Czwartek, godzina 16:55. Nieopodal księgarni w Bielawie skandalicznie krzywo parkuje stary Opel Corsa.
Wypada z niego kobieta o zmierzwionej fryzurze i z lekka szalonym wzroku. Mało nie potyka się o krawężnik, biegnąc w kierunku sklepu długimi susami.
Pani Stanisława spokojnie odkłada książkę, którą akurat czytała i spogląda z zainteresowaniem.
- Dzień dobry (zadyszka). Poszukuję książek o tematyce (zadyszka) regionalnej. Zwłaszcza interesuje minie tamten przewodnik.
- Przewodnik pana Brzezińskiego? A to polecam. Przed pandemią pan Rafał organizował wycieczki ulicami miasta. Przychodziły prawdziwe tłumy.
- I wezmę jeszcze tę książkę i tę, tę oraz tę. I magnesik na lodówkę. Jak się cieszę że pani nie zamknęła księgarni wcześniej, bałam się, że nie zdążę.
- Nigdy nie zamykam wcześniej. Wiele razy już się zdarzyło, że chciałam to zrobić, patrzę przez okno, a tu ktoś biegnie. Skąd pani do mnie przyjechała?
- Z Sosnowca - wyrwało mi się z przyzwyczajenia. Człowiek może wyjechać z Sosnowca, ale Sosnowiec z człowieka nie wyjedzie nigdy.
Magnesik dostałam gratis.
A oto wspomniana książka autorstwa pana dr. Rafała Brzezińskiego pt. "Bielawa - wędrówki ulicami miasta. Przewodnik".