Tej biblijnej.
Od samego początku traktowano ją w chrześcijaństwie jako kobietę towarzyszącą Chrystusowi i jego ucznia (starożytność nie znała statusu uczennicy - mathitis). Papież Grzegorz Wielki (590-604) dopisał do jej wizerunku postać jawnogrzesznicy. Ten stopniowo zamierał, by w renesansie całkiem zaniknąć. Ale potem nadeszła Reformacja, po niej Kontrreformacja i po Wojnie Trzydziestoletniej w ikonografii pojawiła się znów kobieta pokutująca.
Przedstawiano ją z długimi rozpuszczonymi włosami, cudnej urody, z flakonem pełnym wonności, a potem - błagającą o przebaczenie, na pustyni lub pod krzyżem z rekwizytem czaszki ludzkiej.
Czasem odzianą tylko we włosy.
Ciekawe jest ułożenie jej rąk. W dobie renesansu - homagium (Francesco Lupicini), czyli z wyprostowanymi palcami, lub w okresie baroku (Jan Pynas) - ze splecionymi.