież wygląda typowy grób żołnierski. Podróżni, nieznający historii tego miejsca, najprawdopodobniej sądzą, że tu został pochowany kpt. Jan Dubaniowski, żołnierz AK o pseudonimie "Salwa", który zapewne zginął walcząc z Niemcami podczas okupacji.

Posty: 2061
Rejestracja: czwartek 12 lut 2015, 22:58

Re: Łapanów – odwrócenie znaczenia Miejsca Pamięci

Postautor: Franek D. » wtorek 27 paź 2015, 09:19

Dariusz Jaroń spisał wspomnienia o kpt. Dubaniowskim "Salwie":

Wyklęty w jedwabnej koszuli
Trzykrotnie uciekał z niemieckiej niewoli. Po zakończeniu II wojny światowej walczył o wolną Polskę. Zginął w 1947 roku w obławie urządzonej przez Urząd Bezpieczeństwa. Córka Jana "Salwy" Dubaniowskiego odsłania zapomnianą historię niezłomnego żołnierza.

Tancerz

Pani Maria Dubaniowska-Guzdek przyjmuje mnie w Przemyślu. W 106-letnim domu mieszka już szóste pokolenie jej rodziny. Na ścianie w salonie kilka zdjęć ojca. Jedno z bratem majorem Dionizym Dubaniowskim, zamordowanym w 1940 roku w Katyniu, jedno na spacerze z żoną, kilka z czasów wojny i partyzantki. Obok wiszą ordery i patent oficerski podpisany przez prezydenta Ignacego Mościckiego.
Jan Dubaniowski był człowiekiem o szerokich zainteresowaniach. Władał biegle niemieckim i angielskim. Grywał na skrzypcach utwory poważne. Nie rozstawał się z nimi nawet w partyzantce. Skrzypce przetrwały wojnę.
- Bardzo pogodny, pełen życia, wyrozumiały dla swoich podwładnych... Widać to było jeszcze przed wojną w jego relacjach z ordynansami. Mama mówiła, że jak w koszarach wyznaczano ordynansów dla oficerów, większość chciała być u ówczesnego porucznika Jana Dubaniowskiego - opowiada pani Maria.
"Salwa" ukończył korpus kadetów i szkołę artylerii w Toruniu. Po dyplomie rozpoczął służbę wojskową w Przemyślu. Tu się zakochał w Bolesławie z Wachalów. Pobrali się w 1936, rok później przyszły na świat bliźniaki: Jaś i Marysia.
- Nasz dziadek dobrze zarabiał. Był dyrektorem lasów u księcia Leona Sapiehy. W prezencie ślubnym kupił ojcu konia. "Pan oficer na koszarowych jeździł nie będzie" - powiedział. Koń się nazywał Tancerz. Rano przyjeżdżał ordynans, ojciec wsiadał na konia i jechał do koszar, do Pikulic, gdzie stacjonował 10. Pułk Artylerii Ciężkiej. To był ukochany koń ojca... - zamyśla się pani Maria.
Tancerz skończył tragicznie. Został włączony do zaprzęgu radzieckiej armii. Przy skrzyżowaniu Krasińskiego i Kołłątaja, w pobliżu domu Dubaniowskich, stanął i ani myślał pójść dalej. Tam Sowieci go skatowali.

Zdjęcie

Kiedy w 1939 roku wybuchła wojna, "Salwa" był kapitanem artylerii Wojska Polskiego. Brał udział w kampanii wrześniowej. Pojmany przez Niemców, trafił do jenieckiego obozu dla oficerów - Offlagu II b w Choszcznie.
- Uciekał trzy razy. Za drugim razem znaleźli w jego kieszeni nasze zdjęcie. Tylko dlatego darowali mu życie. Kiedy uciekł, przyszedł do nas do domu w Przemyślu ukraiński policjant. Rodzina go nie znała. Zawołał mojego dziadka i kazał mamie się pakować: "Niech weźmie dzieci i idzie na pierwszy pociąg. Jest list gończy za Dubaniowskim". Spakowała kosztowności i zabrała nas na dworzec. Wysiedliśmy w Krakowie - relacjonuje pani Maria.
Zamieszkali przy ul. Starowiślnej, u babci Karoliny Dubaniowskiej. Ojciec przyszedł po kilku miesiącach. Gubił ślad. Matka go nie poznała. Wkrótce zgłosił się do centrali AK.

Babcia

Karolina Dubaniowska miała trzech synów. Dionizego, który zginął w Katyniu, "Salwę" i najmłodszego, Władysława, który w czasie wojny był nastolatkiem. Jej krakowskie mieszkanie stało się punktem kontaktowym AK.
Przy Starowiślnej, w centrum Krakowa, babcia Karolina i mama Bolesława zapiekały krótką broń w wydrążonym chlebie. Na wypadek kontroli chleb musiał ważyć tyle, co zwyczajny. Tak ukrytą broń dostarczano akowcom.
Po wojnie przesłuchiwana przez UB sąsiadka oświadczyła, że Karolina Dubaniowska pokazywała jej okupacyjną gazetę, w której zamieszczono nazwisko jej syna Dionizego wśród ofiar Rosjan w Katyniu. Rozpowiadała też, że drugiego syna zamordowali ubecy.
Karolina Dubaniowska musiała uciekać z Krakowa. Schronienie znalazła w Szklarskiej Porębie, u ks. Stanisława Bochenka. Duchowny w trakcie okupacji współpracował z AK w Łapanowie.

Garbarnia

- W czasie pobytu w Krakowie AK poleciła ojcu i mamie, żeby zatrudnili się w garbarni na Ludwinowie. Zaczęto tworzyć oddziały partyzanckie. Rodzice mieli wywieźć z magazynu skóry na buty dla leśnych. Mama garbowała, ojciec był portierem. Miał lewe papiery na nazwisko Karol Biegun - wspomina córka Dubaniowskich.
Misja się powiodła. Wywieźli skóry, ale Niemcy zaczęli węszyć w garbarni. Jedna pracownica nieświadomie wskazała im trop prowadzący do "Salwy". - Na pytanie o ojca odparła, że chyba jakiś niedorozwinięty jest. Że siedzi nad książką i mówi w dziwnym języku. Ani po polsku, ani po niemiecku. A on uczył się rosyjskiego - tłumaczy pani Maria.
Kiedy parę dni później Dubaniowscy wracali z Rynku Głównego, w pobliżu kamienicy zatrzymali ich sąsiedzi. W mieszkaniu byli już Niemcy. Tej nocy całą rodzinę w tajemnicy wywieziono do Brzezawy, do Katarzyny Smagi, ciotki "Salwy". Ojciec poszedł do lasu, a rodzina została w Brzezawie do końca wojny.

Komandir

Pani Maria pamięta taką scenę... Ojciec przyszedł z oddziałem do domu ciotki Smagi. Był późny zimowy wieczór. Dzieci - ona razem z bratem Jasiem - były już pod pierzyną. Na łóżku leżała broń. W pewnym momencie do domu weszli rosyjscy partyzanci. Mieli na sobie białe kombinezony maskujące.
- W rogu izby postawili jakieś worki. Jeden z nich wskazał na ojca i powiedział, że jest komendantem. Chwilę posiedzieli i wyszli. Na drugi dzień ojca już nie było. Przyszedł Szymon Padlewski, dziedzic z Wieruszyc. Wysoki mężczyzna z wąsami. Opowiedział, że była u niego rosyjska partyzantka. Darowali mu życie, ale wszystko zabrali. Łup był właśnie w tych workach. Tacy partyzanci też byli - kręci głową córka "Salwy".
Pani Maria zastanawia się, skąd sowieci wiedzieli, jak wygląda jej ojciec. Skąd wiedzieli, kto był "komandirem"? Przypuszcza, że rozpracowywali podziemie niepodległościowe, ich struktury i dowództwo.
- Partyzantka rosyjska na tym terenie nie stoczyła żadnej walki z Niemcami. W innym wypadku moja mama wiedziałaby o tym. Całą okupację tam przeczekaliśmy - wyjaśnia.

Niemowy

Zastanawia się, kto był większym bohaterem. Uzbrojony partyzant z granatem za paskiem czy ciotka Smaga i jej matka?
Katarzyna Smaga prowadziła w Brzezawie punkt kontaktowy AK. Często stacjonowali u niej partyzanci "Salwy". Zestrzelonym nad Krakowem lotnikom nosiła jedzenie do lasu. Niemcy jej pistolet do głowy przystawiali, ale nikogo nie wydała.
A Bolesława Dubaniowska? Była u boku męża od początku jego życia partyzanckiego, chociaż nie składała przysięgi. Być może "Salwa" ją w ten sposób chronił, nie chciał, żeby figurowała w ewidencjach. Z bronią i rozkazami jeździła w wagonach tramwajowych przeznaczonych dla Niemców. Nie miała dokumentów, ale doskonale znała język. Niczym nie różniła się od Niemek.
- Bardzo często z nią jeździliśmy. Tylko nie wolno się było odzywać. Jak się Niemcy do nas zwracali, mówiła, że dzieci biedne, niemowy - wspomina córka.
Pamięta, jak z matką i bratem jechała do Dębicy. Matka w torbie ukryła rozkazy i mapy. Niemcy prowadzili regularne kontrole drogowe. Nie sprawdzali dokumentów, kiedy dostali łapówkę. Wkładali głowy do samochodów i brali, co się dało: kiełbasę, masło... Brali swoje i puszczali dalej.
- Jechaliśmy kiedyś na beczkach z paliwem, które w pewnym momencie zaczęły się tlić od niedopałka. Matka wyrzuciła nas z auta i skoczyła za nami. Złapało nas gestapo. Na komisariacie matka kazała nam płakać, co rozzłościła Niemca. Krzyknął na nas, wtedy wyskoczyła na niego po niemiecku i kazała wezwać dowódcę. Tak na niego naskoczyła, że rozkaz wydał, żeby nas odprowadzić, gdzie zechcemy. Doszliśmy do ostatnich zabudowań miasta, matka powiedziała do Niemca, żeby nie szedł za nami, bo ludzi straszy. Noc przesiedzieliśmy w krzakach, a rano dostarczyła rozkazy i mapy... - relacjonuje pani Maria.
Wojna dodała Bolesławie Dubaniowskiej 20 lat. Za okupacji oślepła. W piwnicach kliniki, gdzie umierali Niemcy, zoperowano jej odmę mózgu. Owdowiała jak miała 32 lata. Drugi raz nie wyszła za mąż. Zmarła z odłamkiem w głowie. Została trafiona na terenie Łapanowa, w trakcie walk Rosjan z wycofującymi się Niemcami.

UPA

Oddział "Salwy" prężnie działał w małopolskiej partyzantce. Najgłośniejszą akcję kierowana przez niego "Żandarmeria" przeprowadziła 31 marca 1946 roku. W zasadzce pod Łapanowem grupa zastrzeliła od 7 do 10 osób. Wśród ofiar był m.in. komendant milicji z Bochni i funkcjonariusze UB. Ranni zostali działacze komunistyczni.
W marcu 1947 roku "Salwa" ujawnił się i na krótko złożył broń. - Przyjechał do Przemyśla po dłuższym czasie. Wcześniej nas odesłał do rodzinnego domu. Ojca odwiedził przedstawiciel Stanisława Radkiewicza, naczelnego szefa bezpieki z Warszawy. Namawiał tatę, żeby objął przywództwo w walkach z siłami UPA. Kategorycznie odmówił - wspomina pani Maria.
- Muszę panu powiedzieć, że w czasach UPA Przemyśl co wieczór był oświetlony tak, że można było szpilkę znaleźć. To płonęły okoliczne wsie. Mordowano Polaków... Ojciec nie chciał służyć w komunistycznym wojsku, które akceptowało sowiecką okupację. Zdawał sobie sprawę z tego, że UB będzie szukało okazji do zlikwidowania go i zrzucenia winy na Ukraińców - dodaje.
"Salwa" wrócił do lasu.

Obława

Ruda Kameralna, niewielka wieś w powiecie tarnowskim. Pan Feliks Matras wskazuje miejsce, gdzie zginął Jan Dubaniowski.
- Tego domu już nie ma, ale dobrze go pamiętam. Narysowałem na kartce. Niech pan patrzy. O, tak to wyglądało. Tu była droga, obok stał drugi dom. Tą ścieżką szło się wzdłuż potoku do domu. Obok pastwisko, śliwy rosły, a tam stał orzech - wskazuje pan Feliks. - Dom? Izdebka, kuchnia, sień i stajnia. Z tego, co mi córka gospodarzy mówiła, UB weszło do kuchni, a on wyskoczył oknem i uciekał - dodaje.
Jan Dubaniowski dbał o wygląd. Żalił się żonie, że ze starej koszuli zostały strzępy. Przesłała mu nową. Białą, jedwabną. Miał ją na sobie rankiem 27 września 1947 roku.
Ktoś doniósł, że widział w Rudzie Kameralnej grupę partyzantów. "Salwa" i jego ludzie ukrywali się w domu Jana i Anny Rysiów. Córka Rysiów miała pięć lat. - Opowiadała, że ojciec poszedł do kuchni zapłacić za wyżywienie. Był w jedwabnej koszuli, spodniach i oficerkach. Nie miał broni. W drzwiach stanęli funkcjonariusze UB. Jeden z nich wystrzelił serię z karabinu - wspomina pani Maria.
Ranny partyzant wyskoczył przez okno. Pobiegł w stronę potoku. Kiedy przeskakiwał płot, dosięgła go kolejna kula. Upadł przy potoku.
- Są rozbieżności. Jedni świadkowie mówią, że ojciec tak leżał, inni, że został dobity strzałem w głowę. Dotąd nie dotarłam do dokumentu z oględzin zwłok. Nie ma też żadnego wyroku oficjalnego na tatę. W Rudzie Kameralnej strzelano do bezbronnego człowieka. Strzelano, by zabić... - pani Maria zawiesza głos.

Kryształ

Mieszkaniec Rudy Kameralnej: - Jedni szli do lasu bić komunistów, inni kraść. Teraz o odszkodowania walczą ci, co Polaków okradali. Podszywają się pod AK, wyklętych. Tylko niech mnie pan z nazwiska nie podaje.
- Partyzantka była u nas bardzo duża. Nic nie można było mówić. Jak ktoś mówił, donosili UB i były kłopoty. Tutaj dużo wojskowych zginęło. A ja wiem, czy Ryś działał w partyzantce? To na uboczu było. Córka Rysiowa przychodziła do nas w karty pograć, ale człowiek był młody. Głowy sobie nie zawracał historią - mówi Feliks Matras.
Żona Matrasa pokrzykuje z drugiego pokoju: - A kto teraz panu prawdę powie? Każda wersja inna, a sprawdzić, kto ma racę, nie ma jak!
- U nas w rodzinie partyzantów nie było. Ojciec był w okopach na wschodzie. Wrócił. Nie chciał opowiadać. Czytać i pisać nie umiał. Robił w Rożnowie na zaporze u Niemców. Do robót przymusowych brali. Nie było wyjścia. Starsi wszystko wiedzieli, ale przez lata nie chcieli mówić - dodaje pan Feliks.
- Zawaliliśmy. Trzeba było spisać relacje tych, co pamiętali, za ich życia. Dzisiaj świadków już nie ma... Dubaniowski? Człowiek kryształ, proszę pana. O tym, co się stało, we wsi się nie mówiło. Oczywiście, że ktoś doniósł na partyzantów. Kto? Nie wiadomo. Teraz mamy to wyciągać? Teraz rodziny krzywdzić? Za późno. O zmarłych dobrze albo wcale - podkreśla proszący o anonimowość mieszkaniec wsi.

Ciało

- Zwłoki "Salwy" odwoził na cmentarz mój tata. Ukrywał się w wiosce, bo Niemcy na przymus brali. Sołtys kazał jechać, to pojechał. Pewnie go wybrał, bo był przyjezdny. Droga wiodła potokiem, obok był las. W lesie rozmaita partyzantka. Bał się, żeby przypadkowo go nie zastrzelili. Nikt mu nie pomagał. Paskiem od spodni przywiązał ciało i dźwignął z potoku na wóz. Potem przykrył gałęziami i pojechał na cmentarz do Zakliczyna - wspomina Filomena Winiarska.
Rozmawiamy w Brzesku. Pani Filomena w tygodniu pomaga córce. Zajmuje się wnuczką, odprowadza do przedszkola. Do domu w Rudzie Kameralnej wraca na weekend. Pamięta, że ojciec niewiele mówił o partyzantce.
- Nie opowiadał o tym. Może się bał? Nie dopytywałam. Czasy były niebezpieczne... Grupy partyzanckie działały, służby bezpieczeństwa. Ale jedno zapamiętałam. Zawsze twierdził, że Ruscy większe spustoszenie przynieśli niż Niemcy. Konie brali, kradli, łapali i gwałcili młode dziewczyny po wojnie. Mnie w szkole uczyli, że sowieci nas wyzwolili. Jak ktoś mówił inaczej, nauczyciele besztali - dodaje.
Jana Dubaniowskiego pochowano na cmentarzu parafialnym w Zakliczynie.

Liść

Ostatni list przyszedł w sierpniu. Był napisany na skrawku papieru: "Koło mnie w porządku. Nie mam czasu pisać. Trzymajcie się mocno. Janek". I cisza. W listopadzie zaniepokojona żona zaczęła poszukiwania "Salwy". Wróciła po kilku miesiącach. Była zaziębiona. Zawołała dzieci i powiedziała: "Tatuś nie żyje. Pamiętajcie - jest pochowany w Zakliczynie. Koło grobu rośnie brzoza". W dłoni miała liść. Leżał na grobie...
Miejsca pochówku strzegło UB. Rodzina jeździła na grób męża i ojca nocą.
- Mam olbrzymią satysfakcję, że za pierwsze zarobione pieniądze postawiłam ojcu skromny nagrobek wbrew zakazowi UB. Brat go remontował. W tym roku wspólnie z dziećmi postawiliśmy nowy. Przez wszystkie lata komuny co parę miesięcy trzeba było tablicę wymieniać. Ubecy rozbijali. Dlaczego? Napisane było, że to oni go zabili. Pewnie w piwnicy wciąż mam zapasowe tablice z tego okresu - opowiada pani Maria.

Odszkodowanie

Bolesława Dubaniowska przed wojną prowadziła kancelarię swojego ojca. Po wojnie, do 1956 roku, nie mogła znaleźć pracy. Jak ją dostała, zniszczonymi za okupacji dłońmi zawijała plastelinę w papier. Była na utrzymaniu dzieci.
Pani Maria: - Było ciężko. Od 1947 roku chodziliśmy z mamą i bratem do Żurawicy, do pracy w polu. Wychodziliśmy po lekcjach, wracaliśmy w nocy. Nie było połączenia, w jedną stronę z Przemyśla do Żurawicy jest sześć kilometrów. Szliśmy piechotą. Kopaliśmy buraki, paśliśmy krowy. Robiliśmy wszystko, żeby przeżyć. W zamian dostawaliśmy ziemniaki, kapustę na zimę, cukier, słoninę, mleko.
- Chodziliśmy w przyciasnych ubraniach i butach, ale dom był pogodny i radosny. Mama powtarzała, że nigdy nie płakała, żeby ubecy nie mieli radochy... Zapewniła nam średnie wykształcenie, resztę zdobywaliśmy z Jasiem sami. Pamięć ojca była dla mnie i brata zawsze świętością, a jego zasady życiowe skrupulatnie egzekwowane przez mamę. Patriotyzm? Na pewno nie polega na tym, że w jednej ręce niesie się biało-czerwoną chorągiew, a w drugiej wyrwaną płytę chodnikową - dodaje.
Pani Maria ma żal, że za mało tłumaczymy dziś o tamtych czasach. Nie poświęcamy zbyt wiele miejsca historii wyklętych, nie wyjaśniamy, dlaczego poszli w las i dlaczego ginęli z rąk UB. Wie jednak, że nikt tak dobrze nie zrozumie powojennych realiów jak świadkowie tamtych czasów.
- Przekopywano ogródki domowe, przewracano mieszkania. Wdowie po akowcu grożono, że jak coś znajdą, pójdzie siedzieć, a ja trafię do domu dziecka. Zabrano nam część domu i stłoczono na małym metrażu... Odszkodowanie za zamordowanie ojca? Nie dochodziłam. Mój tato walczył o wolną i niepodległą Polskę, nie o pieniądze - stanowczo akcentuje na koniec Maria Dubaniowska-Guzdek.


fakty.interia.pl

Posty: 2061
Rejestracja: czwartek 12 lut 2015, 22:58

Re: Łapanów – odwrócenie znaczenia Miejsca Pamięci

Postautor: Franek D. » niedziela 09 lip 2017, 21:20

Lipiec 2017 r. Bezimienny pomnik od kilku lat cierpliwie czeka na montaż tablicy, opisującej znaczenie tego Miejsce Pamięci (na razie ustawiono nowy, brzozowy krzyż z innym zdjęciem kpt. Dubaniowskiego).
Załączniki
1. Łapanów.JPG
1. Łapanów.JPG (114.52 KiB) Przejrzano 17053 razy
2. Łapanów.JPG
2. Łapanów.JPG (119.75 KiB) Przejrzano 17053 razy
3. Łapanów.JPG
3. Łapanów.JPG (105.22 KiB) Przejrzano 17053 razy
4. Łapanów.JPG
4. Łapanów.JPG (68.27 KiB) Przejrzano 17053 razy
5. Łapanów.JPG
5. Łapanów.JPG (79.77 KiB) Przejrzano 17053 razy
6. Łapanów.JPG
6. Łapanów.JPG (111.85 KiB) Przejrzano 17053 razy
7. Łapanów.JPG
7. Łapanów.JPG (86.81 KiB) Przejrzano 17053 razy

Posty: 2061
Rejestracja: czwartek 12 lut 2015, 22:58

Re: Łapanów – odwrócenie znaczenia Miejsca Pamięci

Postautor: Franek D. » niedziela 29 paź 2017, 21:01

Latem 2017 r. Gmina Łapanów otrzymała z Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego ponad 12 tys. zł dotacji z programu „Wspieranie opieki nad miejscami pamięci”. Pieniądze przeznaczone zostały w celu koniecznej przebudowy obelisku pod Grabowcem. Gmina obiecała dołożyć ze swej strony ok. 8 tys. zł.

Dziś można już zobaczyć efekt przebudowy.
Nowy pomnik ze zmienionym otoczeniem pozbawiony jest jeszcze jakichkolwiek tablic upamiętniających. Istnieje lokalna dyskusja o ich treści: gazetakrakowska.pl

Jak na razie, przed nowym, pustym obeliskiem ktoś postawił brzozowy krzyż - bez fotografii Dubaniowskiego "Salwy".
Załączniki
1. Łapanow - pomnik pod Grabowcem.JPG
1. Łapanow - pomnik pod Grabowcem.JPG (108.15 KiB) Przejrzano 16544 razy
2. Łapanow - pomnik pod Grabowcem.JPG
2. Łapanow - pomnik pod Grabowcem.JPG (104.85 KiB) Przejrzano 16544 razy
4. Łapanow - pomnik pod Grabowcem.JPG
4. Łapanow - pomnik pod Grabowcem.JPG (80.38 KiB) Przejrzano 16544 razy
8. Łapanow - pomnik pod Grabowcem.JPG
8. Łapanow - pomnik pod Grabowcem.JPG (48.08 KiB) Przejrzano 16544 razy

Posty: 2061
Rejestracja: czwartek 12 lut 2015, 22:58

Re: Łapanów – odwrócenie znaczenia Miejsca Pamięci

Postautor: Franek D. » poniedziałek 21 maja 2018, 22:46

18 marca 2018 roku dokonało się:
Odsłonięcie pomnika pod Grabowcem

W dniu 18 marca 2018 r. gmina Łapanów uczciła obrońców Ojczyzny z lat 1914-1989, w tym oddział kpt. Jana Dubaniowskiego „Salwy”. Podczas Mszy św. sprawowanej w kościele pw. Redemptor Hominis w Łapanowie, zebrani polecali Bogu wszystkich walczących w XX wieku za wolną i niepodległą Rzeczpospolitą. Celebrujący Mszę św. ks. Paweł Sukiennik – dziekan dekanatu niegowickiego, przypomniał okoliczności zasadzki na komunistów wracających z wiecu w Łapanowie. Podkreślił przy tym, jak wielkim patriotyzmem odznaczali się Ci, którzy z bronią w ręce wystąpili przeciw zwolennikom tej zbrodniczej ideologii.

Po Mszy św. udano się pod pomnik pod Grabowcem, który w ubiegłym roku został wyremontowany przez gminę Łapanów, przy wsparciu finansowym Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Po odśpiewaniu hymnu państwowego, aktu odsłonięcia dokonali: Maria Dubaniowska-Guzdek – córka kpt. Jana Dubaniowskiego „Salwy”, Robert Roj – Wójt Gminy Łapanów oraz prof. Filip Musiał – dyrektor Oddziału Instytutu Pamięci Narodowej w Krakowie. Następnie ksiądz dziekan poświęcił pomnik, po czym miało miejsce złożenie kwiatów. Hołd obrońcom Ojczyzny oddali: przedstawiciele rodzin „Salwowców”, posłowie na Sejm RP – prof. Włodzimierz Bernacki i prof. Józef Brynkus, przedstawiciel Wojewody Małopolskiego, władze krakowskiego oddziału IPN, władze gminy Łapanów, władze powiatu bocheńskiego, kierownictwo Komendy Powiatowej Policji w Bochni i Komisariatu Policji w Nowym Wiśniczu, bocheński PiS, Światowy Związek Żołnierzy Armii Krajowej Oddział Bochnia, Związek Sybiraków Oddział Kraków, Narodowa Cracovia, Bocheńscy Patrioci, Zarząd Oddziału Gminnego ZOSP RP w Łapanowie, Centrum Kultury Gminy Łapanów, delegacje szkół i przedszkoli.

Ostatnia, trzecia część uroczystości, odbyła się w Domu Kultury w Łapanowie. Po powitaniu przybyłych gości, nastąpiły okolicznościowe przemówienia. Wójt Robert Roj przypomniał, iż obchody ku czci Żołnierzy Wyklętych pod Grabowcem sięgają 2012 r. Zwrócił uwagę, że z roku na rok w uroczystościach uczestniczy coraz więcej osób, co może świadczyć o pozytywnych przemianach w świadomości mieszkańców, jak również o wymiernych efektach edukacji historycznej, przywracającej Żołnierzom Niezłomnym należne miejsce w historii naszego Narodu. Podziękował wszystkim ludziom i instytucjom zaangażowanym w remont pomnika i kultywowanie pamięci o prawdziwych bohaterach Ojczyzny. Następnie prof. Filip Musiał odczytał list dra Jarosława Szarka – prezesa Instytutu Pamięci Narodowej, pismo Wicewojewody Małopolskiego odczytał jego przedstawiciel. Głos zabrali ponadto: poseł Bernacki, poseł Brynkus oraz córka kpt. Jana Dubaniowskiego „Salwy” – Maria Dubaniowska-Guzdek.

W dalszej części zebrani wysłuchali prelekcji dra Macieja Korkucia – naczelnika oddziałowego Biura Upamiętniania Walk i Męczeństwa Instytutu Pamięci Narodowej w Krakowie. Przybliżył postać kpt. Jana Dubaniowskiego „Salwy”, zwrócił uwagę na nieskazitelność jego postaci oraz dramatyczne wybory, przed którymi stawał w swoim krótkim życiu. Na zakończenie zebrani obejrzeli piękny program artystyczny w wykonaniu uczniów Publicznego Gimnazjum w Tarnawie oraz Szkoły Podstawowej w Łapanowie.

W uroczystości uczestniczyły Grupy Rekonstrukcji Historycznej – „Żandarmeria” z Nowego Sącza oraz „Najemnicy Bocheńscy” z Bochni, Związek Żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych Okręg Małopolska, Pogórzańskie Koło Związku Żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych, Stowarzyszenie „Wolność i Niezawisłość”.


20.03.2018
Grzegorz Statek
Źródło: http://lapanow.pl/odsloniecie-pomnika-grabowcem/
Załączniki
IMG_1233.JPG
zdjęcie z 18 maja 2018 r.
IMG_1233.JPG (64.36 KiB) Przejrzano 15071 razy
IMG_1234.JPG
IMG_1234.JPG (51.1 KiB) Przejrzano 15071 razy

Posty: 2061
Rejestracja: czwartek 12 lut 2015, 22:58

Re: Łapanów – odwrócenie znaczenia Miejsca Pamięci

Postautor: Franek D. » sobota 23 cze 2018, 23:27

Tablice na pomniku zawierają teksty przygotowane przez IPN w 2013 r.
Dolna tablica upamiętnia zwycięską "zasadzkę"...(nie była to "walka" lecz wykonana z ukrycia "egzekucja" 21 funkcjonariuszy MO i UB).
Załączniki
1 Łapanów.JPG
1 Łapanów.JPG (42.35 KiB) Przejrzano 14839 razy
2 Łapanów.JPG
2 Łapanów.JPG (63.47 KiB) Przejrzano 14839 razy
3 Łapanów.JPG
3 Łapanów.JPG (67.57 KiB) Przejrzano 14839 razy

Posty: 311
Rejestracja: środa 06 gru 2017, 17:54

Re: Łapanów – odwrócenie znaczenia Miejsca Pamięci

Postautor: Jarek » niedziela 24 cze 2018, 20:01

Boże, nie wiedziałem, że mając 53 lata, a zajmując się historią od 30-tu lat , "dożyję" takich czasów w których będą pojawiały się takie tablice. Przyrównanie dat widniejących na pomniku jest szokujące!


phpbb 3.1 styles demo

Wróć do „Województwo małopolskie”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości