Postautor: Markot Roman » sobota 21 mar 2020, 14:05
Krakuszowice po stryju Ludwiku, odziedziczył 18 letni Gustaw Romer, s Konstantego, ur. w Jodłowniku 17 stycznia 1846 roku. 19 marca 1871 poślubił Bronisławę Wyszkowską, w posagu żony wziął wieś Koniuszową w sądeckim, którą niebawem rozparcelował i sprzedał . Po ożenku mieszkał w Krakowie gdzie był docentem prawa rzymskiego na uniwersytecie. Po paru latach przeniósł się w sądeckie, do zakupionej wsi Lipie. Odziedziczone po stryju Krakuszowice bez potrzeby szybko sprzedał Janowi Jaworskiemu. Po śmierci starych Wyszkowskich przeprowadził się do Zabełcza (obecnie część Nowego Sącza) i tam mieszkał do 1897 roku, prezes rady powiatowej w Nowym Sączu, poseł na Sejm Krajowy Galicji w latach 1877-1901, członek Wydziału Krajowego, bankowiec, od 1897 dyrektor Towarzystwa Wzajemnych Ubezpieczeń w Krakowie gdzie mieszkał do śmierci.
W 1899 roku umiera żona Bronisława, a Gustaw 9 lutego 1901 poślubił Jadwigę Lasocką, towarzyszkę jego córki Adeli. „Była to osoba już niezbyt niemłoda, porządnie brzydka i nieodznaczająca się ani rozumem, ani łagodnością, choć w gruncie może dobra. Umiała ona sobie Gustawa na czas pobytu w jego domu tak ująć, że się z nią wkrótce po wydaniu córki, mając już 55 lat, ożenił. Nie śmiałem mu tego perswadować, choć mu się bardzo dziwiłem i przekonałem się, że człowiek najmądrzejszy nie jest jeszcze zasekurowany od zrobienia największego głupstwa… Prawda, że wtedy nie przewidywał jeszcze konsekwencji tego małżeństwa w formie dwojga bliźniąt, po których urodzeniu dopiero powiedział mi - czy mi to takie głupstwo było potrzebne ?” Tak podsumował bliskiego przyjaciela od czasów uniwersyteckich w swoim pamiętniku Marian Dydyński. Gustaw Romer pod koniec życia niedomagał na zdrowiu, leczył się na przypadłości sercowe. Jeszcze 9 grudnia 1903 roku był na proszonym obiedzie u kardynała Jana Puzyny a powróciwszy do domu położył się spać, rano znaleziono go martwego w łóżku, zmarł 10 grudnia 1903 roku. „Zmarły był wyjątkowo mądrym człowiekiem, prócz nauki, której posiadał ogromny zasób, był to umysł trzeźwy, jasny, spokojny i praktyczny. A jednak i taka głowa, dała się w ostatnich latach obałamucić i popchnąć do kroku tak niewłaściwego, jakim było drugie ożenienie”. Do końca życia zatwardziały kawaler Marian Dydyński nie mógł zrozumieć swojego przyjaciela.
-
Załączniki
-
- Gustaw Romer.JPG (42.39 KiB) Przejrzano 4739 razy