Tomasz Duszyński, Monika Łukasik-Duszyńska
Dawny Strzelin przeminął bezpowrotnie. Dziś naszym wizualnym źródłem informacji o tamtym mieście pozostają ryciny, zdjęcia i karty pocztowe.
Są jedynym zachowanym przekazem, dzięki któremu możemy zobaczyć nieistniejące budynki i ulice.
Biegając po krzakach w okolicy Strzelina i po samym mieście, straszliwie okaleczonym pod koniec II Wojny Światowej, po raz kolejny już zajrzałam do punktu Informacji Turystycznej, zlokalizowanego na dworcu kolejowym.
I - oczywiście - wydałam tam wszystkie pieniądze, jakie ze sobą miałam, w tym "drobnicę" z Archimedesa, a nawet jednogroszówki, które znajdowałam na przestrzeni ostatnich miesięcy i skrupulatnie zbierałam.
Było ich dokładnie tyle, ile trzeba, stąd po raz kolejny wysnułam wniosek, że należy szanować każdy grosz, bo nie wiadomo, kiedy tego grosika zabraknie (ewidentnie jestem typowym "centusiem" z Galicji ).
Sama książka bardzo mi się spodobała. Archiwalne zdjęcia ukazały mi obraz pięknego, starego miasta, którego już nie ma.
Szkoda tylko, że Autorzy nie dołączyli rozkładanej mapy z aktualnym planem miasta i współczesnymi nazwami ulic oraz że a albumie nie umieszczono aktualnych widoków tych samych miejsc. Porównanie "dawniej i dziś" w przypadku Strzelina zrobiłoby na czytelniku piorunujące wrażenie.
Album jest świetny i warty swojej ceny. Powinien go mieć na półce każdy miłośnik historii Dolnego Śląska.