Są to ślady po umieszczonych w nich pierwotnie mezuzach, czyli podłużnych, niewielkich pojemnikach wykonanych z drewna, metalu lub szkła. W ich wnętrzu zamykano zamknięty w rurkę zwitek pergaminu z naniesionymi dwoma fragmentami Tory.
Mezuza zawieszana jest na futrynach lub odrzwiach domów religijnych Żydów na głębokość dłoni jako dosłowne wypełnienie przykazania danego przez Boga. Powinna znajdować się przy drzwiach wejściowych, umieszczona ukośnie, po prawej stronie, na wysokość 2/3. Musi być przytwierdzona na stałe, najlepiej przybita gwoździami. Zapisane pergaminy sprawdza się co jakiś czas, czy nie zostały one w żaden sposób uszkodzone. W przypadku mezuz w domach czyni się to dwa razy na siedem lat, w miejscach publicznych raz na pięćdziesiąt lat. Przez 30 dni można mieszkać w pomieszczeniu bez mezuzy. Przywieszenie jej poprzedzone jest odpowiednim błogosławieństwem.
- Wikipedia
Mezuzy usuwano w chwili, gdy zamieszkująca budynek żydowska rodzina wyprowadzała się. W czasie II Wojny Światowej opuszczenie dotychczas użytkowanych pomieszczeń miało tragiczny wydźwięk. Najczęściej wiązało się ono z wysiedleniem do getta lub wywózką do obozu koncentracyjnego.
Skośne wgłębienia są dziś więc swego rodzaju bliznami, przypominającymi o tragicznym losie mieszkańców zamieszkujących przedwojenne miejscowości.
Czasem trafi się tu i ówdzie współczesna mezuza, umiejscowiona na drzwiach synagogi, koszernego sklepu lub restauracji.
Jeszcze nie tak dawno wydawało się, że w Będzinie nie zachowały się żadne pamiątki tego typu. Mocno mnie to dziwiło, zwłaszcza wobec faktu, iż 90% mieszkańców centrum miasta było pochodzenia żydowskiego.
Wszystko zmieniło się w 2011 roku, podczas zorganizowanej przez Fundację "Brama Cukermana" wycieczki miejskiej "Śladami 30.000 będzińskich Żydów".
Ku zaskoczeniu (i autentycznej radości!) Karoliny i Piotra Jakoweńko pochwaliliśmy się wówczas znalezionymi w lutym 2011 roku śladami po mezuzach, znajdującymi się w podwórzu kamienicy przy placu 3 Maja 5 oraz na odrzwiach Domu Modlitwy "Mizrachi".
Poniżej zdjęcie z tej pamiętnej wycieczki oraz trzy fotografie z lutego 2011 roku, kiedy to wraz z Conanem przemierzałam podwórka, dokładnie przyglądając się każdej lewej framudze starych drzwi.